Jeszcze do niedawna myślałam, że nie przepadam za szeroko
rozumianą tematyką wojenną i starannie jej unikałam. Ostatnio jednak mam
wrażenie, że ona nieomal mnie prześladuje i to co ciekawe, w zupełnie różnych wydaniach.
Był Remigiusz Mróz i jego znakomita trylogia Parabellum, którą śmiało można opisać jako dobrą sensację, była
Jean Sasson i Wybór Jasminy –
wstrząsająca historia okrucieństw wojennych w czasie okupacji Kuwejtu, była też wreszcie wojna o wolność narodu w Zabić.
Mordy polityczne w PRL Patryka Pleskota. Tym razem w moje ręce trafiło
wznowienie książki Manuli Kalickiej Rembrandt,
wojna i dziewczyna z kabaretu.
Dziewczyna z kabaretu, bo tak brzmi nowy tytuł książki, to niezwykła historia
początków drugiej wojny światowej, opisanej z perspektywy młodej artystki,
profesora uniwersyteckiego o duszy awanturnika i zupełnie nietypowej hrabiny –
wszystkich połączonych niezwykle cennym obrazem autorstwa samego Rembrandta.
W pierwszych dniach wojny Irenka Górecka – młoda artystka
warszawskiego kabaretu, postanowiła skorzystać z okazji i uciec ze stolicy
razem ze swoim sąsiadem, który zupełnie przypadkowo był również dyrektorem
muzeum wywożącym ze stolicy cenny obraz holenderskiego malarza, który to obraz
należał do hrabiny Łęskiej. Niestety, w wyniku bombardowania i ostrzału kolumny
uciekinierów, dyrektor i jego szofer zginęli, a Irenka została na drodze zupełnie
sama z nieporęczną tubą zawierającą nieszczęsnego Rembrandta. Wkrótce trafiła
na równie samotnego żydowskiego chłopca, o wdzięcznym imieniu Gedalia i
rozpoczęła podróż, która zupełnie odmieniła jej życie.
Tymczasem w Krakowie profesor Leon Rosenblatt – bliski przyjaciel
hrabiny Łęskiej, zostaje poproszony przez starego znajomego o ukrycie cennych i
unikatowych książek, który ten zgromadził w swoim antykwariacie. Zadanie to
staje się o tyle trudne, że mienie żydowskiej nie może być przenoszone, a
specjalne niemieckie oddziały zajmują się rekwirowaniem dzieł sztuki, jakie
zgromadzone zostały w okupowanej Polsce.
Tak oto zaczyna się porywająca opowieść o wojnie, opowiedzianej
zupełnie inaczej niż zwykle. Awantury, poszukiwania i kryminalne zagadki
rozgrywają się tutaj na tle zawirowań końca roku 1939. Nie znajdziemy tutaj
jednak typowej historii wojennej – nie ma wstrząsających obrazów obozów
koncentracyjnych, nie ma polityki i walki na froncie. Manula Kalicka skupiła
się bowiem na życiu warszawskiej i krakowskiej ulicy, i tego, jak w tamtym
okresie radzili sobie przeciętni Polacy. Pokazuje, że działy się rzeczy straszne,
takie jak przypadkowe łapanki, okrutne morderstwa czy wreszcie głód i
prześladowanie mniejszości żydowskiej, nie zapomina jednak o tym, że życie
toczyło się dalej. Kobiety plotkowały i kombinowały jak zrobić coś z niczego,
dzieciaki bawiły się na podwórkach, a w kawiarniach i restauracjach wykwintne
koniaki zastąpione zostały przez pędzony własnym sumptem bimberek.
Główni bohaterowie to postacie niezwykle barwne i z ogromną
przyjemnością śledziłam ich losy, zastanawiając się co znowu zrobi Leon i w
jakie tarapaty wpakuje się Irenka. Kryminalna przygoda była jednak jedynie
świetnie opisanym pretekstem do zagłębienia się choć na chwilę w ich świecie. Dziewczyna z kabaretu to ku mojemu
zupełnemu zaskoczeniu lektura lekka i przyjemna. Taka, przy której można się i
zaśmiać i wzruszyć. Akcja nie zwalnia nawet na moment, postacie zaskakują nas
na każdej stronie, a barwny język stylizowany na „podwórkowy język epoki”,
sprawia, że dosłownie przenosimy się w czasie.
Dziewczyna z kabaretu mnie zachwyciła,
oczarowała i sprawiła, że zapragnęłam więcej – więcej stron książki, więcej
przygód jej bohaterów, aż wreszcie więcej dzieł autorki. Zdecydowanie jest to
jedna z najlepszych książek jakie czytałam w ostatnim czasie i z czystym
sumieniem ją Wam polecam.
* książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prószyński i S-ka
Mam ogromną ochotę na tę książkę ;) Przypomina chyba trochę klimatem "Krawcową z Madrytu".
OdpowiedzUsuń"Krawcową..." czytałam i podobała mi się, ale klimat jednak trochę inny. W każdym razie "Dziewczyna z kabaretu" jest jeszcze lepsza!
UsuńTwoja recenzja jest wyjątkowo zachęcająca, mimo, iż rzadko sięgam po taką literaturę, do tej książki usiądę z przyjemnością. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że się nie zawiedziesz:) Ja jestem książką całkowicie oczarowana!
UsuńO, miałam ją czytać, miałam dostać papier z Prószyńskiego, ale gdzieś chyba to zaginęło w akcji ;) Jeśli książka do mnie nie dotrze, to będę się za nią rozglądała w bibliotece bądź na promocjach, bo po lekturze Twojej notki widzę, że warto ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam tę książkę. Polecam "Prokuratora" Pauliny Świst. Jak dla mnie bardzo dobry kryminał z wplecionym wątkiem erotycznym :)
OdpowiedzUsuń