Agnieszka Lingas-Łoniewska, zwana przez czytelników dilerką
emocji, literacki dorobek ma już całkiem spory. Na Targach Książki w Krakowie
otaczały ją prawdziwe tłumy, a #sektaagnes, czyli grupa jej najwierniejszych
fanek towarzyszy autorce niemal przy każdym spotkaniu z czytelnikami. Jej
najnowsza książka, zatytułowana W szponach szaleństwa, choć zadedykowana
właśnie czytelnikom, wbrew pozorom nie opowiada o szaleństwie wokół Agnieszki.
To historia inna niż wszystkie – mroczna, brutalna i budząca strach.
Komisarz Ewa Barska z wrocławskiej policji ma za sobą niejedne
trudne śledztwo. Niedawno udało jej się złapać groźnego mordercę, dzięki czemu
uzyskała rozgłos i zaufanie przełożonych. Życie prywatne, wobec świeżo
zerwanych zaręczyn, całkowicie poświęciła dla pracy. Charakterna i lubiana
przez kolegów policjantka właśnie zaczęła prowadzić kolejną sprawę. Pod jednym z wrocławskich mostów znalezione
zostało ciało młodej studentki, a sposób jego okaleczenia wzbudził przerażenie
śledczych. Dziewczyna pozbawiona została przez sprawcę mózgu.
W ramach standardowych procedur bohaterka przeprowadza przesłuchania
w budynku wydziału historii, przepytując kolejno kolegów zamordowanej studentki
i jej wykładowców. Spotkanie z opiekunem roku ofiary – doktorem Mateuszem
Herzem, wybitnym specjalistą historii starożytnej, całkowicie przewróciło życie
Ewy do góry nogami. Kobieta nie wierzyła dotąd, że miłość od pierwszego
wejrzenia jest możliwa i nigdy nie łączyła pracy z przyjemnościami. Kiedy dla
naukowca postanowiła zrobić wyjątek, w okolicach kampusu znalezione zostaje
kolejne ciało…
Agnieszka Lingas-Łoniewska kolejny raz stworzyła historię,
która przyprawia fanów o nieprzespane noce i palpitacje serca. Zręcznie połączyła
historię wielkiego uczucia i mrocznej zbrodni, przeplatając to wszystko
wspomnieniami wprost z tajemniczej bieszczadzkiej sekty. Jest mroczniej i
brutalniej niż zwykle, okrucieństwo sprawcy i stopień jego dewiacji budzą
niepokój, a narastająca wokół głównej bohaterki atmosfera zagrożenia i psychozy
sprawia, że co wrażliwszemu czytelnikowi włos zjeży się na głowie.
W książce pojawiają się aż trzy rodzaje narracji – trzecioosobowa,
skupiająca się na śledztwie prowadzonym przez komisarz Ewę Barską, i dwie pierwszoosobowe,
dzięki którym wchodzimy w rolę seryjnego mordercy i przenosimy się do
przeszłości, poznając wspomnienia tajemniczego chłopaka, członka bieszczadzkiej
sekty i syna jej przywódcy. Początkowo mieszanka ta może przytłaczać
czytelnika, wkrótce jednak fabuła staje się tak wciągająca, że płynne przejścia
pomiędzy bohaterami w niczym już nie przeszkadzają.
I choć podczas lektury W szponach szaleństwa pozornie
szybko udało mi się powiązać ze sobą poszczególne wątki i domyślić się, kim
jest morderca, autorce i tak udało się mnie zaskoczyć. I to aż dwukrotnie!
Zakończenie bowiem jest zupełnie nieoczywiste i z pewnością niejednego
czytelnika wprawi w osłupienie.
Nie da się ukryć, że Agnieszka Lingas-Łoniewska kolejny raz
potwierdziła, że nadany jej tytuł dilerki emocji jest w pełni zasłużony, a
szaleństwo, które ogarnia jej czytelniczki, ma swoje uzasadnienie. Książka z
pewnością wyłamuje się z popularnych obecnie schematów literackich, a przypięta
do pisarki łatka „autorki romansów” nie jest prawdziwa. W szponach szaleństwa
to bowiem przede wszystkim mroczny thriller, a gorący romans w nim opisany, to
tylko wisienka na torcie tego literackiego deseru, który przypadnie do gustu
niemal każdemu czytelnikowi.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce oraz wydawnictwu Novae Res.