Zanim się pojawiłeś Jojo Moyes bije rekordy popularności
nie tylko za sprawą całkiem udanej kinowej ekranizacji, ale przede wszystkim
jako powieść, która wzrusza nawet największych sceptyków. I chociaż autorka już
dawno podbiła moje czytelnicze serce za sprawą cudownego Razem będzie lepiej,
dopiero teraz odważyłam się sięgnąć po historię Willa i Lou.
Louisa żyła w cieniu swojej starszej siostry i kiedy straciła
pracę, a biuro pośrednictwa nie miało dla niej żadnych poważnych ofert, jej
poczucie własnej wartości dramatycznie spadło. Kiedy więc zaproponowano jej
opiekę nad niepełnosprawnym Williamem Traynorem, zmuszona sytuacją finansową
rodziny i własnym niepewnym położeniem, przyjęła ofertę i podpisała półroczny
kontrakt. Nie zdawała sobie jednak sprawy, że praca jest terminowa nie bez
powodu, a sama opieka nad sparaliżowanym pacjentem nie będzie największym z
wyzwań, przed jakimi przyjdzie jej stanąć.
Will, w przeszłości odnoszący sukcesy, kochający luksusowe
życie i ekstremalne doświadczenia, a obecnie sparaliżowany czterokończynowo mężczyzna,
nie był z pewnością łatwym pacjentem. Zgryźliwy i rozgoryczony nie pozwalał
nikomu zbliżyć się do siebie, traktując dbających o niego najbliższych jak
wrogów. Kiedy w jego życiu pojawiła się Lou, mężczyzna odkrył, że pomimo swoich
ograniczeń wciąż może ciekawie spędzać czas, a troska innych niekoniecznie musi
oznaczać litość. Czy nowe doświadczenia i przyjaźń opiekunki mogą odwieść go od
już podjętej decyzji?
Jojo Moyes z całą pewnością potrafi grać na uczuciach swoich
czytelników i wie jak doprowadzić ich do łez. Co istotne, mimo poruszania
trudnych kwestii, książka nie jest trudna w odbiorze czy przygnębiająca –
sprawia wręcz, że nabieramy ochoty na to, by tak jak każe nam Will „po prostu
żyć dobrze; po prostu żyć.”. Pojawiają się opinie, że Zanim się pojawiłeś
stało się popularne dzięki graniu na najniższych emocjach i tak naprawdę ani
literacko, ani fabularnie niczym się nie wybija. Dla mnie jednak, to właśnie stanowi
największy plus książki – o trudnych sprawach, wielkim bólu i cierpieniu,
autorka pisze w sposób, który sprawia, że w jednej chwili uśmiechamy się pod nosem, następnie
wycieramy łzy smutku, a finalnie odkładamy książkę z nutą optymizmu na
przyszłość.
Zgodzę się, że nie jest sztuką napisać powieść o smutnych
rzeczach i wzbudzić w czytelnikach emocje. Nie trudno też zdobyć dzięki temu
popularność. Uważam jednak, że to, w jaki sposób Jojo Moyes poruszyła temat,
który wciąż pozostaje w naszym społeczeństwie tabu i opisała tak, aby trafił on
również do młodych czytelników, jest fenomenalny. Autorka napisała książkę o
wielkich sprawach w lekki sposób, pod osłoną miłosnej historii wprowadziła
czytelników w świat refleksji nad wartością ludzkiego życia, po to by wraz z
zakończeniem książki, sprawić, że zaczniemy je traktować jak niezwykły dar i
doceniać daną nam wolność wyboru i prawo do samostanowienia. A to wszystko, to już kawał dobrej,
literackiej roboty.
Widzę, że książka Ci się podobała - to fajnie, ja oglądałam film i byłam zachwycona :) Mam nadzieje, że druga część będzie szybko opiniowana przez Ciebie i że pożyczysz mi później do przeczytania :D
OdpowiedzUsuń