Na Obronę Steve'a
Cavanagha miałam ochotę już od chwili, kiedy gdzieś w czeluściach internetu
mignęła mi zapowiedź książki wraz z opisem jej fabuły. Oczywiście nie zapisałam
ani autora, ani tytułu i przez kilka tygodni męczyłam znajomych pytaniami, czy
nie kojarzą przypadkiem, jaka to mogła być książka. Kiedy w końcu okryłam, że
chodzi o nowość Wydawnictwa Filia Mroczna Strona, której premiera planowana była
dopiero na początek marca, wiedziałam, że zrobię (prawie) wszystko, żeby do
książki dobrać się jak najszybciej. I udało się! Mam dla Was recenzję
przedpremierową i już teraz możecie przygotować się na długą listę moich „ochów”
i „achów”.
Eddie Flynn to amerykański prawnik z trudną przeszłością.
Syn emigrantów, w młodości trudnił się oszustwami i ciemnymi interesami, aż
odkrył, że praca prawnika niewiele się od kanciarstwa różni – w sądzie
potrzebny jest spryt, bystry umysł i umiejętność manipulowania innymi, a są to
cechy, których naszemu bohaterowi nie brakowało. Eddie zdobył więc odpowiednie
wykształcenie i z powodzeniem prowadził praktykę adwokacką na Manhattanie, aż
do chwili, kiedy jedna z prowadzonych spraw wymknęła się spod kontroli i zaważyła
na przyszłości bohatera, który wycofał się nie tylko z zawodu, ale i całego
swojego dotychczasowego życia. Niestety, szef rosyjskiej mafii miał co do
Eddiego pewne plany i nie uwzględniał w nich rezygnacji adwokata. Przygotowana
na niechęć Flynna mafia, porywała jego córkę, a jemu samemu założyła na plecy
kamizelkę z bombą. Bohater ma 31 godzin na to, by wybronić mafiosa i ocalić
życie swoje, i swojej córki….
Obrona to najlepszy thriller prawniczy, jaki w życiu czytałam,
choć przyznam, że nie czytałam ich wiele. Nie lubię Grishama, a Connely’ego nawet
nie znam. Z racji wykonywanego zawodu niechętnie sięgam po książki z wątkiem
prawniczym, a jedynym wyjątkiem są książki Phillipa Margolina i naszego
rodzimego Remigiusza Mroza. Dotychczas moim faworytem w tym gatunku było Nie zapomnisz mnie Margolina, jednak Steve
Cavanagh swoją świetną debiutancką Obroną
przebił go i dołączył do grona moich ulubionych autorów. Świadomie nie będę
porównywać tych książek z prawniczą serią Remigiusza Mroza, musicie bowiem
wiedzieć jedno – amerykański system sądowniczy jest zdecydowanie bardziej spektakularny
niż polski i o wiele łatwiej w nim stworzyć ciekawą fabułę…
Akcja Obrony nie
zwalnia ani na sekundę, a każdy kolejny rozdział zaskakuje. Przyznam, że budowa
charakterologiczna postaci nie jest w tej książce najwyższych lotów, a niektóre
wątki wydają się wyjątkowo niewiarygodne, jednak wobec tak wciągającej fabuły, zupełnie
nie miało to dla mnie znaczenia. Obrona
to bowiem rozrywka w czystej postaci i książka trzymająca w napięciu do
ostatniej strony. Warto pamiętać, że nie jest to powieść obyczajowa, w której
wiarygodność czy sylwetki bohaterów grają pierwszorzędną rolę, ale powieść
sensacyjna i gotowy materiał na scenariusz hollywoodzkiego hitu.
Wierzcie mi, że ostatnimi czasy, mało jest książek, dla
których zarwałabym noce, a dla debiutu Cavanagha zarwałam dwie pod rząd. Jeżeli
więc choć trochę lubicie szybką i pełną zwrotów akcję oraz prawnicze klimaty,
nie wahajcie się ani przez sekundę i w dniu premiery ustawcie się w kolejce pod
księgarnią. Gwarantuję Wam, że Obrona jest
tego warta, a o jej autorze usłyszycie jeszcze nie raz.
* książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Filia
Rzadko czytam tego typu literaturę, ale ta książka zapowiada się intrygująco :)
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
PS. Ładnie tutaj, dodaję do obserwowanych.
Usuń:)
UsuńO, to fakt, postać Eddiego taka raczej hollywoodzka, ale tu chodzi o gnającą akcję, a rzeczywiście gna tak, że od książki nie sposób się oderwać :)
OdpowiedzUsuńjednym słowem świetna książka! czekam na kolejne części:)
UsuńPrawnik? Problemy? Jakaś mafia? No nie.. Że ja jeszcze o tej powieści nie słyszałam to skandal! Na pewno dorwę w najbliższym czasie, bo mnie zaintrygowałaś!
OdpowiedzUsuńhttps://kulturalnaszafa.wordpress.com/
Nadrabiaj koniecznie - warto!;)
Usuń