O tym, że chłodne i długie listopadowe wieczory wpływają na
wzrost poziomu czytelnictwa, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. To idealny
okres na grube tomiszcza z literaturą piękną, wciągające kryminały, ale i
powieści obyczajowe, które otulają czytelnika niczym ciepły pluszowy koc i
ogrzewają, jak kubek gorącej herbaty. Mistrzynią powieści „ku pokrzepieniu
serc” jest niewątpliwie Magdalena Witkiewicz, która zazwyczaj o tej porze roku
przygotowuje coś specjalnego dla swoich czytelników. Autorka nie zawiodła i tym
razem, zapraszając nas do swojej Pracowni dobrych myśli, która umili nam
jesienną słotę.
W Miasteczku na ulicy Przytulnej 26 w dawnych czasach
mieściła się pracowania krawiecka babci Pelagii, która słynęła z tego, że szyła
wyłączenie dla dobrych ludzi. Podobno panna młoda, która w dniu ślubu miała na
sobie jej suknię, wiodła długie i szczęśliwe życie. Niestety, po śmierci
staruszki lokal mieścił same mało romantyczne firmy, jak chociażby sklep z
trumnami czy częściami do szamb i betoniarek. Wszystko
zmieniło się jednak na lepsze, kiedy wnuk krawcowej, Florian, postanowił wykorzystać
to miejsce do spełnienia marzeń – nie tylko własnych, ale i swojej matki.
Magdalena Witkiewicz snuje opowieść o sąsiadach, których losy
przeplatają się ze sobą i nieustannie krzyżują. W kamienicy przy ulicy
Przytulnej zamieszkuje para staruszków, którzy wiele wiedzą i nie lubią
kłopotów, rozpoczynająca swoje życie na nowo wdowa z małą córeczką oraz
startująca w dorosłe życie adeptka sztuki dziennikarskiej. Razem z florystą
Florianem i jego matką – malarką, tworzą oni miejsce przyjazne i ciepłe, w
którym kwiatowy interes ma szansę się udać, a klątwa rzucona na Pracownię musi ustąpić.
Pracownia dobrych myśli to opowieść o sile marzeń,
przyjaźni i miłości. Przekazuje odwieczną prawdę, iż dobro powraca, a szczęście
często pozostaje na wyciągnięcie ręki. Marzenia, o które odważymy się
zawalczyć, się spełniają, a na szczęście nigdy nie jest za późno. Czytelnik
dostaje więc właśnie to, co obiecuje mu tytuł książki i przepiękna okładka –
podróż do miejsca, w którym zdarzają się same dobre rzeczy i w którym można
zapomnieć o codziennych troskach. Po lekturze tej powieści czytelnik pragnie
przeprowadzić się do książkowego Miasteczka i posłać serdeczny uśmiech w stronę
naszego sąsiada. Kto wie, może i u nas dzięki temu zrobi się przytulnie?
Dla mnie długie, jesienne wieczory to idealny czas na lekturę horrorów... ale i na dobrą powieść obyczajową mogę znalezć nieco czasu;)
OdpowiedzUsuńOj, horrory to nie dla mnie - ani filmowe, ani te książkowe. Za to dobry i krwawy thriller już z przyjemnością przeczytam:)
Usuń