Ponieważ właśnie zamówiłam przedpremierowo „Jedwabnika”
Roberta Galbraitha, który powinien dotrzeć do mnie jeszcze przed najbliższym
weekendem, krzyżując tym samym mojej naukowe plany, i o którym z pewnością już
niedługo napiszę , postanowiłam przypomnieć i sobie, i Wam wrażenia z lektury
pierwszej książki z serii poświęconej przygodom tajemniczego detektywa.
Kim jest detektyw Cormoran Strike? Dla mnie to skrzyżowanie serialowego
doktora Housa i Harrego Hole, bohatera książek Jo Nesbo.
Cormoran jest marudny,
neurotyczny, nadużywa alkoholu i jest zdecydowanie negatywnie nastawiony do
ludzi. Nie wygląda na wziętego detektywa i zdecydowanie nim nie jest – ma kolosalne
długi (na szczęście u swojego ojca – gwiazdora, więc krwawa vendetta mafii mu
nie grozi), a na skutek zerwania z wieloletnią partnerką jest również bezdomny.
Dodajmy do tego rany odniesione na wojnie i oto mamy w ogólnym zarysie sylwetkę
naszego dzielnego detektywa.
Książka rozpoczyna się w momencie, w którym Cormoran stoczył
się już na dno i wydaje się, że nic nie pomoże mu się już od niego odbić. Wtedy
właśnie zdarza się cud, a właściwie nawet dwa – agencja pracowników tymczasowych przysyła
detektywowi do pomocy utalentowaną i ambitną asystentkę Robin, a do jego biura zgłasza
się pierwszy od dawna wypłacalny klient z lukratywnym, ale i jak się wydaje
zupełnie beznadziejnym zleceniem wyjaśnienia okoliczności śmierci top modelki
pieszczotliwie nazywanej Kukułką.
Dalszych perypetii bohaterów książki nie będę zdradzać, warto
jednak napisać, że J.K. Rowling, która skryła się pod pseudonimem Roberta
Galbraitha nie rozczarowuje swoich czytelników. Tak jak z przyjemnością
czytałam o perypetiach Harrego Pottera, a później zachwycałam się "Trafnym wyborem" czyli pierwszą „dorosłą” książką tej autorki, tak i teraz, jak za
czasów Hogwartu, z niecierpliwością oczekiwałam na premierę kolejnego tomu
przygód detektywa Cormorana Strika i jego dzielnej asystentki Robin. I choć na co
dzień od klasycznego kryminału wolę mroczne thrillery, ta seria z pewnością w
całości zagości na mojej półce.
tak mi się spodobało porównanie głównego bohatera do Housa i Hola,że już zabieram się do czytania ;)
OdpowiedzUsuńDobry wieczór ! :*
Ja póki co każdy wieczór spędzam z Harrym i powoli kojarzy mi się z nim już wszystko:P
OdpowiedzUsuńAle Kukułkę polecam i życzę miłej lektury!:)
Daj znać jak przeczytasz:)
Mam ją na liście 'do przeczytania' :)
OdpowiedzUsuńdaj znać jak przeczytasz:)
UsuńChyba aż sama przeczytam! :-)
OdpowiedzUsuńprzeczytaj koniecznie!:)
UsuńMnie też się podobała. A "Jedwabnik" czeka na półce i nie może się doczekać... ;)
OdpowiedzUsuń