Kiedy sięgałam po najnowszą książkę Magdaleny Knedler, nie
sądziłam, że jakakolwiek opowiedziana przez nią historia może zagrozić pozycji Historii Adeli w moim prywatnym czytelniczym rankingu. Tym bardziej że Twarz
Grety di Biase opowiadać miała o sztuce, a w szczególności malarstwie i
fascynacji bohatera kobietą ukazaną na obrazach. Wydawało mi się, że jako
kompletnemu laikowi w tej dziedzinie, taka historia nie będzie się podobać i
kto wie, może poczuję przesyt i zmęczenie? Nic bardziej mylnego! Autorka po raz
kolejny zaczarowała mnie swoją opowieścią, erudycją i pięknem języka. Sprawiła
również, że pobiłam życiowy rekord w użyciu zakładek indeksujących w jednej
książce – cała jest ona bowiem jednym wielkim cytatem! I co tu dużo mówić…
Pokochałam Gretę tak jak kilka miesięcy temu Adelę.
Adam prowadzi małą galerię sztuki na wrocławskim rynku. Nic
spektakularnego, ot spełnienie marzeń z młodych lat i sposób zarabiania na
życie. Jak to zwykle w życiu bywa, fundusze nie pozwalają mu na całkowite
oddanie się pasji i oprócz dzieł naprawdę wyjątkowych, na ścianach Chiary często
pojawiają się o wiele chętniej kupowane pospolite ładne obrazki. Bohater cierpi
również na nerwicę, która zdecydowanie utrudnia mu kontakty z otoczeniem i każe
trzymać się sztywno ustalonej rutyny. Do Adama udało się dotychczas zbliżyć
wyłącznie Zygmuntowi – malarzowi, który kiedyś sprzedał mu swoje obrazy i
Anicie, którą raz w miesiącu odwiedza w poszukiwaniu odrobiny cielesnej
bliskości. Kiedy jednak w galerii pojawiają się portrety autorstwa tajemniczej
włoskiej malarki, mężczyzna nie potrafi przestać myśleć o uwiecznionej na
obrazach kobiecie i rozpoczyna korespondencję, która całkowicie zmieni jego
życie…
W Twarzy Grety di Biase nie ma postaci przypadkowych. Każdy
z nakreślonych przez autorkę bohaterów, nawet ten pojawiający się wyłącznie w
jednej scenie, ma swoją ściśle określoną rolę w życiu Adama i w jakiś sposób na
niego wpływa, pozwalając mu lepiej rozumieć otaczający go świat i dojrzeć. Od
genialnej postaci Zygmunta, po staruszka spotkanego w jednej z włoski trattorii
– wszyscy oni są doskonale dopracowani i każdy z nich zasługuje na swoją własną
historię.
W swojej najnowszej powieści Magdalena Knedler kolejny już
raz snuje historię o wielkiej, nietypowej miłości. I to nie tylko tej łączącej
Adama i Gretę, czy może raczej jego wyobrażenie o niej, ale o miłości do
sztuki, świata i siebie samego, gdzie jak to zwykle bywa, ta ostatnia okazuje
się najtrudniejsza. Adam od wielu lat walczy z demonami swojej głowie i dopiero
fascynacja obrazami Grety pozwala mu wyruszyć w nieznane i choć raz spróbować
pognać za marzeniami.
Jak już wspomniałam powyżej, książka pełna jest pięknych, życiowych
cytatów i trudno było wybrać mi dla Was jeden, który najlepiej ukazałby piękno opisanej
historii. Po długich namysłach zdecydowałam się jednak na fragment listu Grety
do Adama, który wspaniale ukazuje strach, który paraliżuje bohatera i nie
pozwala mu na normalne życie. Ten sam, który – choć w niewątpliwie mniejszym
stopniu – ogarnia chwilami nas samych:
„Może prawdą jest, że sprawy i problemy, które ukrywamy przed światem i o których boimy się mówić, są jak stopniowo pompowany balon. Nie można spuścić z niego powietrza ani go przebić. Albo też nam się tak wydaje. A przecież co się stanie, kiedy balon pęknie? Czy wyjdziemy z tego krótkiego, urwanego „bum” bardziej skrzywdzeni i nieszczęśliwsi? Czy umrzemy? Czy to ważne? A może chodzi o sam strach przed ogłuszającym dźwiękiem? Przed tym, że później absolutnie nic się nie zmieni i świat będzie istniał w identycznym kształcie?”
Twarz Grety di Biase to nie powieść obyczajowa, jak
sugeruje napis na okładce i przyporządkowanie w księgarnianym katalogu. To
literatura piękna w najlepszym wydaniu. Niezwykła, nieoczywista i niezwykle
świeża historia, która powinna znaleźć się w biblioteczce każdego książkoholika.
I choć żałuję, że tym razem wydawca nie postawił na prostotę i klasyczne piękno
okładki, jak miało to miejsce w Historii Adeli, to nie dajcie się zwieść – to
nie jest kolejna cukierkowa opowieść z dziewczyną na okładce. To powieść
absolutnie genialna.
* książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz