wtorek, 18 października 2016

Natasza Socha - "Dziecko last minute"


Kalina, znana czytelnikom Hormonii, powraca! I to w jakim stylu! Natasza Socha przygotowała dla swojej bohaterki prawdziwy tor przeszkód, z którymi przyjdzie jej się zmierzyć w czasie dziewięciomiesięcznej życiowej rewolucji.

W życiu bohaterek cyklu Matki czyli córki wiele się zmieniło. Nagły zryw wolności Kaliny i jej podróż po Europie z nowo poznanym Kosmą wpłynęła na losy trójki kobiet i całkowicie zachwiała ich spokojem. Jak można bowiem mówić o równowadze, kiedy spokojna dotąd matka i córka, stateczna nauczycielka, której nie w głowie romanse, i która dopiero co walczyła z nieuchronnie zbliżającą się menopauzę, nagle oznajmia wszystkim, że jest w ciąży? A w ramach pamiątki z wakacji przywozi ze sobą ojca, a w zasadzie to nawet dwóch ojców – nienarodzonego dziecka i swojego własnego, który wedle zapewnień nestorki rodu od wielu lat miał pozostawać martwy.

Wszystko to stanowi dopiero wstęp do wydarzeń opisanych w Dziecku last minute,  w którym po raz kolejny przeszłość, tym razem ta nieco bliższa, da o sobie znać w zupełnie nieoczekiwany sposób i spowoduje cały szereg komplikacji.

Natasza Socha zgrabnie poprowadziła dalsze losy bohaterek Hormonii, które na kolejne zwroty akcji reagują w typowy dla siebie sposób – totalnym oburzeniem w przypadku Konstancji, biernym poddaniem się losowi przez Kalinę, czy wrodzonym egoizmem u Kiry. Niestety, nie sposób mówić tutaj o jakiejkolwiek jedności w obliczu problemów i nadchodzących zmian, a Kalina będzie musiała samodzielnie poradzić sobie, z kolejną już w ostatnim czasie, burzą hormonów.

W Dziecku last minute autorka nieco poeksperymentowała, zmieniając sprawdzony już sposób prowadzenia akcji i rozpoczynając każdy rozdział zapiskami z pamiętnika głównej bohaterki. Przyznam, że jak dla mnie zabieg ten był nietrafiony - zbyt szybko bowiem dowiadywałam się, co zdarzy się w kolejnym rozdziale. Niepotrzebnym wątkiem jest dla mnie również mailowa korespondencja z dawno niewidzianą koleżanką, która niczego do losów bohaterów nie wnosi, a optymistyczne wywody Kaliny mają się nijak do jej faktycznych uczuć.

Niemniej jednak książka stanowi udaną kontynuację świetnej Hormonii, a Natasza Socha po raz kolejny udowadnia, że jest jedną z lepszych polskich autorek książek obyczajowych. W książce nie zabrakło typowego dla tej  autorki dowcipu i czasami nieco cierpkiej ironii, a także licznych zwrotów akcji. Dziecko last minute to lekka, odprężająca opowieść, którą czyta się ekspresowo, i która pozostawia czytelnika z apetytem na więcej. Z niecierpliwością czekam już na zapowiadaną kontynuację i zastanawiam się, czym tym razem autorka zaskoczy czytelników.


* książka przeczytana dzięki uprzejmości Autorki oraz wydawnictwa Pascal

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz