czwartek, 10 marca 2016

Marta Kisiel - "Dożywocie"




Kiedy rozpoczynałam lekturę „Dożywocia” Marty Kisiel nic nie zapowiadało wielkiej miłości, jaką zapałałam do tej książki i jej autorki. Klimaty wydawały się być zdecydowanie „nie moje”, fabuła nazbyt fantastyczna, a okładka skierowana bardziej dla dzieci, niż dla dorosłego czytelnika. Zapytacie więc pewnie dlaczego zdecydowałam się książkę przeczytać i zrecenzować? Otóż, jakiś czas temu w mojej okolicy odbywało się spotkanie autorskie z Martą Kisiel, w którym nie brałam udziału, ale na które namawiali mnie liczni znajomi, zachwalając autorkę i jej książki. Jej fenomenu i ich zachwytów wtedy nie rozumiałam, a teraz pluję sobie w brodę, że nie skorzystałam z okazji do osobistego spotkania z autorką i mam nadzieję, że niedługo odbędzie się kolejne, na którym nie tylko zdobędę autograf, ale i zasiądę dumnie w pierwszym rzędzie.

Konrad Romańczuk, główny bohater „Dożywocia”, właśnie odziedziczył w spadku po nieznanym sobie bliżej krewnym dom o wdzięcznej nazwie „Lichotka”, do którego postanowił się przenieść na kilka miesięcy, aby w otoczeniu natury poświęcić się pisaniu działa życia. Był świadomy, że dom ma swoich dożywotników, nikt jednak nie poinformował go, jak bardzo są oni specyficzni…

Zdziecinniały Anioł z alergią na własne piórka o wiele mówiącym imieniu Licho, nieszczęsny panicz Szczęsny, czyli widmo samobójcy z poprzedniej epoki, potwór z głębin pradawnego zła, który gotuje domownikom posiłki, czterech zielonych i oślizgłych Utopców i jedna całkiem zwyczajna kotka, są gwarancją, że Lichotka ani przez moment nie będzie cichym i spokojnym miejscem, o jakim marzył Konrad. Niestety, nowy właściciel nieopatrznie zablokował sobie możliwość powrotu na stare śmieci i z odziedziczoną wesołą menażerią spędzi co najmniej pół roku.

Książka napisana jest w świetny, lekki sposób, powoduje histeryczne wręcz wybuchy śmiechu i nie pozwala odłożyć się choćby na chwilę. Ja sama miałam ochotę natychmiast spakować walizkę i przenieść się do Lichotki chociażby na chwilę. Barwna galeria niezwykłych postaci i ich zakamuflowane zupełnie ludzkie cechy wyolbrzymione i ironicznie podkreślone, sprawiają, że książka jest krzywym zwierciadłem naszych dziwactw, fobii i przyzwyczajeń. Jednocześnie to najlepsza książkowa komedia, jaką kiedykolwiek czytałam i ciężko byłoby mi wybrać jej najciekawsze fragmenty – każde słowo, dialog i rozdział to istna literacka perełka, która udowadnia, że Marta Kisiel na języku polskim zna się jak nikt inny i posługuje się nim lepiej, niż współcześni Szczęsnemu szablą czy dubeltówką;)

Książka powinna znaleźć się na aptecznych półkach, jako antydepresant dostępny bez recepty, a ja śmiało polecam ją każdemu, kto ma ochotę na doskonałą literacką ucztę i rozrywkę. Doskonała wiadomość jest taka, że autorka książki właśnie pracuje nad kontynuacją „Dożywocia”, a w swoim dorobku ma również, ponoć równie dobre, „Nomen omen”.

* książka przeczytana w ramach akcji "Polacy nie gęsi i swoich autorów mają"



14 komentarzy:

  1. Och ten panicz Szczęsny...."Dożywocie" to świetny poprawiacz humoru.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza część czeka na mnie już na czytniku, mam nadzieję że szybko nadrobię brak znajomości z autorką bo wiele dobrego o niej słyszałam :)
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że jeszcze nie udało mi się przeczytać książek Marty Kisiel, bowiem na każdym kroku spotykam recenzję jej dzieł i to same pozytywne opinie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to świetne książki! U mnie na półce czeka już "Nomen-omen".

      Usuń
  4. A ja chcę swoje własne Licho <3 I Krakersa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mogłabym brać nawet topielce;) Byle nie Szczęsnego!

      Usuń
  5. No i coś idealnie w mój klimat !!! :) Zdecydowanie skuszę się na jej przeczytanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też chcę swoją Lichotkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zrujnowany dom w lesie już mam, teraz przydaliby się niezwykli dożywotnicy:)

      Usuń
  7. Ja właśnie jestem po lekturze Nomen omen i przyznam, że autorka pisze bardzo fajnym stylem, a fabuła jest przystępna. Jestem lekturą usatysfakcjonowana i ciekawi mnie, co autorka pokaże w Dożywociu, więc pewnie niebawem zapoluję na ten tytuł ;) Nawet nie wiedziałam, że ma być kontynuacja, ale bardzo mnie to cieszy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nomen Omen już czeka u mnie na półce. Dożywocie 2 już "się pisze";)

      Usuń