sobota, 7 marca 2015

Dorota Gąsiorowska - "Obietnica Łucji"


Muszę przyznać, że do „Sekretu Łucji” nastawiona byłam sceptycznie. Myślałam, że autorka serwuje czytelnikom historię, którą wiele razy już słyszeli i motyw której, będę szczera, nie należy do moich ulubionych. Oto nieszczęśliwa kobieta koło czterdziestki, nagle porzuca życie w mieście i szuka szczęścia na prowincji (tutaj wstawić możemy Toskanię/Prowansję)  - brzmi znajomo, prawda? Myślałam, że przez książkę jakoś przebrnę i zaraz potem oddam mamie i babci, które właśnie taką literaturę zazwyczaj wybierają w przerwach od tasiemcowych seriali.

Nic bardziej mylnego! Z każdą kolejną stroną dawałam się zaczarować urokom Różanego Gaju i dzielnie kibicowałam Łucji. Historia napełniła mnie ciepłem i słodyczą, której jak się okazuje bardzo potrzebowałam po wszystkich mrocznych kryminałach, które ostatnio czytałam.

Tytułowa Łucja ma za sobą ciężkie dzieciństwo. Pokaleczona przez życie przypomina jeża, do którego nie sposób się zbliżyć. Sama nie wie dlaczego nagle porzuciła dobrze prosperującą firmę i przyjęła posadę nauczycielki historii w prowincjonalnej szkole. Kiedy jednak tafia do maleńkiej mieściny, znajduje przyjaźń, radość i sens życia – dokładnie to, czego brakowało jej przez całą młodość. W końcu rozumie, że łzy nie muszą oznaczać smutku i pierwszy raz w życiu płacze ze szczęścia.

Możecie pomyśleć, że to historia jakich wiele i w sumie właśnie tak jest, jednak dzięki talentom pisarskim Doroty Gąsiorowskiej „Obietnica Łucji” jest prawdziwą czytelniczą ucztą. To niesamowite, że książka ta jest debiutem autorki – cała historia jest niesamowicie przemyślana i dojrzała. Jeżeli więc zachwycałyście się (książka jedna skierowana głównie do kobiet, przykro mi Panowie) „Cukiernią pod Amorem”, „Alibi na szczęście” czy „Życiem nad rozlewiskiem” ta książka jest stworzona specjalnie dla Was.

Ja natomiast po lekturze mam ochotę jak Łucja zacząć wszystko od nowa. Jak pięknie ujęła to autorka „po raz kolejny pożegnać starą siebie, zacząć nowe życie, które ma wyglądać zupełnie inaczej niż dotychczasowe…”. Czy nie właśnie to powinna z nami robić dobra książka?


* egzemplarz udostępniony dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak

5 komentarzy:

  1. Hmmm to jestem zaskoczona. Sadzac po okladce tez spodziewalam sie zalewajacej gory slodyczy bez zadnej tresci, a tak moze sie skusze na lekture.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna okładka - trudno przejść obok niej obojętnie.
    Skusiłabym się na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. okładka moim zdaniem jest akurat wyjątkowo słabo związana z treścią...ale ładna, to fakt.

      Usuń
  3. O kurczę, spodziewałam się czegoś zupełnie innego i kompletnie książkę zignorowałam.
    Czuję, że zakupię ją sobie na lato;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. idealna właśnie na leniwe popołudnie "pod gruszą";)

      Usuń