Uwielbiam „Dumę i uprzedzenie”. W ogóle ubóstwiam Jane Austen – w
całokształcie. Plasuje się ona w absolutnej czołówce moich autorów
wszechczasów, a sama „Duma i uprzedzenie” obok „Śniadania u Tiffany’ego” i
„Przeminęło z wiatrem” stanowią podstawę mojego kulturowego ukształtowania.
Romantycznie, babsko i w pięknych strojach – czego chcieć więcej?
Kiedy więc słyszę o dziełach inspirowanych tymi perełkami
literatury kobiecej czy o ich kolejnych filmowych adaptacjach, zapala mi się w
głowie ostrzegawcza lampka. Czy to nie będzie profanacja, kolejne kiepskie czerpanie
z klasyki i chęć wypromowania się na sukcesie innego autora? Nie tym razem!
W
angielskiej krainie jezior właśnie ruszają zdjęcia do kolejnej adaptacji dzieła
Austen. Główni twórcy filmu i pierwszoplanowi autorzy zostali zakwaterowani w
majestatycznym Bridebridge Hall, co miało pomóc im zagłębić się w nastrój i
klimat epoki. Niestety, zamiast podziwiać angielską wieś, wszyscy
zastanawiają się jak doszło do tego, że rolę Elisabeth dostała anorektyczna
gwiazda kina Zoe Alcott, a Pana Darcy’ego gra nielubiany i niepasujący do
postaci Peter Murphy. A kiedy ten ostatni zostaje znaleziony martwy po
upadku z tarasu, wiadomo już że w tej produkcji nic nie pójdzie zgodnie ze
scenariuszem…
I
faktycznie, dalej jest już tylko coraz więcej zamieszania – uciekające aktorki,
romanse na planie, trupy z przeszłości i przystojny policjant. Wszystko
wstrząśnięte, nie zmieszane i w doskonałych proporcjach.
„Pan
Darcy nie żyje” oczarował mnie i zachwycił. Nie wiem do jakiego literackiego
gatunku powinnam tę książkę przyporządkować, bo moim zdaniem stanowi ona doskonałe
połączenie kryminału, romansu, powieści obyczajowej i komedii. Jednym słowem wszystkiego tego, co lubię. Magdalena Knedler debiutuje w doskonałej powieści, w której pokazuje potencjał
na przyszłość. Widać bowiem, że mimo wielości wątków i bohaterów autorka nie
pogubiła się w fabule i zaproponowała czytelnikowi ciekawe i spójne z całością zakończenie.
Książka, wbrew moim początkowym obawom, jest diabelnie dobra. Mam nadzieję, że udało mi się Was zachęcić do
jej zakupu i lektury. Naprawdę warto
ją przeczytać, a dla fanów Jane Austen jest to pozycja obowiązkowa, która spokojnie może stanąć na półce obok „Dumy i
uprzedzenia”.
* przeczytano dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czwarta Strona
Mnie tytuł tej książki przyprawił o bezdech. No bo jak to: Pan Darcy nie żyje?! Potem zareagowałam podobnie do Ciebie - z pewnego rodzaju nieufnością, bo słabych książek bazujących na dobrych powieściach nie brakuje. A tu taka niespodzianka! Teraz wiem, że koniecznie muszę przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńoj tak... w temacie "Dumy i uprzedzenia" pamiętam tragiczną ekranizację - współczesną wersję. Dramat!
Usuńna szczęście książka ma własną, rewelacyjną fabułę.
Zachęciłaś mnie do lektury tej książki, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę:) czekam na Twoją opinię po przeczytaniu
UsuńBiedny pan Darcy :( Ale w sumie, skoro powieść jest dobra, to może nie taki biedny? :) Intrygująca jest ta międzygatunkowość książki.
OdpowiedzUsuńgwarantuję Ci, że ten pan Darcy wcale nie był taki biedny;)
UsuńJa również byłam zachwycona! :) Książka ma również taki plus, że prowokuje do przeczytania "Dumy i uprzedzenia".
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam w końcu! Znakomita!
OdpowiedzUsuń