niedziela, 11 stycznia 2015

Katarzyna Bonda - "Pochłaniacz"

O „Pochłaniaczu” słyszałam wiele dobrego. O jego autorce jeszcze więcej. Zachęcona okładkowym zapewnieniem, że Katarzyna Bonda jest królową polskiego kryminału z zapartym tchem rzuciłam się do lektury.

Dodam, że z polskimi kryminałami dotychczas nie było mi po drodze. Przeczytałam oba dzieła P.M. Nowaka, które czytało się miło ale pozostawiły mnie w lekkim niedosycie i przeczytałam jedną (!) książkę Joanny Chmielewskiej, solennie obiecując sobie, że w wolnym czasie przeczytam kolejne. Niestety dotychczas mi się to nie udało… 

Czytam, i to namiętnie, skandynawskich autorów, którzy niewątpliwie są mistrzami w swoim fachu – Larsen, Lackberg czy Nesbo stanowią konkurencję, z którą ciężko się zmierzyć, jednak „królowa polskiego kryminału” chyba powinna dać radę im dorównać? 

Niestety  - „Pochłaniacz” nudził mnie niemiłosiernie. Męczyłam tę książkę przez miesiąc nie potrafiąc zmusić się do jednorazowego przeczytania więcej niż kilku stron. Nie wiem co spowodowało, że głównej bohaterki nie polubiłam, a cała fabuła zupełnie do mnie nie przemówiła.

Historia rozpoczyna się w przeszłości i wprowadza nas w świat pomorskiej mafii i jej ciemnych interesów. Poznajemy bliźniaków, którzy jako siostrzeńcy polskiego ojca chrzestnego, stają w obliczu trudnych wyborów. Kiedy ginie zaprzyjaźnione z nimi rodzeństwo ich życie całkowicie zmienia swój bieg. 

Dwadzieścia lat później w modnym trójmiejskim klubie zastrzelony zostaje gwiazdor z dawnych lat… Kto jest mordercą? Jakie powiązania mają pracownicy klubu? Kim jest zleceniodawca profilerki Saszy Załuskiej? I jak potoczyły się losy braci? Na te pytania odpowiada pierwszy tom z cyklu „Cztery żywioły Saszy Załuskiej”.

Pomysł na fabułę był dobry, wykonanie z czysto technicznego punktu widzenia również i naprawdę nie jestem w stanie powiedzieć co nie zagrało. Jedno jest pewne – „Pochłaniacz” zyskał u mnie tytuł najdłużej męczonej książki 2014r.
Autorce dam jednak kolejną szansę – przede mną lektura jej opowiadania świątecznego i historii polskich morderczyń.  Mam nadzieję, że Katarzyna Bonda zasłuży nimi chociaż na tytuł szlachecki…

1 komentarz:

  1. Miałam ochotę przeczytać tę książkę, ale po twojej recenzji trochę się zniechęciłam. Jeśli kiedyś wpadnie mi w ręce to pewnie po nią sięgnę, ale szukać jakoś specjalnie nie będę. ;)
    Zapraszam do siebie: http://kulturaczytania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń