Chyba każdy rodowity Ślązak, taki z dziada pradziada, słyszał
choć raz o zmorze. Ta tajemnicza i groźna postać miała pojawiać się w nocy i
siadać na piersi śpiącego człowieka, pozbawiając go tchu. Ponoć pozbyć się jej
można było wyłącznie proponując kromkę chleba z masłem, po którą miała przyjść
kolejnego dnia. Doskonale pamiętam, jak po raz pierwszy usłyszałam tę historię
od mojej babci, którą w dzieciństwie ponoć zmora dusiła i jak bardzo się wtedy
bałam. Miałam kilka lat i uwielbiałam, kiedy opowiadano mi straszne historie. O
koniach, którym piana leciała z pyska, kiedy mijali przydrożny krzyż czy o
wilczym dole, w którym zawsze było zimno i do którego nawet najodważniejsi nie
odważyli się wejść po zmroku. Bajki, legendy i zabobony. Któż z nas w dzieciństwie
nie był nimi zafascynowany?
Dobra-noc Sabiny Waszut, specjalistki od opisywania
śląskiej historii w sposób niezwykle lekki i przystępny dla czytelnika, to właśnie
opowieść o ludowych wierzeniach i ich wpływie na ludzkie życie. Tym razem autorka zabiera nas do małej
podczęstochowskiej wsi Dobrej, w której w pierwszej połowie XX wieku rodzi się
Krysia, siódma córka Jadwigi i Michała Pecynów. Według zabobonów siedem córek w
rodzinie to pech i to właśnie ta nieszczęsna siódma dziewczyna miała być zmorą,
złym duchem, który odbiera siły i sprowadza chorobę. Krysia żyje więc w
izolacji od wsi, skupiając się na pomocy matce. Kiedy kilkanaście lat później
ostatnia z sióstr dziewczyny szykuje się do ślubu z ukochanym, Krysia spotyka Jurę
– przyjezdnego, który nie przejmuje się wiejskimi zabobonami i wbrew przestrogom
coraz więcej czasu spędza z najmłodszą córką Pecynów. Kiedy w Dobrej zaczynają dziać
się złe rzeczy, a uwaga wszystkich skupiona jest właśnie na niej, dziewczyna
trafia na ślad intrygi, która swój początek miała w trakcie wojennej zawieruchy.
Czy uprzedzeni mieszkańcy wsi choć raz staną po jej stronie i postanowią pomóc?
Autorka snuje opowieść o uprzedzeniach i strachu przed
innością. O tym, że wielokrotnie powtarzane kłamstwa, z czasem wydają się coraz
bliższe prawdy, a ludzkie języki potrafią zranić bardziej niż najostrzejszy nóż.
Krysia, pozbawiona wsparcia najbliższych, sama nie wierzy już, że potrafi być
taka jak inni, nie wyróżniać się z tłumu i nie sprawiać problemów ukochanym
rodzicom. Wątpi w uczucia Jury i nie łudzi się, że coś dobrego może ją w życiu
spotkać. I choć świat pędzi do przodu, a postęp technologiczny dociera powoli
do Dobrej, to jej mieszkańcy wciąż wolą wierzyć w gusła i słowa szeptuchy. Nauka
i wiara nie mają bowiem siły przebicia nad ludzkim gadaniem i strachem przed
innością. Ci, którzy pierwsi klękają przed ołtarzem, są również pierwszymi do
oczerniania i wytykania palcami.
Dobra-noc to świetnie napisana powieść pełna śląskiego folkloru
i realizmu magicznego. Książka, choć opowiadająca o przeszłości, wciąż jednak
niezwykle aktualna. Kto bowiem spędził choć trochę czasu na głębokiej prowincji,
ten wie, że choć dziś nie wierzy się tam już w zmory czy szeptuchy, to niechęć
do nowości i inności wciąż jest taka sama, jak pół wieku temu. Dopóki bowiem polska
wieś nie nauczy się tolerancji, tak długo historia Krysi będzie się powtarzać,
dotykając syna wójta, który woli chłopców, czy córki „sklepowej”, która sobie
dziecko z Arabem zrobiła. I choć sama swoją podczęstochowską wieś uwielbiam i wyczekuję
każdej okazji, by ją odwiedzić, to jednak cieszę się, że moje życie toczy się w
dużym mieście, które oferuje mi anonimowość i chociaż pozorną otwartość.
* książka przeczytana dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza we współpracy ze stowarzyszeniem Śląskich Blogerów Książkowych
Chyba nie do końca moje klimaty.
OdpowiedzUsuńRecenzja ciekawa.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://www.kuferekliteracki.blox.pl
Proponuję spróbować! Czyta się niesamowicie dobrze:) No i zawsze warto wyjść poza swoje czytelnicze ramy.
UsuńA mnie pociąga taka powieść. Kiedyś też przeczytam.
OdpowiedzUsuńGorąco polecam!
Usuń