Czujecie już w powietrzu magię nadchodzących Świąt? Ja,
dzięki debiutanckiej książce Natalii Sońskiej Garść pierników, szczypta miłości, mam ochotę podśpiewywać pod nosem
kolędy i dekorować pierniczki. I choć na co dzień staram się być twarda i udawać,
że miłosne wzruszenia filmowych czy książkowych bohaterów w ogóle mnie nie
ruszają, a moim ulubionym gatunkiem literackim jest krwawy i mroczny thriller,
to jednak muszę przyznać, że jestem typową babą i jak prawie każda kobieta
uwielbiam komedie romantyczne, romanse i dobre powieści obyczajowe. Nie
wyobrażam sobie przerwy świąteczno-noworocznej bez filmów takich jak Holiday czy Po prostu miłość. I tak jak do tych filmów mogę wracać co rok, tak
mam wrażenie za rok po raz kolejny będę miała ochotę sięgnąć po książkę pani
Natalii.
Garść pierników,
szczypta miłości opowiada o Hani –
twardej, nowoczesnej kobiecie, która koncentruje się na karierze, a mężczyzn
traktuje jak chwilowy przerywnik w codziennej egzystencji. Obok niej kręci się
jej były, z którym stara się budować przyjacielskie relacje i jego żona, która na
nieszczęście Hani jest też redaktorem naczelnym gazety, w której dziewczyna
pracuje. Młoda dziennikarka z powodu animozji z szefostwem nie ma okazji
pokazać na co ją strać, redagując wyłącznie mało istotne wywiady i korygując
teksty kolegów po fachu. Kiedy więc jej przyjaciółka godzi się na
przedświąteczną zamianę i oddaje swój artykuł do napisania Hani, dziewczyna
jest wniebowzięta. Nie wie jeszcze, że ten artykuł zmieni całe jej życie…
Książka Natalii Sońskiej to ciepła, klimatyczna opowieść o
miłości i przyjaźni, otoczona aromatem Świąt. Czy taka historia mogła wydarzyć się
naprawdę? Moja sceptyczna natura sprawia, że w to nie wierzę ale przecież w tym
typie literatury zupełnie nie o to chodzi! Ważne są wzruszenia, ściskanie w
dołku i wiara w to, że szczęście uśmiechnie się i do nas.
Książka idealnie nadaje się na prezent świąteczny – czy to
zrobiony sobie samej, czy jeżeli wciąż myślicie, że to pozycja nie dla Was, dla
mamy, siostry czy przyjaciółki. Nie radzę tylko darować go ukochanej, bo jeszcze
okaże się, że jej wymagania w stosunku do Was radykalnie się zwiększą;)
Czwarta Strona po raz kolejny udowadnia, że ma dobrego nosa
do debiutów. Cudowna okładka zachęca do opatulenia się kocem, przygotowania
kakao i spędzenia długich godzin na lekturze. Żeby jednak nie było zbyt słodko,
mam jedno „ale” – moim zdaniem opis z tyłu zdradza zbyt wiele. Po co od razu
wskazywać, kto zakręci światem Hani? Cała reszta jak zwykle na medal! Najlepiej
taki zrobiony z piernika;)
* książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czwarta Strona
No i super :D Nie wiem czy już pisałam o tym, ale w tym roku każdy dostanie od mikołaja książkę, czy tego chce czy nie :D Dzięki tej recenzji wiem, że mogę ją kupić i podarować bez obaw :) Albo te książki są teraz tak dobre, albo ja teraz zaczęłam się nimi bardziej interesować, ale widzę, że i biedronka i księgarnie promują książki czytane przez Ciebie :) Nie wiem czy Ty czytasz co oni promują, czy oni promują to co Ty czytasz :) Ale widzę, że gdzie nie popatrzę tam same DOBRE książki się kryją :D
OdpowiedzUsuńKsiążkowe prezenty to świetny pomysł. A jeżeli chodzi o księgarnie i biedronkę to one promują nowości, blogerzy recenzują nowości i tak oto mamy pełną harmonię. Piszę, żebyś wiedziała co w tej Biedronce czy księgarni kupić;)
Usuń