sobota, 15 listopada 2014

Małgorzata Gutowska-Adamczyk - "Podróż do miasta świateł"


Małgorzata Gutowska – Adamczyk, która oczarowała żeńską część mojej rodziny trylogią „Cukiernia pod Amorem”, tym razem zaprasza nas do Paryża. Miasto świateł pokazała w jego najpiękniejszych czasach tzw. belle epoque ale również współcześnie. Z lekturą trafiłam idealnie i już  w myślach planuję własną podróż do Paryża.
                               
Bohaterkami dwutomowego cyklu są kobiety: niezwykła malarka, która całe życie walczyła o własną wolność w świecie zdominowanym przez mężczyzn – tytułowa Róża z Wolskich, a następnie księżna Rose do Vallenord, oraz całkowicie zwyczajna Nina Hirsch – wykładowca i historyk sztuki ze współczesnej Warszawy. Ich historie, przeplatane i połączone, staną się przewodnikiem czytelnika w jego podróży do miasta świateł.

Nina, zdominowana przez matkę, samotna i zakompleksiona historyk sztuki, wyrusza do Gutowa zająć się pogrzebem nieznanej ciotki. Zatrzymuje się w pałacu w Zajezierzycach, w którego holu wisi intrygujący portret hrabiego Zajezierskiego autorstwa znanej malarki Rose do Volska. Okazuje się, iż malarka pochodziła z okolicznej rodziny szlacheckiej, która po klęsce powstania zmuszona została do opuszczenia terytorium Polski i emigracji. Nina, która zaprzyjaźnia się z właścicielką hotelu Ingą Hryć – Toroszyn (znaną nam doskonale z „Cukierni pod Amorem”), postanawia zbadać historię życia Róży, a przy okazji rozwiązać zagadkę tajemniczych kradzieży dzieł sztuki.

Różę z Wolskich poznajemy jako małą dziewczynkę, która wraz z apodyktyczną matką, wyjeżdża do Paryża i w oczekiwaniu na powrót ojca ze zsyłki na Syberię usiłuje ułożyć sobie nowe życie poza ojczyzną. Początkowo wspierane przez wuja, kobiety ostatecznie skazane zostaną na walkę o przetrwanie we wstrząsanym przemianami mieście. Szlacheckie maniery i przyzwyczajenia Wolskich upadną w obliczu konieczności podjęcia pracy i utrzymania się w biednym i zapomnianym przez świat Montmartrze. To tam dziewczynka pozna dwie wielkie miłości swojego życia – księcia Rogera de Vallenord oraz malarstwo.

Bohaterek powieści nie łączy prawie nic – jedna z nich jest silną, niezależną kobietą, która nie boi się walczyć o siebie, swoją miłość i wolność, druga z kolei ślepo posłuszna matce staje się zakompleksioną kobietą, żyjącą wyrzutami sumienia i wpajanymi jej od dziecka kompleksami. Nawet w sytuacji, w której matka niesamowicie ją krzywdzi, nie potrafi się od niej odciąć i zacząć (w końcu!) żyć własnym życiem…

Nie ukrywam, że o ile Różę naprawdę polubiłam, tak Nina wydaje mi się postacią nijaką, wręcz irytującą ze swoimi wiecznymi dylematami i wątpliwościami. I tak jak pierwsza część zachwyciła mnie w całości, tak w drugiej wątek Niny był wyjątkowym rozczarowaniem.

Obie części polecam jednak zdecydowanie – moim zdaniem jest to lektura dla każdej kobiety. Z całą pewnością łączy ona pokolenia - u mnie lektura pochłonęła mnie, moją mamę i babcię. Wszystkie byłyśmy zachwycone.

Niezwykle ważną rolę w życiu obu bohaterek odegrały ich matki. O niesamowitej więzi jaka łączy pokolenia już niedługo będziemy mogli poczytać w najnowszej książce mojej ukochanej Jodi Picoult, która dzięki konkursowi organizowanemu przez Kobiety to czytają! już niedługo znajdzie się na mojej półce. Recenzja już wkrótce!


 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz