czwartek, 3 maja 2018

Magdalena Knedler - "Twarz Grety di Biase"


Kiedy sięgałam po najnowszą książkę Magdaleny Knedler, nie sądziłam, że jakakolwiek opowiedziana przez nią historia może zagrozić pozycji Historii Adeli w moim prywatnym czytelniczym rankingu. Tym bardziej że Twarz Grety di Biase opowiadać miała o sztuce, a w szczególności malarstwie i fascynacji bohatera kobietą ukazaną na obrazach. Wydawało mi się, że jako kompletnemu laikowi w tej dziedzinie, taka historia nie będzie się podobać i kto wie, może poczuję przesyt i zmęczenie? Nic bardziej mylnego! Autorka po raz kolejny zaczarowała mnie swoją opowieścią, erudycją i pięknem języka. Sprawiła również, że pobiłam życiowy rekord w użyciu zakładek indeksujących w jednej książce – cała jest ona bowiem jednym wielkim cytatem! I co tu dużo mówić… Pokochałam Gretę tak jak kilka miesięcy temu Adelę.

Adam prowadzi małą galerię sztuki na wrocławskim rynku. Nic spektakularnego, ot spełnienie marzeń z młodych lat i sposób zarabiania na życie. Jak to zwykle w życiu bywa, fundusze nie pozwalają mu na całkowite oddanie się pasji i oprócz dzieł naprawdę wyjątkowych, na ścianach Chiary często pojawiają się o wiele chętniej kupowane pospolite ładne obrazki. Bohater cierpi również na nerwicę, która zdecydowanie utrudnia mu kontakty z otoczeniem i każe trzymać się sztywno ustalonej rutyny. Do Adama udało się dotychczas zbliżyć wyłącznie Zygmuntowi – malarzowi, który kiedyś sprzedał mu swoje obrazy i Anicie, którą raz w miesiącu odwiedza w poszukiwaniu odrobiny cielesnej bliskości. Kiedy jednak w galerii pojawiają się portrety autorstwa tajemniczej włoskiej malarki, mężczyzna nie potrafi przestać myśleć o uwiecznionej na obrazach kobiecie i rozpoczyna korespondencję, która całkowicie zmieni jego życie…

W Twarzy Grety di Biase nie ma postaci przypadkowych. Każdy z nakreślonych przez autorkę bohaterów, nawet ten pojawiający się wyłącznie w jednej scenie, ma swoją ściśle określoną rolę w życiu Adama i w jakiś sposób na niego wpływa, pozwalając mu lepiej rozumieć otaczający go świat i dojrzeć. Od genialnej postaci Zygmunta, po staruszka spotkanego w jednej z włoski trattorii – wszyscy oni są doskonale dopracowani i każdy z nich zasługuje na swoją własną historię. 

W swojej najnowszej powieści Magdalena Knedler kolejny już raz snuje historię o wielkiej, nietypowej miłości. I to nie tylko tej łączącej Adama i Gretę, czy może raczej jego wyobrażenie o niej, ale o miłości do sztuki, świata i siebie samego, gdzie jak to zwykle bywa, ta ostatnia okazuje się najtrudniejsza. Adam od wielu lat walczy z demonami swojej głowie i dopiero fascynacja obrazami Grety pozwala mu wyruszyć w nieznane i choć raz spróbować pognać za marzeniami.

Jak już wspomniałam powyżej, książka pełna jest pięknych, życiowych cytatów i trudno było wybrać mi dla Was jeden, który najlepiej ukazałby piękno opisanej historii. Po długich namysłach zdecydowałam się jednak na fragment listu Grety do Adama, który wspaniale ukazuje strach, który paraliżuje bohatera i nie pozwala mu na normalne życie. Ten sam, który – choć w niewątpliwie mniejszym stopniu – ogarnia chwilami nas samych:

„Może prawdą jest, że sprawy i problemy, które ukrywamy przed światem i o których boimy się mówić, są jak stopniowo pompowany balon. Nie można spuścić z niego powietrza ani go przebić. Albo też nam się tak wydaje. A przecież co się stanie, kiedy balon pęknie? Czy wyjdziemy z tego krótkiego, urwanego „bum” bardziej skrzywdzeni i nieszczęśliwsi? Czy umrzemy? Czy to ważne? A może chodzi o sam strach przed ogłuszającym dźwiękiem? Przed tym, że później absolutnie nic się nie zmieni i świat będzie istniał w identycznym kształcie?”

Twarz Grety di Biase to nie powieść obyczajowa, jak sugeruje napis na okładce i przyporządkowanie w księgarnianym katalogu. To literatura piękna w najlepszym wydaniu. Niezwykła, nieoczywista i niezwykle świeża historia, która powinna znaleźć się w biblioteczce każdego książkoholika. I choć żałuję, że tym razem wydawca nie postawił na prostotę i klasyczne piękno okładki, jak miało to miejsce w Historii Adeli, to nie dajcie się zwieść – to nie jest kolejna cukierkowa opowieść z dziewczyną na okładce. To powieść absolutnie genialna.

* książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz