„Nigdy nie wiesz o sobie wszystkiego. Nigdy, dopóki nie staniesz na krawędzi i nie zrobisz czegoś, do czego – jak sądzisz – nie byłbyś zdolny, a co w konsekwencji zmienia cię na zawsze.”
Takie myśli krążą po głowie Marka Benera, dziennikarza
toruńskiej Gazety Miejskiej, a jednocześnie bohatera debiutanckiej książki
Roberta Małeckiego Najgorsze dopiero nadejdzie. Powieść wydana nakładem
Czwartej Strony, zrobiła sporo zamieszania na kryminalnej scenie w naszym kraju
i zbiera w pełni zasłużone pochwały.
Marek Bener to człowiek po przejściach. Nie pozbierał się
jeszcze po niewyjaśnionym zniknięciu ukochanej żony, a już musi zmierzyć się z kolejnymi
problemami – otóż na skutek zaniedbań związanych z nieustającymi poszukiwaniami
zaginionej Agaty oraz spadającą sprzedażą gazety, w której pracuje, staje on
przed perspektywą zwolnienia. Jego ostatnie zlecenie to jednak niepokojący powrót
do - zdawałoby się - zapomnianej już przeszłości, a niebezpieczna gra, w którą
zostaje wciągnięty dziennikarz, sięga do kręgów miejskich elit. Te zaś nie zawahają
się użyć wszelkich wpływów, aby zakończyć śledztwo dziennikarza. Kiedy więc ofiarą
okazuje się dawny przyjaciel Marka, a jego żona zwraca się do niego o pomoc, mężczyzna
wie, że usłyszane niegdyś „najgorsze dopiero nadejdzie” właśnie się spełnia.
Robert Małecki debiutuje w porywającym thrillerze, który
wciąga czytelnika bez reszty i sprawia, że nie może się on oderwać od książki
ani na chwilę. Zawrotne tempo wydarzeń, zwroty akcji i niejednoznaczni bohaterowie
to niewątpliwie wielkie plusy tej książki. Ostrzec należy jednak, że nie
brakuje w niej drastycznych i krwawych opisów, nie jest to więc klasyczny kryminał,
a raczej doskonała powieść akcji połączona kryminalną zagadką. Niewątpliwie
jest to książka, która trafi do gustu fanom mocnej rozrywki. Co prawda zastanawiałam
się wielokrotnie, co jeszcze przytrafi się głównemu bohaterowi i z jakich
jeszcze tarapatów uda mu się wyjść niemal bez szwanku, jednak sięgając po tę
książkę liczyłam na dobrą rozrywkę, a nie odpis rzeczywistych zdarzeń.
Wydawnictwo Czwarta Strona ma niewątpliwy talent do
wyszukiwania wśród debiutantów prawdziwych perełek i zapewnia im mocne wejście
w polski rynek wydawniczy. Ze swojej strony mogę zapewnić, iż to literackie
danie było wyborne i wprost marzę o dokładce. Robert Małecki pokazał, że
potrafi stworzyć coś naprawdę dobrego i mam nadzieję, że kolejne jego książki
będą na to koronnym dowodem.
* książka przeczytana dzięki uprzejmości wydawnictwa Czwarta Strona
Oj narobiłaś mi apetytu na tę książkę:)
OdpowiedzUsuńTaki był plan! Naprawdę warto:)
UsuńDla mnie też ten debiut był jednym z lepszych jakie czytałam w tym roku. Już nie mogę się doczekać drugiego tomu!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Świetnie, że się zgadzamy:)Mam nadzieję, że autor nie każe nam długo czekać...;)
UsuńPozdrawiam i do zobaczenia na Targach we Wrocławiu:)