Kalina, znana czytelnikom Hormonii, powraca! I to w jakim
stylu! Natasza Socha przygotowała dla swojej bohaterki prawdziwy tor przeszkód,
z którymi przyjdzie jej się zmierzyć w czasie dziewięciomiesięcznej życiowej
rewolucji.
W życiu bohaterek cyklu Matki czyli córki wiele się
zmieniło. Nagły zryw wolności Kaliny i jej podróż po Europie z nowo poznanym
Kosmą wpłynęła na losy trójki kobiet i całkowicie zachwiała ich spokojem. Jak
można bowiem mówić o równowadze, kiedy spokojna dotąd matka i córka, stateczna
nauczycielka, której nie w głowie romanse, i która dopiero co walczyła z
nieuchronnie zbliżającą się menopauzę, nagle oznajmia wszystkim, że jest w
ciąży? A w ramach pamiątki z wakacji przywozi ze sobą ojca, a w zasadzie to
nawet dwóch ojców – nienarodzonego dziecka i swojego własnego, który wedle
zapewnień nestorki rodu od wielu lat miał pozostawać martwy.
Wszystko to stanowi dopiero wstęp do wydarzeń opisanych w Dziecku last minute, w którym po raz
kolejny przeszłość, tym razem ta nieco bliższa, da o sobie znać w zupełnie
nieoczekiwany sposób i spowoduje cały szereg komplikacji.
Natasza Socha zgrabnie poprowadziła dalsze losy bohaterek Hormonii, które na kolejne zwroty akcji reagują w typowy dla siebie sposób –
totalnym oburzeniem w przypadku Konstancji, biernym poddaniem się losowi przez
Kalinę, czy wrodzonym egoizmem u Kiry. Niestety, nie sposób mówić tutaj o
jakiejkolwiek jedności w obliczu problemów i nadchodzących zmian, a Kalina
będzie musiała samodzielnie poradzić sobie, z kolejną już w ostatnim czasie,
burzą hormonów.
W Dziecku last minute autorka nieco poeksperymentowała,
zmieniając sprawdzony już sposób prowadzenia akcji i rozpoczynając każdy
rozdział zapiskami z pamiętnika głównej bohaterki. Przyznam, że jak dla mnie
zabieg ten był nietrafiony - zbyt szybko bowiem dowiadywałam się, co zdarzy się
w kolejnym rozdziale. Niepotrzebnym wątkiem jest dla mnie również mailowa
korespondencja z dawno niewidzianą koleżanką, która niczego do losów bohaterów
nie wnosi, a optymistyczne wywody Kaliny mają się nijak do jej faktycznych
uczuć.
Niemniej jednak książka stanowi udaną kontynuację świetnej Hormonii, a Natasza Socha po raz kolejny udowadnia, że jest jedną z lepszych polskich
autorek książek obyczajowych. W książce nie zabrakło typowego dla tej autorki dowcipu i czasami nieco cierpkiej
ironii, a także licznych zwrotów akcji. Dziecko last minute to lekka,
odprężająca opowieść, którą czyta się ekspresowo, i
która pozostawia czytelnika z apetytem na więcej. Z niecierpliwością czekam już
na zapowiadaną kontynuację i zastanawiam się, czym tym razem autorka zaskoczy
czytelników.
* książka przeczytana dzięki uprzejmości Autorki oraz wydawnictwa Pascal
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz