Kiedy rozpoczynałam lekturę „Dożywocia” Marty
Kisiel nic nie zapowiadało wielkiej miłości, jaką zapałałam do tej książki i
jej autorki. Klimaty wydawały się być zdecydowanie „nie moje”, fabuła nazbyt
fantastyczna, a okładka skierowana bardziej dla dzieci, niż dla dorosłego
czytelnika. Zapytacie więc pewnie dlaczego zdecydowałam się książkę przeczytać
i zrecenzować? Otóż, jakiś czas temu w mojej okolicy odbywało się spotkanie
autorskie z Martą Kisiel, w którym nie brałam udziału, ale na które namawiali
mnie liczni znajomi, zachwalając autorkę i jej książki. Jej fenomenu i ich
zachwytów wtedy nie rozumiałam, a teraz pluję sobie w brodę, że nie
skorzystałam z okazji do osobistego spotkania z autorką i mam nadzieję, że
niedługo odbędzie się kolejne, na którym nie tylko zdobędę autograf, ale i
zasiądę dumnie w pierwszym rzędzie.
Konrad Romańczuk, główny bohater „Dożywocia”,
właśnie odziedziczył w spadku po nieznanym sobie bliżej krewnym dom o
wdzięcznej nazwie „Lichotka”, do którego postanowił się przenieść na kilka
miesięcy, aby w otoczeniu natury poświęcić się pisaniu działa życia. Był
świadomy, że dom ma swoich dożywotników, nikt jednak nie poinformował go, jak
bardzo są oni specyficzni…
Zdziecinniały Anioł z alergią na własne piórka o
wiele mówiącym imieniu Licho, nieszczęsny panicz Szczęsny, czyli widmo
samobójcy z poprzedniej epoki, potwór z głębin pradawnego zła, który gotuje
domownikom posiłki, czterech zielonych i oślizgłych Utopców i jedna całkiem
zwyczajna kotka, są gwarancją, że Lichotka ani przez moment nie będzie cichym i
spokojnym miejscem, o jakim marzył Konrad. Niestety, nowy właściciel
nieopatrznie zablokował sobie możliwość powrotu na stare śmieci i z
odziedziczoną wesołą menażerią spędzi co najmniej pół roku.
Książka napisana jest w świetny, lekki sposób,
powoduje histeryczne wręcz wybuchy śmiechu i nie pozwala odłożyć się choćby na
chwilę. Ja sama miałam ochotę natychmiast spakować walizkę i przenieść się do
Lichotki chociażby na chwilę. Barwna galeria niezwykłych postaci i ich
zakamuflowane zupełnie ludzkie cechy wyolbrzymione i ironicznie podkreślone,
sprawiają, że książka jest krzywym zwierciadłem naszych dziwactw, fobii i
przyzwyczajeń. Jednocześnie to najlepsza książkowa komedia, jaką kiedykolwiek
czytałam i ciężko byłoby mi wybrać jej najciekawsze fragmenty – każde słowo,
dialog i rozdział to istna literacka perełka, która udowadnia, że Marta Kisiel
na języku polskim zna się jak nikt inny i posługuje się nim lepiej, niż
współcześni Szczęsnemu szablą czy dubeltówką;)
Książka powinna znaleźć się na aptecznych półkach,
jako antydepresant dostępny bez recepty, a ja śmiało polecam ją każdemu, kto ma
ochotę na doskonałą literacką ucztę i rozrywkę. Doskonała wiadomość jest taka,
że autorka książki właśnie pracuje nad kontynuacją „Dożywocia”, a w swoim
dorobku ma również, ponoć równie dobre, „Nomen omen”.
Och ten panicz Szczęsny...."Dożywocie" to świetny poprawiacz humoru.
OdpowiedzUsuńO tak!
UsuńPierwsza część czeka na mnie już na czytniku, mam nadzieję że szybko nadrobię brak znajomości z autorką bo wiele dobrego o niej słyszałam :)
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
Nadrabiaj, bo warto!:)
UsuńSzkoda, że jeszcze nie udało mi się przeczytać książek Marty Kisiel, bowiem na każdym kroku spotykam recenzję jej dzieł i to same pozytywne opinie! :)
OdpowiedzUsuńBo to świetne książki! U mnie na półce czeka już "Nomen-omen".
UsuńA ja chcę swoje własne Licho <3 I Krakersa!
OdpowiedzUsuńJa mogłabym brać nawet topielce;) Byle nie Szczęsnego!
UsuńNo i coś idealnie w mój klimat !!! :) Zdecydowanie skuszę się na jej przeczytanie :)
OdpowiedzUsuńŚwietna jest!
UsuńTeż chcę swoją Lichotkę :)
OdpowiedzUsuńJa zrujnowany dom w lesie już mam, teraz przydaliby się niezwykli dożywotnicy:)
UsuńJa właśnie jestem po lekturze Nomen omen i przyznam, że autorka pisze bardzo fajnym stylem, a fabuła jest przystępna. Jestem lekturą usatysfakcjonowana i ciekawi mnie, co autorka pokaże w Dożywociu, więc pewnie niebawem zapoluję na ten tytuł ;) Nawet nie wiedziałam, że ma być kontynuacja, ale bardzo mnie to cieszy!
OdpowiedzUsuńNomen Omen już czeka u mnie na półce. Dożywocie 2 już "się pisze";)
Usuń