poniedziałek, 6 marca 2017

Magdalena Knedler - "Dziewczyna z daleka"



O tym, że Magdalena Knedler pisze książki, które wciągają czytelnika od pierwszej strony wiedziałam już wcześniej. Po świetnym debiucie Pan Darcy nie żyje, kariera tej autorki rozwija się w szybkim tempie i w chwili obecnej na półkach księgarni odnaleźć możemy aż 6 książek napisanych przez nią, a kolejna swoją premierę ma już za nieco ponad miesiąc. Najważniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że każda z tych powieści trzyma wysoki poziom debiutu i czytelnik sięgając po nie, nie ma powodu, by czuć się rozczarowany.

I tak, po Panie Darcym w którym autorka zabawiła się konwencją, ambitnej Windzie czy kryminalnej serii o komisarz Annie Lindholm, Magdalena Knedler postawiła na powieść obyczajową. Zeszłoroczne Klamki idzwonki były historią o miłości z Wrocławiem w tle, natomiast Dziewczyna z daleka to już zupełnie inna opowieść, w której najważniejszą rolę odgrywają sekrety z przeszłości.

Lena jest dokumentalistką, znaną i cenioną autorką reportaży o „przestrzeniach wojny”, w których z niezwykłą wnikliwością opisuje okrucieństwa człowieka wobec człowieka. W przerwie pomiędzy kolejnymi projektami, tuż przed planowaną wyprawą na Sybir, postanawia odwiedzić swoją babcię – Nataszę. Nie wie, że za sprawą pewnego nieprzytomnego Anglika odnalezionego pod płotem babcinego domu, dawno pogrzebane wydarzenia ujrzą światło dzienne.

Dziewczyna z daleka to powieść obyczajowo-historyczna, której daleko do patosu, jaki często charakteryzuje ten gatunek. Natasza, która opowiada swoją historię, nie jest kryształową postacią, którą autorka wznosiłaby na piedestał i stawiała na wzór dla potomnych. Wręcz przeciwnie, bohaterka to kobieta, która dokonała w życiu złych wyborów, za które przyszło jej zapłacić wysoką cenę. Demony przeszłości, choć pozornie uśpione, obiły się na całym jej życiu i sprawiły, że nawet najbliżsi nie mieli szans dotrzeć do serca kobiety. Lena, która od zawsze czuła się związana z babką, nigdy nie poczuła jej miłości czy ciepła. Nieświadomie sama powielała pewne schematy i unikała zobowiązań czy zbytniej bliskości.

Magdalena Knedler stworzyła książkę, która pomimo poruszanych w niej bolesnych w naszej historii tematów, jest jednocześnie przyjemna i łatwa w odbiorze. Niezwykle plastyczny język autorki, którą śmiało określić można mistrzynią opisów, sprawia, że kolejne strony po prostu się „połyka”. Część współczesna, która przeplata się z historyczną opowieścią Nataszy, jest lekka i zabawna, a kolejne sceny – szczególnie początkowe, sprawiają, że nie sposób przestać uśmiechać się pod nosem. Sylwetki bohaterów powieści nakreślone zostały w sposób wyraźny i wiarygodny, tworząc wielowymiarowy obraz opisanych postaci. Jedynie policjant Wojtek wydaje się być nieco zbyt idealny i może nawet zbyteczny w całej powieści, a jego historia – choć szczątkowo opisana, niewystarczająca. Rozumiem jednak, iż stanowi on kontrast dla postaci Artura, czyli Anglika, będącego sprawcą całego zamieszania.

Dziewczyna z daleka wciąga i wzrusza, pozwala spojrzeć na historię z nieco innej perspektywy i udowadnia, że można pisać o niej bez zadęcia. Autorka w takiej literackiej konwencji bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że powstaną kolejne książki z historią w tle. Sama historia Leny także aż prosi się o kontynuację – dziewczyna, uzbrojona w zupełnie inną wiedzę i doświadczenia, wyruszyć ma przecież w podróż, po której z pewnością nic nie będzie już takie samo. Mam nadzieję, że autorka rozważy spisanie jej historii. A póki co, nie pozwalajcie Dziewczynie z daleka czekać zbyt długo na możliwość opowiedzenia Wam jej historii. Jestem pewna, że będziecie nią poruszeni tak samo mocno, jak i ja byłam.

* za możliwość przeczytania książki dziękuję Autorce oraz Wydawnictwu Novae Res

4 komentarze:

  1. Koniecznie muszę sięgnąć po tę powieść!

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka czeka już w kolejce ;) Po "Klamkach i dzwonkach" po prozę tej Autorki sięgam w ciemno :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam wszystko jej pióra - jeszcze nigdy się nie zawiodłam:)

      Usuń