Szymon Solański i wiernie trwający u jego boku kundelek Gucio
powrócili w czwartym już tomie Kryminałów pod psem autorstwa Marty
Matyszczak. Zło czai się na szczycie to kolejna odsłona przygód
detektywistycznego duetu, który tym razem odwiedził malownicze górskie
Zdrojowice, do którego bohaterowie zaproszeni zostali na ślub przyjaciółki.
Kiedy jednak w trakcie weselnej zabawy w pobliżu znalezione zostały świeżo zacementowane
zwłoki, łatwo możemy się domyślić, że sielska atmosfera kurortu ulegnie
całkowitej zmianie.
Autorka kolejny już raz dała popis mistrzowskiego połączenia
klasyki kryminału i doskonałej komedii. Jak we wcześniejszych częściach, tak i
teraz, akcja rozgrywa się w kameralnym otoczeniu, nawiązując do doskonale znanej
fanom gatunku „zagadki zamkniętego pokoju”. Mocno ograniczona liczba
podejrzanych i dość czytelne motywy poszczególnych bohaterów nie pozbawiają
jednak czytelników przyjemności rozwiązywania kryminalnej zagadki, której
bynajmniej nie można uznać za oczywistą. Z każdym kolejnym tomem serii widać,
jak rozwija się warsztat pisarski autorki, a wraz z nim doskonaleniu ulega warstwa
fabularna powieści, które nie tracą jednak nic ze swojej świeżości i co tu dużo
mówić – swojskości.
Zło czai się na szczycie pokazuje nieco ironiczne i pełne
dystansu spojrzenie Marty Matyszczak na otaczającą ją rzeczywistość, jaki i
stworzonych przez nią bohaterów. Tym razem jednak, poza typowymi już (acz wciąż
równie śmiesznymi!) wpadkami Róży czy docinkami Gucia, poznamy również
przeszłość Szymona, w tym szczegóły tragicznego zdarzenia, w którym stracił
żonę. Ciąg dalszy nastąpił również w relacjach miłosnych głównych bohaterów, choć
przyznać trzeba, że autorka nie zapewnia im nawet chwili spokoju.
Wielokrotnie już polecałam już całą serię Kryminałów pod
psem, a i tym razem zrobię to z przekonaniem, że to książki niemal dla
każdego. Zarówno bowiem fani kryminału, jak i czytelnicy szukający rozrywki, lekturą
kolejnych przygód Gucia będą zachwyceni, a doskonały humor jej towarzyszący
jest więcej niż pewny. Tych bohaterów po prostu nie da się nie lubić! Dodatkowo
każdy kolejny tom jest lepszy od poprzedniego, a seria – nawet czytana ciągiem,
nie powoduje znużenia.
A na deser pokażę Wam pewien "smaczek". Wyobraźcie sobie, że autorka niniejszego bloga jest prawniczką i ma psa o imieniu Lexi... Przypadek? Nie sądzę;)
P.S. Niestety, czytanie nie odchudza:( Ale sezon na szparagi się kończy, teraz na topie są bakłażany:D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz