niedziela, 24 stycznia 2016

Agnieszka Lis - "Pozytywka"


Agnieszka Lis swoją najnowszą książką zatytułowaną Pozytywka postawiła mnie przed niezwykle trudnym zadaniem. No bo jak napisać recenzję książki, o której mimo dwóch dni przemyśleń, nadal nie ma się wyrobionego zdania? Którą w połowie miało się ochotę rzucić w kąt i więcej do niej nie wracać, a potem pochłonęło się praktycznie jednym tchem?

Marzenia głównej bohaterki Pozytywki właśnie się spełniają. Biedna dziewczyna ze wsi, bez wykształcenia i perspektyw, wychodzi za mąż za księcia z bajki. Baśniowy ślub, piękna suknia i wielkie wesele mają być wstępem do życia godnego księżniczki. Niestety, jak to często w życiu bywa, nie wszystko złoto, co się świeci, a wyśniony książę po ślubie stał się na powrót okropną ropuchą… Monika w swojej nowej rodzinie jest traktowana jak kolejny rekwizyt – ma siedzieć w domu, ładnie się prezentować i broń Boże nie próbować mieć własnego zdania. No i oczywiście – najważniejsze zadanie – rodzić dzieci. I tak pewnie by było, gdyż bohaterka była absolutnie pozbawiona nawet odrobiny ikry i koncentrowała się głównie na czystości parapetów, gdyby nie interwencja teściowej. Ta, chociaż synowej nie lubi i uważa ją za pospolitą „wiochę”, jednocześnie dostrzega w dziewczynie siebie sprzed lat i postanawia, za pomocą Moniki spełnić swoje młodzieńcze marzenia. Wysyła synową na studia, znajduje jej pracę i ubiera w kolejne modne ciuszki niczym lalkę Barbie. Wszystko idzie dobrze, Monika rozwija się i spełnia swoje nieco już przykurzone marzenia, aż w końcu okazuje się, że jest w ciąży…

Więcej fabuły nie zdradzę, napiszę tylko, że do tego momentu miałam już całkowicie dość wszystkich bohaterów tej książki. Monika jawiła mi się niczym bezmyślna ameba czy marionetka, za której sznurki należy pociągać, inaczej smętnie leży w kącie, jej mąż był kawałem drania, a teściową podejrzewałam o poważne problemy psychiczne objawiającej się rozdwojeniem jaźni (co z kolei w dalszej części książki przytrafiło się jej synowi). I nagle, nie mam pojęcia w jaki sposób, książka zupełnie się zmieniła. Nagle Monika nabrała charakteru i choć nie do końca popierałam jej motywację i kierunek przemiany, jej postać w końcu zaczęła mnie intrygować. Z chęcią czytałam opis jej przemiany z szarej gąski w rekina sukcesu i analizowałam motywy działań. Często potępiałam jej decyzje ale w końcu zainteresowałam się jej losem i coraz szybciej i chętniej przewracałam kolejne kartki.

Pozytywka nie jest powieścią cukierkową. Nie ma w niej przesłodzonych bohaterów, jasnych odpowiedzi. Absolutnie nie jest to książka czarno-biała, mieni się ona, podobnie jak jej bohaterowie, tysiącami odcieni szarości. Monika nie była w mojej ocenie ani lepsza, ani gorsza od pozostałych postaci. Determinowana swoją przeszłością popełniała czyny często karygodne, a jednocześnie łatwo było znaleźć dla niej usprawiedliwienie. Do końca nie polubiłam głównej bohaterki, jednak udało jej się mnie zaintrygować. A Agnieszce Lis udało się stworzyć pierwszą od dawna powieść obyczajową dla kobiet, która wymknęła się utartym schematom i zaskoczyła czytelnika. Z cała pewnością sięgnę po inne książki autorki, licząc, że i w nich ciekawe i nietypowe historie.

* książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czwarta Strona


12 komentarzy:

  1. Jestem już po lekturze, ale niestety trochę mnie zawiodła. Pierwsza część była wspaniała, ale niestety po przekroczeniu 100 stron akcja znacznie zwolniła i niestety książka trochę mi się dłużyła. Ale mimo to, nie jest to najgorsza książka. Na pewno warto ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to zobacz jak różnie można odbierać jedną książkę. Dla mnie z kolei pierwsza część była irytująca i nie mogłam przez nią przebrnąć, a dopiero potem się w historię Moniki wkręciłam;)

      Usuń
  2. To prawda, powieść wymyka się utartym schematom, dlatego tak pozytywnie ją oceniam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię kiedy książka nie jest "oczywista", a w gatunku powieści obyczajowych rzadko się to niestety zdarza....

      Usuń
  3. A ja dopiero będę czytać :) Myślę że mi sie spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już niedługo będę czytać Kalinę - i jestem pewna, że będę zachwycona!:):):)

      Usuń
  4. Tysiące odcieni szarości bardzo mnie zachęcają, z dużą przyjemnością sięgnę po tę powieść. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W wolnej chwile z chęcią się przepcham przez te opisy :) Bajkowe opisy to moja woda :D Co będzie później i jak się skończy ocenię sama, ale po recenzji na pewno się bardziej zainteresuję promocjami tej pozycji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bajkowe opisy to chyba tylko pierwszy rozdział;) i to też nie do końca:P bo bajkowy miał być ślub, a wyszło jak zwykle;)

      Usuń
  6. Mam ją w planach, dzięki Twojej opinii jeszcze bardziej nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń