Popularne powiedzenie głosi, że z marzeniami należy uważać,
bo mogą się one spełnić. Potwierdzeniem tej teorii są nie tylko liczne
przypadki z życia każdego z nas, ale również najnowsza książka znanej i
popularnej autorki powieści obyczajowych – Ewy Świętek. Noc Perseidów, bo to
o niej mowa, to opowieść o marzeniach i o tym, jak często uporczywe podążanie
za nimi okazuje się zgubne i przynosi więcej strat niż korzyści…
W pewną letnią noc, wiele lat temu, trójka rodzeństwa wypowiedziała
życzenia w wyjątkową noc spadających gwiazd. Każde z nich pragnęło czegoś
zupełnie innego - dziewczynka marzyła o
zamieszkaniu w Krakowie, które to miasto wydawało jej się najpiękniejszym
miejscem na ziemi, młodszy z braci marzył o pieniądzach i karierze, a starszy o
spotkaniu na swej drodze prawdziwego anioła. Po latach, kiedy rodzeństwo
dorosło, na ich drodze pojawiły się trudne do dokonania wybory, od których
zależało bardzo wiele. Komu z nich spełnienie dziecięcego marzenia przyniesie
szczęście?
Ewa Świętek stworzyła zgrabnie napisaną powieść obyczajową z
morałem w tle. Po przeczytaniu książki, w mojej głowie kołatało się zdanie
powtarzane przez bohaterkę serialowej Brzyduli, że lepsze jest wrogiem
dobrego. Stworzony przez autorkę główny bohater książki pozornie ma wszystko –
ukończył dobre studia, ma ciekawą pracę, w której być może uda mu się
awansować, a przede wszystkim nie może narzekać na brak miłości czy wierności ukochanej
kobiety, z którą spędził wiele cudownych lat. Kiedy jednak podejmuje decyzję o
zalegalizowaniu związku, odkrywa, że wszystko to, nie jest dla niego
satysfakcjonujące i że od życia może oczekiwać czegoś więcej. Ba! To „więcej”
po prostu mu się należy, niezależnie od tego, co myślą o tym inni i od tego, kogo
przyjdzie mu po drodze skrzywdzić…
Fabuła Nocy Perseidów momentami wydaje mi się nieco naiwna,
a jej bohaterowie zdają się być zbyt czarno-biali, przez co stają się mało
wiarygodni. Czytelnik nie ma szans sam ocenić motywów poszczególnych bohaterów,
zdanie o nich zostało bowiem narzucone niejako odgórnie, przez samą autorkę. Te
uchybienia nie powodują jednak dyskomfortu czytania. Książkę czyta się płynnie,
a fabuła nie nuży. Z całą pewnością przypadnie ona do gustu miłośniczkom
literatury obyczajowej, a miłosne zawirowania bohaterów, przyprawią o drżenie
serca co wrażliwsze z czytelniczek. A czy to nie właśnie o te wszystkie emocje
w literaturze kobiecej chodzi?
* recenzja archiwalna, pojawiła się swego czasu na portalu Polacy nie gęsi i swoich autorów mają
P.S. Nie zapomnijcie, że ten post zawiera słowo, które potrzebne Wam jest do ułożenia hasła konkursowego ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz