Pokazywanie postów oznaczonych etykietą filia mroczna strona. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą filia mroczna strona. Pokaż wszystkie posty

piątek, 30 listopada 2018

Remigiusz Mróz - "Władza absolutna"


Kraj pogrążony  w absolutnym chaosie. Głowa państwa i jej konstytucyjni następcy zginęli w zamachu przed Pałacem Prezydenckim. Skompromitowany premier nie ma silnej pozycji w parlamencie, a dotychczasowy lider opozycji po wypadku samochodowym wciąż nie odzyskał pełni sił. Kto stał za zamachem i jakie przyświecały mu intencje? I co najważniejsze, kto zastąpi Prezydent Seydę? Te pytania nasuwają się po lekturze dwóch wcześniejszych tomów serii W kręgach władzy, a odpowiedź na nie będzie tylko początkiem pełnej zwrotów akcji fabuły Władzy absolutnej.

Wydarzenia opisane w ostatnim tomie serii skupiają się wokół Patryka Hauera, młodego lidera prawicy, którego wybitną karierę i pęd po prezydenturę przerwał wypadek, który skutkuje jego trwałym kalectwem. Polityk będzie musiał opracować nie tylko scenariusz korzystny dla jego partii, ale również podjąć próbę ujawnienia spisku, który ma na celu przejęcie władzy absolutnej nad krajem. Pomagać mu będzie jak zwykle bezwzględna żona Milena oraz chorąży Anita Kitlińska z Biura Ochrony Rządu, która odpowiadała za bezpieczeństwo zmarłej prezydent. Nie zabraknie również postaci znanych z innych tytułów mroźnego uniwersum, jak choćby byłego prokuratora Gerarda Edlinga – głównego bohatera doskonale przyjętego Behawiorysty.

W kręgach władzy to z pewnością jedna z lepszych serii Remigiusza Mroza i jedyne tak dobre political-fiction osadzone w polskich realiach. I choć początkowo nazywanie serii rodzimym House of cards wydawało się jedynie zabiegiem marketingowym, tak śledząc kolejne serie amerykańskiego serialowego hitu, przyznać muszę, że pod względem intryg, bezwzględności i politycznej obłudy oba, tytuły idą łeb w łeb, a telewizyjna adaptacja powieści Mroza wydaje się już tylko kwestią czasu. 

Władza absolutna nie odbiega jakością od wcześniejszych części serii i wciąż trzyma wysoki poziom. Fani autora, którzy niekoniecznie dobrze czują się w tematach politycznych, również spokojnie sięgnąć mogą po tę serię – akcja jest wciąż tak samo brawurowa i pełna nieoczekiwanych twistów, jak w najlepszych książkach pisarza. I choć scena polityczna zarówno w powieści, jak i w rzeczywistości, jest wyraźnie spolaryzowana, to szczęśliwie nasi politycy w swoich brudnych zagrywkach nie posuwają się nawet w połowie tak daleko, jak bohaterowie Mroza. Mam szczerą nadzieję, że akurat oni lektury Władzy absolutnej będą się wystrzegać. Strach pomyśleć, jak skończyłaby się nawet niewinna inspiracja…





Książka zrecenzowana dla portalu lubimyczytać.pl

www.lubimyczytac.pl
 


niedziela, 3 czerwca 2018

Remigiusz Mróz - "Zerwa"


Od dawna podejrzewam, że Remigiusz Mróz niespecjalnie lubi swoich bohaterów. Znęca się nad nimi na setki różnych sposobów, krzywdzi ich najbliższych, a nawet zamyka ich na długie miesiące w więzieniu. Kiedy więc pojawiła się zapowiedź Zerwy, piątej i, jak zapowiada autor, ostatniej książki z cyklu z komisarzem Wiktorem Forstem, spodziewałam się wszystkiego. Od spektakularnego uśmiercenia głównego bohatera, aż po – ależ by to była miła odmiana – happy end. Nie zdradzę Wam, co wybrał autor, ale  mogę zapewnić, że emocji podczas lektury nie zabraknie.

Po wydarzeniach opisanych w Deniwelacji, która nieco odbiegała fabularnie od wcześniejszych części cyklu, wracamy w Tatry, w których znowu szaleje morderca. Czy to możliwe, że groźna Bestia z Giewontu powróciła? A może to tylko naśladowca? Na to pytanie odpowiedzieć będą musieli śledczy z prokurator Dominiką Wadryś-Hansen na czele. A także Wiktor Forst, który choć formalnie nie pracuje już w policji, również zostanie zaangażowany w śledztwo i to pomimo niepokojącej amnezji, która wymazała z jego pamięci wydarzenia ostatnich tygodni…

Zerwa to wyjątkowo dobre zakończenie cyklu, który, w mojej ocenie, należy do najlepszych w dorobku autora. I choć po premierze Deniwelacji na autora spłynęła fala krytyki, myślę, że tym razem fani Forsta poczują się usatysfakcjonowani. Klimat niedopowiedzeń, nagłe zwroty akcji i mistrzowsko zagmatwana fabuła sprawiają, że książkę czyta się ekspresowo i z dużą przyjemnością. Jak zwykle stanowi ona gotowy scenariusz do zapowiadanego od dłuższego czasu serialu, nad którym prace ponoć już trwają. Liczę, że Wiktor pojawi się jeszcze w innych książkach autora, który lubi łączyć fabularne światy (w Zerwie spotkamy m.in. Paderborna znanego z cyklu z Joanną Chyłką), bo ciężko będzie mi całkowicie pożegnać się z tym bohaterem. No i z całą pewnością już zawsze słysząc o groźnym wypadku w górach, wspomnę komisarza Forsta i zastanowię się, czy Bestia nie powróciła w Tatry…



* książka zrecenzowana dla portalu lubimy czytać.pl:

www.lubimyczytac.pl

sobota, 5 maja 2018

Alek Rogoziński - "Kto zabił Kopciuszka?"


Pisanie kryminałów nie jest łatwą pracą. Kiedy kolejny raz musisz obmyślić krwawą intrygę, stworzyć wiarygodny motyw zbrodni i sprytnie schować mordercę w gąszczu innych podejrzanych, nagle odkrywasz, że wszystko już było i nie masz cienia szans na oryginalność. Nie wiem, czy takie literackie bolączki trapią Alka Rogozińskiego, ale z pewnością dzielnie walczy z nimi jego literacka bohaterka Róża Krull, której najnowsze przygody poznać możemy w książce Kto zabił Kopciuszka?.

Róża kolejny już raz stoi w obliczu swojego największego koszmaru – deadline’u i nie ma nawet pomysłu na najnowszą powieść, co dopiero mówić o jej treści. Kiedy kolejne wykręty u wydawcy okazują się bezskuteczne, pisarka postanawia przeprowadzić naradę z zaprzyjaźnioną autorką horrorów Miłką Wężowską. W ramach luźnej pogawędki snują one plan uśmiercenia Kopciuszka na balu i rozważają, kto mógłby zamordować poczciwe i piękne dziewczę. Żadna z nich nawet nie podejrzewa, że scenariusz ich książki okaże się wkrótce aż nazbyt realistyczny…

Alek Rogoziński idzie jak burza! Ledwo wybrzmiały echa jego świątecznej opowieści napisanej wspólnie z zaprzyjaźnioną Magdaleną Witkiewicz, już swoją premierę ma trzecia część przygód Róży. Po świetnych Do trzech razy śmierć i Lustereczko, powiedz przecie oczekiwania wobec książki miałam spore i liczyłam na solidną dawkę śmiechu. Nie zawiodłam się zupełnie! Książkę pochłonęłam w jedno majówkowe popołudnie, kilkukrotnie śmiejąc się przy tym na głos i wzbudzając pełne politowania spojrzenia mojego zaczytanego w kryminale ojca. Było jak zwykle u Alka lekko, zabawnie i ironicznie, czyli dokładnie tak jak lubię. I choć samo kryminalne śledztwo i naszkicowanie intrygi wydaje się nieco niedopracowane, to jednak jest to dla mnie wyłącznie marginalne spostrzeżenie amatorki kryminałów, a nie prawdziwa krytyka.

Plejada przyjaciół głównej bohaterki, z niezastąpionym Pepe, panią Cecylią i Betty oraz Mario, który tym razem stał się głównym podejrzanym i trafił nawet do policyjnego aresztu, sprawiają, że cała seria przygód roztargnionej autorki kryminałów nie traci nic ze swojej świeżości i wciąż bawi czytelników do łez. Ja aktualnie zaraziłam nią moją mamę, która z wypiekami na ustach pochłania kolejne rozdziały i utwierdzona jej opinią, mogę śmiało polecić je Wam jako idealną lekturę do zapakowania w walizkę podczas nadchodzących wakacyjnych wyjazdów. W górach czy na plaży – z Różą z całą pewnością nie będziecie się nudzić!


*książka przeczytana dzięki uprzejmości Autora oraz wydawnictwa Filia