piątek, 30 września 2016

Steve Cavanagh - "Zarzut"


Eddie Flynn, nowojorski prawnik znany czytelnikom z Obrony powraca. Ponownie Steve Cavanagh nie pozwoli swojemu bohaterowi na nudną papierkową robotę i wplącze go w aferę, w której będzie miał przeciwko sobie nie tylko oskarżenie, ale i zorganizowaną grupę przestępczą, a nawet CIA. Przy takiej fabule, nuda jest wykluczona i niemal 500 stron powieści pochłonąć można w jeden deszczowy weekend.

Znany komputerowy geniusz i milioner, twórca najpopularniejszego serwisu społecznościowego - David Child, właśnie usłyszał zarzut morderstwa pierwszego stopnia. Zadaniem Eddiego jest zdobycie prawa do reprezentacji tego klienta, zmuszenie go do przyznania się do zarzutów i nakłonienie do współpracy z prokuraturą. W sprawie nie chodzi więc zupełnie o obronę oskarżonego, który jest wyłącznie pionkiem w prowadzonej przez rządową agencję grze, a jedynie o skuteczną manipulację, w której Flynn jest przecież mistrzem. Co jednak zrobić, kiedy klient stanowczo twierdzi, że jest niewinny, a jego adwokat jest skłonny mu uwierzyć?

Zarzut powiela schematy znane już czytelnikowi z Obrony Tym razem, zamiast uprowadzonej przez mafię córki, mamy żonę, której w każdej chwili postawione mogą zostać zarzuty prania brudnych pieniędzy. Główny bohater po raz kolejny musi stanąć przed niemal niemożliwym, tym bardziej, że postanawia on również za wszelką cenę wybronić swojego klienta. W akcje włączone zostają środowiska mafijne, potyczki na sali sądowej płynnie przechodzi w brutalne rozgrywki poza sądem, a trup ściele się gęsto. Nie są to jednak wbrew pozorom zarzuty wobec książki, która dzięki kolejnym zwrotom akcji, nie za długim rozważaniom o amerykańskim systemie sądowniczym i kilku zgrabnych intrygach jest kwintesencją dobrej rozrywki dla poszukujących w lekturze przede wszystkim dużej dawki sensacji i adrenaliny.

Książkom Cavanagha daleko do typowych prawniczych thrillerów, w których niemal cała fabuła prowadzona jest na Sali rozpraw i to tam dokonują się wszelkie zwroty akcji. Zarówno Zarzut, jaki i wcześniej Obrona, to książki typowo sensacyjne, idealnie nadające się do ekranizacji i dające gwarancję pełnych sal kinowych. Główny bohater, nieco pokręcony typ z przeszłością, jednocześnie okazuje się być kochającym rodzinę idealistą, który nie potrafi nagiąć swojego (nagle) sztywnego kręgosłupa moralnego. Mimo wyraźnych sprzeczności, takie postaci da się lubić i Eddie Flynn nie jest w tym przypadku wyjątkiem.

Jeśli więc lubicie nagłe zwroty akcji, ciemne oblicze wymiaru sprawiedliwości i trochę brutalnych przestępczych porachunków, to Zarzutem nie będziecie rozczarowani. Nie jest to jednak książka, która zostaje z czytelnikiem na dłużej i jeżeli autor postanowi kontynuować tę serię, mam nadzieję, że odważy się wyjść poza sprawdzone już szablony.  


Recenzja napisana dla portalu lubimyczytać.pl:

http://lubimyczytac.pl/


 

poniedziałek, 19 września 2016

Agata Przybyłek - "Grzechu warta"




Agatka, znana z Nie zmienił się tylko blond i Nieszczęścia chodzą stadami nastoletnia bohaterka książek Agaty Przybyłek dorosła i wyrosła… na prawdziwą seksbombę. Niestety faktu tego nie dostrzega niezawodna babcia Halinka, która swoją nadopiekuńczością postanawia tym razem pomęczyć najstarszą wnusię…

Agata ma 21 lat, studiuje architekturę w Warszawie i właśnie wróciła do domu na wakacje. Niestety, Siedlisko nie zgotowało jej takiego przyjęcia, na jakie dziewczyna liczyła, na fali emocji postanowiła więc udać się do Sosenek i zamieszkać z babcią Halinką. Szybko zrozumiała swój błąd, a kiedy starsza pani po raz kolejny odebrała jej resztki prywatności, Agatka postanowiła uciec w pracę. I to nie byle jaką…

Grzechu warta to trzecia, i chyba ostatnia, z książek Agaty Przybyłek opowiadająca o losach trzech pokoleń kobiet z sielskiej miejscowości Sosenki. Jak zwykle w serii z babeczką, książka aż tryska humorem i zabawnymi sytuacjami, a autorka po raz kolejny udowadnia, że w komedii obyczajowej radzi sobie doskonale. Po tym, jak opowiedziała o życiu porzuconej przez męża Iwonki, a następnie rozprawiła się z paranojami Halinki, czas przyszedł na najmłodsze pokolenie i Agatkę, która jeszcze niedawno była nieco pyskatą, acz rezolutną nastolatką, a teraz jest już dojrzałą pannicą. Dziewczyna ma niesamowity talent do pakowania się w kłopoty, w szczególności te sercowe, a jej upór doprowadzi do zaskakujących zdarzeń.

Opowieści z tej serii są lekkie, odprężające i gwarantują poprawę nawet najbardziej parszywego nastroju. Spora dawka humoru sytuacyjnego i zupełnie nieprawdopodobna, acz wciągająca fabuła gwarantują, że od książki nie sposób się oderwać, podobnie jak od kolejnych odcinków ukochanego serialu.  Myślę, że trudno o lepszą rekomendację, szczególnie w kontekście zbliżających się wielkimi krokami jesiennych wieczorów spędzanych pod kocem z kubkiem herbaty i ciekawą lekturą w ręce.

* książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czwarta Strona

środa, 14 września 2016

Magdalena Knedler - "Klamki i dzwonki"




Magdalena Knedler niemal równo rok temu wydała swoją świetną debiutancką powieść Pan Darcy nie żyje, a wiosną tego roku podbiła serca czytelników pierwszym tomem serii o komisarz Annie Lindholm. Tym razem autorka zaskoczyła czytelników subtelną i nastrojową powieścią obyczajową Klamki i dzwonki, która ukazała się nakładem wydawnictwa Novae Res.  

Główna bohaterka książki, Eliza Ostaszewska, właśnie spełniła swoje marzenie i wydała tomik poezji. Tuż po wieczorku poetyckim, który zorganizowała dla niej zaprzyjaźniona klubokawiarnia, kobieta otrzymała telefon, który całkowicie odmienił jej życie i sprawił, że do jej spokojnej codzienności powróciły duchy przeszłości.

Magdalena Knedler stworzyła powieść obyczajową opartą na znanych i można by powiedzieć, że utartych już schematach – główna bohaterka wiedzie uporządkowane i spokojne życie, które nagle zostaje zakłócone przez telefon od kogoś, o kim kobieta już dawno powinna była zapomnieć, a który całkowicie odwraca jej życie do góry nogami. Kto nigdy jeszcze nie czytał książki o podobnej fabule, pewnie nie przeczytał jeszcze w swoim życiu jeszcze zbyt wielu obyczajów. Co więc wyróżnia tę opowieść na tle setek innych? Niezwykły talent i nowatorstwo jej autorki.

Klamki i dzwonki są nieoczywiste w swojej oczywistości, lekkie, choć poruszane wątki czasem dotykają spraw ostatecznych, ale przede wszystkim są powiewem świeżości w rodzimej literaturze kobiecej. Sposób w jaki autorka opisuje historię opowiedzianą już setki razy, pozwala na odkrycie zupełnie nowego wymiaru powieści. Magdalena Knedler nie skupia się bowiem na wydarzeniach najbardziej przełomowych, nie pokazuje ich w rzeczywistym czasie, a jedynie nawiązuje do nich, skupiając się na tym, co w jej książce jest najważniejsze – uczuciach i emocjach bohaterów, z których każdy choć przez chwilę zostaje narratorem.


Nie wiem jak opisać czar i urok tej książki, jak oddać jej niezwykły klimat i magię zapisanych słów. Napiszę więc tylko, że były klamki i dzwonki, i przyjaźń była, i miłość… I była też niegasnąca nadzieja, która moim zdaniem stała się głównym bohaterem tej historii. Zostałam oczarowana tą historią i śmiało mogę napisać, że jest to najlepsza powieść obyczajowa, jaką w tym roku miałam okazję przeczytać.

* książka przeczytana dzięki uprzejmości Autorki oraz wydawnictwa Novae Res

wtorek, 6 września 2016

Remigiusz Mróz - "Immunitet"




Nadeszła jesień, a wraz z nią ochłodzenie i Remigiusz Mróz z Immunitetem czyli czwartym tomem przygód prawniczego duetu marzeń - Joanny Chyłki i Konrada Oryńskiego. Tym razem prawnicy z kancelarii Żelazny & McVay bronić będą sędziego Trybunału Konstytucyjnego oskarżonego o najgorszą ze zbrodni…

Po trudnych przeżyciach, o jakich przeczytać możecie w Rewizji, Joanna Chyłka wraca do pracy w dawnej kancelarii. Pierwsze zlecenie wymaga od niej niemało, klientem okazuje się być bowiem wschodząca gwiazda polskiego sądownictwa, najmłodszy sędzia Trybunału Konstytucyjnego, a prywatnie znajomy prawniczki ze studiów, któremu zarzuca się popełnienie morderstwa. Adwokat jak zwykle może liczyć na pomoc aplikanta Zordona, który nie raz stanął już u jej boku w sądowych bataliach. Czy wspólnymi siłami uda im się dowieść niewinności klienta?

Remigiusz Mróz nie zawodzi. Mam wręcz wrażenie, że każdy kolejny tom serii o Joannie Chyłce wychodzi mu coraz lepiej, a jego prawnicze intrygi stają się coraz mniej oczywiste i ciekawsze. Co ciekawe, autor w rozczulający mnie, czynnego zawodowo obrońcę w sprawach karnych, sposób stara się uzasadnić swoje proceduralne potknięcia i nadużycia. Przez półtorej strony uzasadnia fakt, iż aplikant wkłada togę (która jednak togą nie jest;)) wzbudziły mój szczery uśmiech. Zdaję sobie doskonale sprawę, że autor, choć sam skończył prawo, a nawet obronił pracę doktorską, z salą rozpraw niewiele miał wspólnego, a jego błędy dla przeciętnego czytelnika będą zupełnie niedostrzegalne. Niemniej jednak w książkach, których fabuła opiera się głównie na procesie karnym, warto byłoby na etapie redaktorskim sięgnąć po korektę czynnego zawodowo adwokata. Karnistyczna poprawność stanowiłaby bowiem wisienkę na torcie, jakim są prawnicze thrillery autora.

W Immunitecie widać echo obecnych wydarzeń politycznych i zawirowań wokół Trybunału Konstytucyjnego, autor stroni jednak od narzucania swoich poglądów czytelnikowi. Ukazuje jednak, przy pomocy niezawodnej Chyłki, minusy demokracji i olbrzymie zakłamanie środowiska politycznego. Choć przedstawione w książce wydarzenia bezapelacyjnie stanowią wymysł autora, same mechanizmy pracy sądów, prokuratury czy politycznego zaplecza, ukazane zostały w sposób jednoznaczny i boleśnie prawdziwy.

Nie pozostaną zawiedzeni również czytelnicy oczekujący na kolejne zawirowania na froncie Chyłka - Zordon. Nie mogę zdradzić zbyt wiele, ale ten duet czeka jeszcze wiele trudnych chwil, a potyczki między nimi niewiele będą różnić się do tych, które prowadzą na sali rozpraw. Co jednak najważniejsze, autor zapowiedział już kolejną książkę z udziałem tej dwójki, a oficjalnie mówi się również o serialowej ekranizacji serii.

Reasumując - Mróz po raz kolejny gwarantuje czytelnikowi doskonałą prawniczą przygodę, w której nie zabraknie tak charakterystycznych dla autora nagłych zwrotów akcji, inteligentnych i złośliwych dialogów oraz zakończenia, które wbija w fotel i sprawia, że pomimo, iż jest to chyba najbardziej płodny literacko polski pisarz, do przesytu jego twórczością wciąż mi jeszcze daleko.

* książka przeczytana dzięki uprzejmości wydawnictwa Czwarta Strona