Pokazywanie postów oznaczonych etykietą powieść historyczna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą powieść historyczna. Pokaż wszystkie posty

środa, 15 maja 2019

Magdalena Witkiewicz - "Jeszcze się kiedyś spotkamy"


Książki Magdaleny Witkiewicz od zawsze kojarzą mi się z aromatyczną kawą i ciepłym kocem. Nawet czytane w środku lata, przywołują nieodmiennie atmosferę przytulnego pokoju z rozpalonym kominkiem, przed którym mogę ogrzać się z książką w dłoni. I powiem Wam, że dzisiejsza – bardziej jesienna niż majowa – pogoda doskonale komponuje się z datą premiery Jeszcze się kiedyś spotkamy. Bo przecież gdyby za oknem świeciło słońce, to jeszcze zachciałoby się na jakichś spacerów czy wycieczek, a tak? Bez żadnych wyrzutów sumienia możemy ubrać pluszowy dresik i zanurzyć się w fotelu z książką. Gwarantuję, że lektura tak Was wciągnie, że zupełnie nie będziecie czekać na zmianę aury.

Najnowsza i jak sama autorka podkreśla, najbardziej osobista książka Magdaleny Witkiewicz, to opowieść o piątce przyjaciół z Grudziądza, którzy w przededniu II wojny światowej wkraczają w dorosłe życie, pełni nadziei i miłości. Niestety, snute przez nich plany krzyżuje wybuch wojny, który nagle stawia ich po przeciwnych stronach barykady. Bo czy Żydówka wciąż może przyjaźnić się z Niemcem? Kochać go? Jak długo pozostałym uda się zachować bezstronność? Na te i inne pytania odpowiedzieć będą sobie musieli bohaterowie powieści.

Jeszcze się kiedyś spotkamy to jednak przede wszystkim opowieść o czekaniu. Zarówno w wątku współczesnym, w którym poznajemy wnuczkę jednej z bohaterek, jak i części historycznej, kobiety wiernie czekają na ukochanych, których los rzucił daleko od nich i przez to nie zauważają tego, co tak bliskie i ważne. To odpowiedź na pytanie, jak długo można żyć nadzieją i wspomnieniami chwil, w których byliśmy szczęśliwi, ignorując jednocześnie samotność i pustkę codziennej egzystencji. To także historia powielanych przez pokolenia schematów, od których czasami ciężko nam uciec.

Autorka, jak zwykle z resztą, porusza trudne tematy z niezwykłą lekkością i sprawia, że nawet czytelnicy, których wojenna tematyka nie interesuje i zwykle unikają powieści historycznych, lekturą „Jeszcze się kiedyś spotkamy” nie będą rozczarowani. 450 stron książki spokojnie przeczytać można w jeden długi wieczór, ale historia jej bohaterów pozostanie z nami na dłużej i skłoni do refleksji. Gorąco polecam i śmiało mogę potwierdzić, że Jeszcze się kiedyś spotkamy to jedna z lepszych książek Magdaleny Witkiewicz. 

 * książka przeczytana dzięki uprzejmości Autorki oraz wydawnictwa Filia

niedziela, 30 września 2018

Sofia Lundberg - "Czerwony notes"


Starość się Panu Bogu nie udała. Te słowa, powtarzane często przez moją babcię, stanowią idealny wstęp do recenzji Czerwonego notesu – książki Sofii Lundberg, która ukazała się nakładem wydawnictwa W.A.B.  Ta nostalgiczna opowieść, która idealnie wpisuje się w klimat jesiennych wieczorów, z pewnością skłoni czytelników do refleksji.

Doris – obecnie zniedołężniała staruszka, która ledwo stoi na nogach, wspomina czas swojej świetności. Rodzinny dom, pierwszą pracę czy wyjazd do Paryża i Nowego Jorku. Imiona i nazwiska kolejnych niezwykłych osób, które stanęły na jej drodze, zapisuje w czerwonym notesie, który jeszcze w dzieciństwie otrzymała w prezencie od ojca. Niemal wszystkie nazwiska zostały już z niego wykreślone i oznaczone dopiskiem „zmarł”, a i sama Doris ma coraz mniej czasu. Jedyną osobą, którą interesuje los staruszki, jest Jenny, jej cioteczna wnuczka, która jednak mieszka na drugim końcu świata. Czy Doris zdoła jeszcze opowiedzieć dziewczynie swoją historię, którą tak długo ukrywała przed światem?

„Człowiek styka się w życiu z tyloma imionami. Pomyślałaś o tym, Jenny? Wszystkie te imiona przychodzą i odchodzą. Niektóre rozrywają nam serce i wywołują łzy. Zostają naszymi kochankami albo wrogami.”

Akcja Czerwonego notesu biegnie dwutorowo. Czasy współczesne, opisane w narracji trzecioosobowej, przeplatają się ze wspomnieniami Doris, które opisuje w swoim pamiętniku.  I choć ta pierwsza część sprowadza się wyłącznie do kilku dni, losy Doris obejmują niemal całe stulecie – od młodości w Szwecji, poprzez dwudziestolecie międzywojenne w Paryżu czy podróż do Stanów. Ukazują one nie tylko losy konkretnej bohaterki, ale i doskonale obrazują dziejową zawieruchę, jaką był XX wiek.

Czerwony notes wpisuje się w lubiany przeze mnie rodzaj powieści obyczajowo-historycznej, która, choć lekka w formie, zawiera w sobie coś więcej, niż tylko miłosną opowieść. Jeśli więc i Wy lubicie tego typu literaturę, powieść ta Was nie rozczaruje. 

* książka przeczytana dzięki uprzejmości wydawnictwa W.A.B.

piątek, 17 sierpnia 2018

Magdalena Majcher - "W cieniu tamtych dni"


Od zawsze lubiłam historię. Nie bez powodu pisałam z niej maturę, a obok polskiego i angielskiego był to mój ulubiony szkolny przedmiot. Podczas nauki odkryłam, że ważniejsza od historii narodów i wielkich przełomów jest historia jednostki. To jak pamiętne zdarzenia wpłynęły na życie konkretnej dziewczyny czy chłopca, jak potoczyły się losy ich rodziny i co w obliczu zawieruchy dziejów stało się z ich marzeniami.

Historię, która odpowiada na właśnie tak zadane pytania, w swojej najnowszej książce opowiada Magdalena Majcher. W cieniu tamtych dni to opowieść o losach Emilii i Krzysztofa, którzy w czasie powstania warszawskiego walczyli o wolną Polskę. I o ile losy tego zrywu znają chyba wszyscy Polacy, to historie poszczególnych powstańców wciąż pozostają dla nas zagadką. Żyjemy w czasach, w których wciąż wysłuchać możemy ich świadectwa i poznać bieg wydarzeń ich oczami, zazwyczaj jednak skupiamy się na tym, co działo się podczas samych walk. Tymczasem mam wrażenie, że równie ważne jest to, co działo się z tymi tysiącami młodych ludzi już po opadnięciu bitewnego kurzu. Kiedy stolica powoli podnosiła się z gruzów, powstańcy, którzy przetrwali, również musieli na nowo budować swoje życie. W całkiem innej, choć również nieprzyjaznej rzeczywistości. Zamiast wdzięczności i szacunku, częściej spotykały ich szykany nowej, komunistycznej władzy, czy nieprzychylne głosy cywilów, którzy obwiniali ich o zrujnowanie Warszawy.

Autorka zgrabnie połączyła teraźniejszość z przeszłością. Powstańczą historię Emilii poznajemy dzięki jej 20-letniemu wnukowi, który opiekując się schorowaną babcią, na strychu rodzinnego domu odnajduje pudełko zawierające kilkadziesiąt niewysłanych listów do tajemniczego Krzysztofa. Odpowiedź na pytanie, kim był mężczyzna i dlaczego przesyłki nigdy nie zostały doręczone, pozwoli mu nie tylko na lepsze poznanie ukochanej babki, ale również zrozumienie zagmatwanych rodzinnych relacji.

Magdalena Majcher stworzyła powieść, która porusza serca i wciąga do świata warszawskich okopów i mroków kanałów. Jednocześnie autorce udało się uniknąć zbędnego patosu i nadmiernej gloryfikacji powstańców, ukazując ich takimi, jakimi byli  naprawdę – jako młodych ludzi, którym przyszło żyć w trudnych czasach. Którzy, pomimo bombardowań i powszechnych łapanek, chcieli kochać, śmiać się i bawić. Po prostu żyć. Dziś niezwykle popularny stał się młodzieżowy slogan YOLO (you only live once – żyjesz tylko raz), który usprawiedliwiać ma w mniemaniu co niektórych niemal każdy wybryk. Tak naprawdę jednak to właśnie do tamtych czasów pasował on idealnie. Konieczność łapania każdej chwili szczęścia i spokoju sprawiała, że wśród powstańców tak wiele było gorących romansów i głębokich przyjaźni. Wiedzieli oni, że jutra może nie być, a dzisiejszy ukochany, jutro może być kolejną mogiłą do opłakania.

Książkowa Emilia, choć wykreowana przez autorkę, zdaje się jednak postacią niezwykle rzeczywistą i wiarygodną. W jej historii brak jest cukierkowej miłości czy nadludzkiego heroizmu. Wręcz przeciwnie, los nie oszczędza głównej bohaterki, a jej wybory – choć może mało romantyczne, są jednocześnie całkowicie zrozumiałe i w pełni uzasadnione okolicznościami. Magdalena Majcher nie bała się również pokazać, iż często trauma wojny dotyka nie tylko tych, którzy ją przetrwali, ale również kolejnych pokoleń. Ciekawym wątkiem w powieści jest bowiem relacja Emilii z córką, która przekłada się następnie na wychowanie Mikołaja. I choć akurat postać wnuka głównej bohaterki wydaje mi się zbyt wyidealizowana, to z pewnością ukazuje wzorzec zachowania młodych ludzi w stosunku do dawnych bohaterów, o jakim obecnie możemy chyba wyłącznie pomarzyć.

W cieniu tamtych dni to powieść, którą z całą pewnością mogę polecić każdemu. Starsi czytelnicy być może odnajdą w niej echo własnej przeszłości, a młodzi otrzymają lekcję historii, która nauczy ich szacunku nie tylko do powstańców, ale również własnych dziadków. Nie zapominajmy bowiem, że nie tylko Warszawa miała swoich bohaterów i kto wie, jakie historie możemy odnaleźć na własnych zakurzonych strychach.

* książka przeczytana dzięki uprzejmości Autorki oraz wydawnictwa Pascal