Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kobieca. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kobieca. Pokaż wszystkie posty

piątek, 6 kwietnia 2018

Natasza Socha - "Troje na huśtawce"


Schemat miłosnej historii jest wszystkim doskonale znany. Piękna dziewczyna poznaje zupełnym przypadkiem mężczyznę swoich snów, który szczęśliwie okazuje się wolny i zainteresowany. Para zakochuje się w sobie od pierwszego wejrzenia, a po drodze do pełni szczęścia przechodzi przez drobne trudności, ot takie, aby zapełnić obowiązkowe 300 stron książki, ale nie na tyle poważne, żeby zagrażały wiecznemu szczęściu bohaterów. W ostatniej scenie on się jej oświadcza, a w epilogu ona – koniecznie w ciąży lub z dzieckiem w ramionach, wspomina kilka lat szczęśliwego małżeństwa. Oklepane do bólu, ale wciąż sprawia, że serca czytelniczek drżą ze wzruszenia, a kolejne identyczne niemal tytuły sprzedają się jak świeże bułeczki.

Natasza Socha również napisała historię o miłości. Takiej, która zapiera dech w piersiach i sprawia, że wokół fruwają motylki. Jest to jednak opowieść, która wymyka się wszelkim schematom i łamie stereotypy. Ona, 42-letnia Koralia, nie jest ani tak piękna, ani przede wszystkim młoda. Najlepsze lata ma już za sobą, co więcej spędziła je w niezbyt udanym małżeństwie, które skoczyło się romansem męża i jej złamanym sercem. W trudnych chwilach pomagała jej najlepsza przyjaciółka, idolka z dziecięcych lat i niedościgniony wzór wszelkich cnót. Mało tego! Kobieta, która niemal dosłownie uratowała jej życie, przepłaszając groźnego napastnika. On, Tytus, to odnoszący sukcesy weterynarz, specjalista od fizjoterapii zwierząt, przystojny niczym z billboardu. I zakochany w kobiecie, która mogłaby zostać jego matką. Więcej! Kobiecie, która jest najlepszą przyjaciółką jego matki, a do tego jego dawną nianią, która dosłownie zmieniała mu pieluchy.

Uczucie zakazane, niestereotypowe i mimo wielkiej miłości – niezbyt fotogeniczne. Bo czy ładna może być para, która oszukuje najbliższą im osobę? Potajemnie oddaje się rozkoszom, następnie jedząc obiad przy rodzinnym stole? Troje na huśtawce nie tylko przełamuje barierę wieku, ale i łamie pewne taboo związane z wzajemnymi powiązaniami postaci. Problemem nie jest bowiem tylko różnica wieku bohaterów, ale i zmiana ról społecznych, które były im przypisane. Opiekunka i nauczycielka życia, niemal druga matka, nagle staje się kochanką, a chłopak, którego jeszcze kilka lat temu traktowało się jak syna – obiektem pożądliwych myśli.

Natasza Socha w swojej najnowszej książce pokazuje, że to uczucie wcale nie jest tak złe, jak w pierwszej chwili może się wydawać. Że czasami koleje losu sprawiają, że nasze życie przewraca się do góry nogami i pozornie nic już w nim nie jest normalne. Trzeba jednak zawsze pamiętać, że normalność, to pojęcie względne, które niemal dla każdego oznacza co innego. Nie będę ukrywać, że początkowo czułam się lekko zniesmaczona, bo o ile wiedziałam, że książka dotyczyć ma romansu z dużo młodszym mężczyzną i to zupełnie mi nie przeszkadzało, tak nie spodziewałam się, że będzie to ktoś tak bliski bohaterce. Z biegiem lektury moje początkowe obiekcje rozproszyły się, a ja delektowałam się ciętym językiem Koralii, który powoli staje się elementem charakterystycznym dla autorki. Nieco złośliwe poczucie humoru, nietypowa konstrukcja książki i forma swoistego pamiętnika głównej bohaterki bardzo przypadły mi do gustu i finalnie Troje na huśtawce uważam, za lekturę obowiązkową dla fanek nieco ambitniejszej literatury obyczajowej.  


* książka przeczytana dzięki uprzejmości Autorki oraz wydawnictwa Edipresse Książki

niedziela, 24 września 2017

Magdalena Witkiewicz - "Ósmy cud świata"


Mój tata zawsze mówił, że gdy człowiek ma jakiś problem, powinien pojechać w daleką podróż. Najlepiej sam. Popłynąć daleko, polecieć wysoko. Gdy jest się z dala od domu, od codzienności, można złapać większy dystans do świata. Problemy z takiej perspektywy są mniej widoczne.

Trudno nie zgodzić się ze słowami ojca Anny, głównej bohaterki najnowszej książki Magdaleny Witkiewicz. Ósmy cud świata to kolejna powieść w dorobku autorki nazywanej specjalistką od szczęśliwych zakończeń, która wzruszy serca czytelniczek i zabierze je w daleką podróż – nie tylko do Wietnamu, ale i w głąb siebie.

Anna zbliża się do czterdziestki. Ma kochającą mamę, oddane przyjaciółki i satysfakcjonującą pracę, w której odnosi sukcesy. Za sobą ma również wiele podróży, które stanowiły przyjemną ucieczkę od monotonni życia i pozwalały zaspokoić żądzę przygody. To, czego w życiu Anny brakuje, to miłość. Choć otoczona bliskimi ludźmi i pozostająca w luźnych relacjach damsko-męskich, bohaterka odczuwa lęk przed samotnością. Z każdym dniem coraz bardziej marzy też o dziecku. Czy będzie w stanie poświęcić cząstkę siebie, aby je mieć?

Ósmy cud świata to historia, którą potraktowałam chyba najbardziej osobiście z wszystkich książek Magdaleny Witkiewicz. Jak wiele z Anny jest we mnie! Powieść ta, choć niewątpliwe jest romansem i to usytuowanym w dalekim, egzotycznym kraju, jest także ciekawym studium współczesnej kobiety, która odnosząc sukcesy, coraz częściej musi sięgać po najgorszy z możliwych kompromisów – z samą sobą. Która z nas, podobnie jak książkowa bohaterka, nie musiała wybierać między sercem a rozumem? Tym, co niesie radość, ale i niepewność, a starym, dobrym świętym spokojem?

Autorka po raz kolejny napisała książkę, od której nie sposób się oderwać. Jej bohaterowie nie są przerysowani, a problemy, z którymi się zmagają, dotykają każdego z nas. Choć pełna egzotyki i pachnąca aromatem dalekiej Azji, powieść ta wciąż jest niezwykle wiarygodna. Każe odpowiedzieć sobie na pytanie, jak często ścieżki pozornie obcych sobie osób splatają się ze sobą, zanim los postanowi połączyć je na dobre i jak wiele zależy od pozornie błahych decyzji.

Za oknem zimno, szaro i deszczowo, ale dzięki Magdalenie Witkiewicz możemy jeszcze przez chwilę poczuć zapach lata i zanurzyć się w słonecznej opowieści o miłości, na którą warto poczekać. Ósmy cud świata to historia, która sprawi, że zaczniemy na nowo marzyć o dalekiej podróży, odkrywaniu siebie i o miłości, która zaskoczyć nas może w każdej chwili. I za ten powiew wiosennej nadziei w chłodny wrześniowy wieczór autorce bardzo dziękuję.

*książka przeczytana dzięki uprzejmości Autorki

piątek, 1 września 2017

Agata Przybyłek i Natalia Sońska - "Przyjaciółki"


Natalia Sońska i Agata Przybyłek, znane i cenione polski pisarki, mimo, że debiutowały zaledwie kilka lat temu, mają już grono wiernych czytelniczek i po kilka świetnie przyjętych książek na koncie. Kiedy więc pojawiła się zapowiedź ich wspólnej powieści, oczekiwania fanek były spore. Czy Przyjaciółki im sprostały?

Anna i Ludmiła znają się od lat i przeżyły ze sobą naprawdę wiele. Teraz każda z nich ułożyła sobie życie i założyła rodzinę, ale wciąż są sobie bliskie niczym siostry. Pozornie obie są szczęśliwe i spełnione, nie powinny oczekiwać wiele więcej od tego, co już mają. Obie jednak chciałyby aby ich życie się zmieniło. Anna, matka kilkumiesięcznej Basi, bardzo tęskni i martwi się o swojego męża, który jako marynarz spędza długie miesiące na morzu, często pływając w niebezpiecznych rejonach somalijskiego wybrzeża. Ludmiła, która prowadzi z mężem rodzinną restaurację, marzy o prawdziwej karierze i rozwoju swojej pasji fotograficznej. Jak to czasem bywa z marzeniami, potrafią się one spełnić w zupełnie pokrętny i niespodziewany sposób. Kiedy mąż Anny wraca do domu, a Miłka dostaje pierwsze poważne zlecenie jako fotograf, spokojne życie obu zamienia się w prawdziwą karuzelę zdarzeń i emocji, a ich przyjaźń kobiet zostaje wystawiona na próbę.

Przyjaciółki to powieść w której przeplatają się losy dwóch kobiet w skrajnie różnych życiowych sytuacjach. Jedna drży o życie swojego męża, a potem walczy o ratowanie związku, podczas gdy druga z rozmysłem igra z uczuciami innych. Czy przyjaciółki, które kiedyś dzieliły ze sobą każdy sekret, nadal będą mogły sobie zawierzyć?

Autorki wspólnie stworzyły powieść, która ma za zadanie nie tylko wzruszyć czytelniczki ale także zmusić do refleksji na temat ulotności szczęścia i konieczności walki o to, co w życiu ważne. Ich powieść nie jest kolejną przesłodzoną historią o przyjaźni i miłości, w której po kilku burzowych dniach, wychodzi słońce. To opowieść w której nic nie jest czarno-białe, żaden z bohaterów nie jest z gruntu dobry czy zły, choć pozornie wydawać by się mogło, że w każdej z par wina za kłopoty spoczywa wyłącznie na jednym z partnerów. Przyjaciółki to studium różnych związków i opis zagrożeń, których trudno uniknąć.

Książka, pomimo dość trudnej tematyki, napisana została w lekki sposób, dzięki czemu jej lektura wciąż jest przyjemnością. Style autorek zmieszały się i trudno odróżnić, która z par jest tworem której z pisarek. Z resztą nie wiem, czy taki podział faktycznie istniej, być może współpraca pomiędzy nimi wyglądała zupełnie inaczej? Najistotniejsze jest jednak to, że książkę czyta się ekspresowo i choć radosna okładka nie do końca koresponduje z treścią Przyjaciółek, to są one z pewnością literaturą kobiecą wartą polecenia i potwierdzają talent literacki autorek.


* książka przeczytana dzięki uprzejmości wydawnictwa Czwarta Strona

www.czwartastrona.pl