Od dziecka uwielbiam tematykę Dzikiego Zachodu. W czasach,
kiedy żył mój dziadek, cotygodniowe niedzielne obiady odbywały się zawsze w
towarzystwie wyświetlanego przez publiczną telewizję westernu (i było to lepsze
niż obecnie nam towarzysząca „Familiada” – dzięki babciu!). Jako podlotek
zaczytywałam się w serii romansów historycznych, z których te najlepsze, opowiadały
właśnie o dzielnych kowbojach i ich pięknych i silnych narzeczonych, które od
bogatych miast wolały farmy i naturę.
Po takim wstępie, nikogo nie zaskoczę mówiąc, że kiedy w
moje ręce wpadła Dziewczyna z rewolwerem
Amy Stewart, aż podskoczyłam z radości, a dawno uśpiona część mojej
czytelniczej osobowości z niecierpliwością zaczęła rozprostowywać kości;)
Dodatkowo muszę zaznaczyć, że książka jest wydana przepięknie! Ładna, oryginalna
i utwardzana okładka z dodatkową rewelacyjna wklejką – nie pierwszy raz Czwarta
Strona oddała w ręce czytelników prawdziwą perełkę, ale ta książka pobiła w
mojej ocenie wszystkie wcześniejsze – nawet dotychczas pozostającego na
piedestale Pan Darcy nie żyje (książki
są już z resztą sąsiadami na półce i wyglądają bosko!;)).
Zachwytów nad wydaniem i oczekiwań co do treści, miałam
więc w stosunku do Dziewczyny z
rewolwerem wiele i jak zwykle w takich sytuacjach obawiałam się, że książka
może im nie sprostać. Szczęśliwie dla mnie – za świetną okładką kryje się
również całkiem dobra treść. Autorka pokusiła się o opisanie postaci
historycznej, która nie wydaje mi się specjalnie znana – Constance Kropp, bo to
o niej i jej siostrach opowiada ta historia, jest pierwszą w Ameryce kobietą,
która sprawowała funkcję zastępcy szeryfa. Bohaterka udowodniła, że kobiety
końca XIX wieku były kimś więcej, niż myśleli ich ojcowie, bracia czy mężowie,
a w chwili próby potrafiły zadbać o bezpieczeństwo swoich najbliższych.
Dziewczyna z rewolwerem
to opowieść o sile kobiet i o walce z
niesprawiedliwością społeczną, która stawiała najbogatszych ponad prawem. To
również historia o tym, jak pozornie niewiele znaczące wydarzenie, może
sprawić, że całe nasze życie obróci się do góry nogami. Jeżeli jednak
spodziewacie się spektakularnych pościgów i pojedynków w samo południe, mam dla
Was kiepską wiadomość – w tej książce tego nie znajdziecie. Będzie za to historia
osadzona w realiach tamtych czasów, kryminalne śledztwo i tajemnica z przeszłości.
Amy Stewart stworzyła doskonałą obyczajową powieść
historyczną, którą przeczytacie w ekspresowym tempie, a która potem doskonale
będzie prezentować się w Waszej biblioteczce. Moim zdaniem taka rekomendacja
powinna zostać przez Was uznana za wystarczającą, szczególnie, że książka
idealnie sprawdzi się jako prezent na zbliżający się Dzień Kobiet.
Oj, ale kusisz! Choć to nie do końca moja tematyka, ciągnie mnie niemożebnie...
OdpowiedzUsuńA co? Tylko Ty możesz kusić mnie? Jest tak pięknie wydana, że nawet się nie zastanawiaj tylko kupuj:) A czyta się bardzo dobrze;)
UsuńKoniec z zastanawianiem się. Kupuję!
OdpowiedzUsuń:D
UsuńCoś czuję że sięgnę po tą pozycję :)
OdpowiedzUsuńZapraszam także do siebie, trwa konkurs :)
livingbooksx.blogspot.com
Weekendowe westerny w tv! Aż się łezka w oku kręci :)
OdpowiedzUsuńTeż tak miałaś? Fajne czasy...
UsuńNo ja też się zastanawiam.... Też nie moje klimaty, ale recenzja, kuszenie i ogólne podejście do tematu - to musi być to, ale najpierw skuszę się na coś śmiesznego bo kończę cały cykl niezgodnej i wojnę i romans mam po uszy :)
OdpowiedzUsuńpamiętaj, że nie można mieć za dużo książek:)
Usuń