O Remigiuszu Mrozie pisałam już tutaj wielokrotnie,
opisując nie tylko jego kolejne dzieła, które wydaje z prędkością karabinu
maszynowego, ale również porównując do niego innych autorów. Nikogo więc nie
zaskoczę stwierdzając, że jest to z całą pewnością jeden z moich ulubionych
autorów. O ile jednak od premiery „Kasacji” czytam wszystko, co wyszło spod
pióra (a może raczej klawiatury:P) autora, tak do wcześniejszych dzieł jakoś
mnie nie ciągnęło. Napisane w klimacie science fiction czy powieści militarnej,
wydawały się być daleko poza horyzontem moich czytelniczych zainteresowań.
Teraz już wiem, że to był duży błąd!
Kiedy w mojej skrzynce pocztowej pojawiła się zapowiedź
trzeciej części Parabellum Remigiusza
Mroza, musiałam głęboko się zastanowić, czy jest to propozycja, którą
chciałabym przyjąć. Nie dość, że wiązałoby się to z koniecznością szybkiego
nadrobienia pierwszych dwóch części, to jeszcze wojenno-historyczna tematyka,
odpowiadała mi zdecydowanie mniej niż współczesne kryminały. Stwierdziłam
jednak, że muszę dać sobie szansę na poznanie czegoś nowego i...przepadłam!
Pierwsze dwie części Parabellum,
czyli Prędkość ucieczki i Horyzont zdarzeń przeczytałam jednym
tchem podczas przerwy świąteczno-noworocznej i z wypiekami na policzkach
czekałam na premierową Głębię
osobliwości. Miałam przy tym dużo szczęścia, ponieważ moje oczekiwanie
sprowadzało się raptem do dwóch tygodni, podczas gdy inni czekali na ostatni
tom kilka lat.
Trylogia Parabellum to
opowieść o dwóch braciach – Bronku i Staszku Zaniewskich, których wybuch wojny
zastał rozdzielonych i w zupełnie innym życiowym momencie. Starszy z braci,
Bronek, przebywał wtedy na południu Polski, gdzie razem z oddziałem do którego
należał, pod dowództwem kapitana Obelta, strzegł granicy kraju. Jego oddział
został jednak rozbity już pierwszego dnia wojny, a nieliczni, którzy przeżyli,
musieli odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Młodszego z braci wojna zastała w Warszawie,
gdzie pozostając w rodzinnym domu, kończył studia medyczne i szykował się do
ślubu z ukochaną Marią. 1 września 1939r. Staszek i Maria, z pochodzenia Żydówką,
postanowili, że muszą uciec z bombardowanej stolicy, a najlepszym celem podróży
będzie Francja, gdzie dziewczyna mogłaby schronić się u rodziny. Niestety, taka
podróż wiązała się z koniecznością przebycia wrogich terytoriów Rzeszy…
Remigiusz Mróz, jak zwykle z resztą, poprowadził akcję w
sposób absolutnie genialny – co drugi rozdział książki zaskakuje i sprawia, że
czytelnikowi brakuje tchu. Nie bez powodu autor nazwany został Maestrem
Książkowych Suspensów;) Bohaterowie serii, to nie tylko wspomniani powyżej
bracia, ale również niemiecki oficer Christian Leitner, okrutny gestapowiec
Johann Blankenburg oraz cała rzesza dzielnych polskich żołnierzy. Dzięki nim,
toczącą się wojnę mamy szansę obejrzeć z wielu perspektyw.
Głębia osobliwości jest najbardziej „stacjonarna” ze wszystkich części i
pozwala na pewne zadomowienie się (bo absolutnie nie zwolnienie!) akcji. Tym,
którzy nie czytali wcześniejszych części nie chcę zdradzić za dużo, dlatego
napiszę tylko, że w Głębi osobliwości przedstawione
zostało życie w obozie koncentracyjnym, codzienność niemieckiej rodziny w
czasie wojny, czy wreszcie ciężki los tułającego się żołnierza.
Książka jest świetna, podobnie jak i dwa wcześniejsze tomy
i śmiało polecam ją każdemu. Entuzjastów
tematyki wojennej ostrzegam jednak, że autor nie trzyma się wiernie realiów
wojennych i z każdą kolejną stroną „odpływa” coraz bardziej. Żaden człowiek nie
byłby w stanie przeżyć tego, co autor zgotował swoim bohaterom, ale wszystkim
marudom przypominam, że istnieje coś takiego jak fikcja literacka i autor ma do
niej prawo.
Reasumując, cała trylogia jest rewelacyjna, a Głębia osobliwości udowadnia, że warto
było na nią czekać. Tu nadmienię tylko, że bardzo się cieszę, że moja ukochana
Czwarta Strona zdecydowała się wydać trzeci tom, mimo, iż wcześniejsze tomy
wydawały się już nieco przykurzone. Duży plus także za to, że książkę wydano w
takiej samej szacie graficznej jak poprzednie tomy, co niestety często jest
rzadkością u jednego wydawcy (vide „Sprawa Niny Frank”), a co dopiero w
przypadku dwóch różnych, którzy w tym zakresie musieli się dogadać.
Na zakończenie apel do samego Autora – błagam o kontynuację!
Wiem, że książka była pisana wieki temu i od tego czasu powstało już kolejnych
15;) ale nie można urwać akcji w takim miejscu! Do końca wojny jeszcze parę lat
chłopakom zostało… Bardzo, bardzo ładnie proszę o dalsze części. A sama
obiecuję nadrobić wszystkie wcześniejsze Pana książki, nawet z tym nieszczęsnym
science fiction;)
Hehe, niech lepiej nie pisze kontynuacji, bo obawiam się, że by się nie powstrzymał i uśmiercił tego bądź owego, a śmierci niektórych osób za nic bym mu nie wybaczyła ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przełamałaś się i sięgnęłaś po obcy dla siebie gatunek. Ja już wiem, że cokolwiek wyjdzie spod pióra Remigiusza, to bezwzględnie to kupię :) Nawet, gdyby to był nielubiany przeze mnie romans... Ale może autor mnie tak nie skrzywdzi ;) Wmawiam mu za to ciągle, że powinien napisać erotyk, ale chyba go nie przekonałam :P
W sumie racja... Nie wybaczyłabym mu śmierci któregokolwiek z głównych bohaterów:)
UsuńJa tam bym romansem spod pióra Mroza nie pogadziła....
Nie dla mnie, ale wiem dla kogo :)
OdpowiedzUsuń