Od zawsze lubiłam historię. Nie bez powodu pisałam z niej
maturę, a obok polskiego i angielskiego był to mój ulubiony szkolny przedmiot. Podczas
nauki odkryłam, że ważniejsza od historii narodów i wielkich przełomów jest
historia jednostki. To jak pamiętne zdarzenia wpłynęły na życie konkretnej
dziewczyny czy chłopca, jak potoczyły się losy ich rodziny i co w obliczu zawieruchy
dziejów stało się z ich marzeniami.
Historię, która odpowiada na właśnie tak zadane pytania, w swojej
najnowszej książce opowiada Magdalena Majcher. W cieniu tamtych dni to opowieść
o losach Emilii i Krzysztofa, którzy w czasie powstania warszawskiego walczyli
o wolną Polskę. I o ile losy tego zrywu znają chyba wszyscy Polacy, to historie
poszczególnych powstańców wciąż pozostają dla nas zagadką. Żyjemy w czasach, w
których wciąż wysłuchać możemy ich świadectwa i poznać bieg wydarzeń ich
oczami, zazwyczaj jednak skupiamy się na tym, co działo się podczas samych
walk. Tymczasem mam wrażenie, że równie ważne jest to, co działo się z tymi
tysiącami młodych ludzi już po opadnięciu bitewnego kurzu. Kiedy stolica powoli
podnosiła się z gruzów, powstańcy, którzy przetrwali, również musieli na nowo
budować swoje życie. W całkiem innej, choć również nieprzyjaznej
rzeczywistości. Zamiast wdzięczności i szacunku, częściej spotykały ich szykany
nowej, komunistycznej władzy, czy nieprzychylne głosy cywilów, którzy obwiniali
ich o zrujnowanie Warszawy.
Autorka zgrabnie połączyła teraźniejszość z przeszłością. Powstańczą
historię Emilii poznajemy dzięki jej 20-letniemu wnukowi, który opiekując się
schorowaną babcią, na strychu rodzinnego domu odnajduje pudełko zawierające
kilkadziesiąt niewysłanych listów do tajemniczego Krzysztofa. Odpowiedź na pytanie,
kim był mężczyzna i dlaczego przesyłki nigdy nie zostały doręczone, pozwoli mu
nie tylko na lepsze poznanie ukochanej babki, ale również zrozumienie zagmatwanych
rodzinnych relacji.
Magdalena Majcher stworzyła powieść, która porusza serca i
wciąga do świata warszawskich okopów i mroków kanałów. Jednocześnie autorce
udało się uniknąć zbędnego patosu i nadmiernej gloryfikacji powstańców,
ukazując ich takimi, jakimi byli naprawdę
– jako młodych ludzi, którym przyszło żyć w trudnych czasach. Którzy, pomimo
bombardowań i powszechnych łapanek, chcieli kochać, śmiać się i bawić. Po prostu
żyć. Dziś niezwykle popularny stał się młodzieżowy slogan YOLO (you only live once – żyjesz tylko raz),
który usprawiedliwiać ma w mniemaniu co niektórych niemal każdy wybryk. Tak
naprawdę jednak to właśnie do tamtych czasów pasował on idealnie. Konieczność
łapania każdej chwili szczęścia i spokoju sprawiała, że wśród powstańców tak
wiele było gorących romansów i głębokich przyjaźni. Wiedzieli oni, że jutra
może nie być, a dzisiejszy ukochany, jutro może być kolejną mogiłą do opłakania.
Książkowa Emilia, choć wykreowana przez autorkę, zdaje się
jednak postacią niezwykle rzeczywistą i wiarygodną. W jej historii brak jest
cukierkowej miłości czy nadludzkiego heroizmu. Wręcz przeciwnie, los nie oszczędza
głównej bohaterki, a jej wybory – choć może mało romantyczne, są jednocześnie
całkowicie zrozumiałe i w pełni uzasadnione okolicznościami. Magdalena Majcher
nie bała się również pokazać, iż często trauma wojny dotyka nie tylko tych,
którzy ją przetrwali, ale również kolejnych pokoleń. Ciekawym wątkiem w powieści
jest bowiem relacja Emilii z córką, która przekłada się następnie na wychowanie
Mikołaja. I choć akurat postać wnuka głównej bohaterki wydaje mi się zbyt
wyidealizowana, to z pewnością ukazuje wzorzec zachowania młodych ludzi w
stosunku do dawnych bohaterów, o jakim obecnie możemy chyba wyłącznie pomarzyć.
W cieniu tamtych dni to powieść, którą z całą pewnością mogę
polecić każdemu. Starsi czytelnicy być może odnajdą w niej echo własnej przeszłości,
a młodzi otrzymają lekcję historii, która nauczy ich szacunku nie tylko do
powstańców, ale również własnych dziadków. Nie zapominajmy bowiem, że nie tylko
Warszawa miała swoich bohaterów i kto wie, jakie historie możemy odnaleźć na
własnych zakurzonych strychach.
* książka przeczytana dzięki uprzejmości Autorki oraz wydawnictwa Pascal
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz