poniedziałek, 17 października 2016

Natasza Socha - "Hormonia"




Literatura obyczajowa w wydaniu Nataszy Sochy to prawdziwe perełki, przy których można pośmiać się i popłakać. Jej doskonały Rosół z kury domowej zachęcił mnie do przeczytania kolejnej książki tej autorki i tak padło na Hormonię.

Toksyczne związki zazwyczaj kojarzą się nam z relacjami damsko-męskimi, ale autorka w swojej serii Matki czyli córki, którą rozpoczyna właśnie Hormonia, na warsztat wzięła jednak pokręcone relacje damsko-damskie. Jej bohaterki – Konstancja, Kalina i Kira, to przedstawicielki trzech pokoleń kobiet, które połączone więzami krwi zamieszkują we wspólnym domostwie. Nestorka roku – Konstancja, to kobieta o silnej osobowości i jeszcze większej potrzebie dominowania nad swoją córką - Kaliną. Ta z kolei, stłamszona przez matkę do granic możliwości, podejmuje decyzję, że jej córka Kira wszystkie decyzje podejmować będzie samodzielnie, tak aby nigdy nie zarzuciła matce nadopiekuńczości czy wtrącania się w nie swoje sprawy.

Równowaga sił wydaje się być pozornie zachowana, ale wyłącznie do czasu, kiedy Kalina zdaje sobie sprawę, że jej młodość odchodzi w zapomnienie, a wielkimi krokami zbliża się przerażająca i znienawidzona już zawczasu m e n o p a u z a. Nagłe napady gorąca uświadamiają Kalinie, że „teraz albo nigdy” w związku z czym kobieta decyduje się zbuntować i wyjeżdża na wakacje z poznanym chwilę wcześniej nieco ekscentrycznym mężczyzną o imieniu Kosmo. Żadna z kobiet nie wie jeszcze, jak wielkie zmiany je czekają w związku z tą niespodziewaną eskapadą Kaliny.

Hormonia to ciepła i zabawna opowieść o dojrzewaniu i odkrywaniu siebie na nowo. Autorka pokazuje czytelniczkom, że nigdy nie jest za późno na to, by zmienić swoje życie i zawalczyć o często przykurzone już marzenia. Kalina wyrusza w podróż, która pokaże jej, że wiek to tylko cyfry, a Natasza Socha zaprasza do odbycia takiej podróży każdą z czytelniczek z osobna. Jej książka to doskonały sposób na spędzenie jesiennych wieczorów, a kto wie, może i motywacja do dokonania małej życiowej rewolucji?


A już jutro na blogu pojawi się recenzja drugiej części przygód Kaliny, czyli Dziecka last minute.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz