wtorek, 5 czerwca 2018

Jojo Moyes - "Moje serce w dwóch światach"


Autorka, która w Zanim się pojawiłeś doprowadziła do łez tysiące czytelników na całym świecie, a dzięki filmowej adaptacji zyskała międzynarodową sławę, powróciła z trzecią częścią przygód Lou Clark, ekscentrycznej Angielki, którą pokochały czytelniczki. W Kiedy odszedłeś mieliśmy szansę obserwować wychodzenie bohaterki z żałoby i powolne oswajanie rzeczywistości bez Willa, a obecnie Jojo Moyes opisuje, jak dziewczyna w końcu wdraża w życie rady ukochanego i rusza na podbój Nowego Jorku.

Lou, po licznych perypetiach i słabszych chwilach, postanowiła w końcu przestać się bać życia. Wzięła do serca słowa Willa, które ten skierował do niej w ostatnim liście i za namową Sama, z którym właśnie się związała, postanowiła wyjechać do Nowego Jorku. Jej praca miała w założeniu przypominać nieco tę, którą wykonywała w rezydencji Traynorów, jednak tym razem jej podopieczną miała zostać zdrowa, a jedynie nieco smutna i zagubiona żona milionera. Po przylocie do Stanów okazało się, że jej zadanie nie będzie wcale takie proste, a dziewczyna znajdzie się w samym środku rodzinnych waśni i intryg. Czy życie w mieście, które nigdy nie śpi, spełni oczekiwania Louisy? Czy jej związek z Samem ma szansę przetrwać mimo dzielącego ich oceanu? I wreszcie, czy pojawienie się na jej drodze mężczyzny do złudzenia przypominającego Willa to wyłącznie przypadek, czy może przeznaczenie? Odpowiedź na te pytania poznacie czytając Moje serce w dwóch światach.

Jak być może pamiętacie Kiedy odszedłeś podobało mi się bardziej niż Zanim się pojawiłeś, uważam bowiem, że książka była bardziej dojrzała i mniej melodramatyczna. Nie da się ukryć, że historia miłości Willa i Lou była wzruszająca, jednak proces żałoby, który pokazano w kolejnej części, wydawał mi się o wiele bardziej wiarygodny i – co najistotniejsze – wywoływał we mnie więcej emocji. W najnowszej części przygód Louisy, dziewczyna w końcu otrzepuje się z tragedii i dojrzewa do walki o swoje marzenia. W końcu dociera do niej, że nie musi opiekować się całym światem i spełniać oczekiwań innych i to jej zdanie i uczucia powinny determinować jej działanie. Proces budowania poczucia własnej wartości i oswajania indywidualizmu został przez autorkę pokazany w wiarygodny i przede wszystkim interesujący sposób. I choć sama fabuła nie jest niczym nowym, a bieg wydarzeń zdaje się oczywisty niemal od początku, to jednak lektura Mojego serca w dwóch światach sprawia przyjemność, a Jojo Moyes wciąż pozostaje w gronie moich ulubionych zagranicznych powieściopisarek. Pozostaje tylko żałować, że polski wydawca nie zdecydował się na wierniejsze odwzorowanie tytułu (w oryginale książka to Still me), który lepiej korespondowałby zarówno z treścią książki, jak i tytułami pozostałych części serii.

* książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz