sobota, 25 lutego 2017

Remigiusz Mróz - "Wotum nieufności"



Remigiusz Mróz, autor wielu bestsellerów o szerokiej rozpiętości gatunków i tematów, tym razem zaproponował swoim czytelnikom pierwszą część nowego cyklu książek spod znaku political fiction. Serię W kręgach władzy otwiera Wotum nieufności, które premierę miało w styczniu bieżącego roku. Książka ta została przez wydawcę nazwana polskim House of cards.

Jak to zwykle w książkach autora bywa, o fabule nie można napisać prawie nic, bo każdy szczegół może zdradzić potencjalnemu czytelnikowi zbyt wiele i zepsuć mu niewątpliwą przyjemność z podążania tropem bohaterów. Śmiało mogę jednak napisać, że tym razem u autora pojawiają się aż dwie postacie pierwszoplanowe – pochodzący z kręgów prawicy młody i zdolny polityk Patryk Hauer oraz marszałek sejmu Daria Seyda, której poglądom zdecydowanie bliżej do centrum sceny politycznej. To oni wkrótce staną się najważniejszymi postaciami polskiej sceny politycznej i to pomiędzy nimi rozegra się decydujący o losach władzy pojedynek.

Najnowsza książka Remigiusza Mroza, choć osadzona w fikcji literackiej i pozornie daleka od rodzimej sceny politycznej, ma jednak wiele wspólnego z mechanizmami władzy, które obserwować możemy w codziennych sejmowych relacjach. Czy zagrywki bywają aż tak brutalne, tego nie wiem, jestem jednak pewna, że zarówno w powieści, jak i w rzeczywistości chwyty poniżej prasa są czymś zupełnie normalnym, podobnie zresztą, jak i kolejne nagłaśniane przez media afery.

Autor, jako specjalista w zakresie prawa konstytucyjnego, wiernie odwzorował polski porządek polityczny i mechanizmy, jakie nim kierują. Rola prezydenta ukazana została w sposób autentyczny, z podkreśleniem, jak wiele z jego kompetencji zależy od faktycznego poparcia i zaplecza politycznego, z którego potencjalny prezydent się wywodzi. W samej fabule odnajdziemy wiele z bieżących wydarzeń, co sprawia, że pozostaje ona niezwykle aktualna i „na czasie”. Bohaterowie są pełnokrwiści, rasowi i pełni ambicji. Silna kobieca postać Darii Seydy i niezwykle charyzmatyczny Patryk Hauer to z pewnością duże zalety tej książki, a ich losy wciągają czytelnika niemal od pierwszej strony. Jak zwykle u Remigiusza Mroza bywa, książka naładowana jest ostrymi dialogami, nagłymi zwrotami akcji, a zakończenie wbija w fotel i sprawia, że z niecierpliwością oczekuje się na kontynuację.

Czy W kręgach władzy ma szansę stać się równie ponadczasowym dziełem jak House of cards? Obawiam się, że nie do końca. Choć sam zamysł jest  zbliżony, a bohaterowie równie bezwzględni, mam wrażenie, że u rodzimego autora brak jest charakterystycznej dla Michaela Dobbsa ponadczasowości i uniwersalności w opisanej fabule. To, co w chwili obecnej stanowi niewątpliwy atut Wotum nieufności, czyli jej aktualność i nafaszerowanie obecnymi problemami czy mediami popularnymi właśnie teraz, za kilka lat trącić już będzie myszką i może stanowić dla przyszłego czytelnika pewną przeszkodę.

Reasumując muszę jednak napisać, że jest to niewątpliwie jedna z najlepszych powieści autora i widać po niej, że pozostaje on w świetnej formie. Mam świadomość, że tematy polityczne skutecznie odstraszają niektórych czytelników, jednak gwarantuję, że Wotum nieufności nikogo z fanów twórczości autora nie zawiedzie, a z pewnością niejednego nowego zwolennika mu przysporzy.



 Recenzja napisana dla portalu lubimyczytać.pl:

www.lubimyczytac.pl




środa, 15 lutego 2017

Ingar Johnsrud - "Straceńcy"




Fredrik Beier powrócił. Nieco neurotyczny i mało sympatyczny komisarz norweskiej policji to główny bohater trylogii Ingara Johnsruda, którego polscy czytelnicy mieli okazję poznać wiosną ubiegłego roku w powieści Naśladowcy. Straceńcy, którzy właśnie pojawili się na rynku nakładem Wydawnictwa Otwartego, to kontynuacja przygód policjanta i kolejna porcja skandynawskiego kryminału w doskonałym wydaniu.

Komisarz Beier właśnie opuścił szpital, w którym znalazł się po niepokojącym zdarzeniu. Policjanta znaleziono nieprzytomnego pod domem byłej żony. Był pijany i nafaszerowany lekami, których w ostatnim czasie zażywał zdecydowanie zbyt wiele. Ostatnie śledztwo i tajemnice, które się z nim wiązały odcisnęły na mężczyźnie wyraźne piętno, a wyrzuty sumienia spowodowane śmiercią syna tylko potęgowały jego fatalne samopoczucie. Kiedy Fredrik obudził się w szpitalu, uświadomił sobie, że nie ma pojęcia, jak doszło do tego zdarzenia. Pamiętał jedynie, że pił w jednym z okolicznych barów ze swoim przyjacielem i partnerem z pracy Andreasem. Co spowodowało załamanie?

Tymczasem komisarz Kafa Iqbal właśnie zaczęła prowadzić pierwsze samodzielne śledztwo w sprawie o morderstwo. W domu starej i zamożnej wdowy odnaleziono zwłoki mężczyzny w średnim wieku. Pozornie wydaje się, że śmierć nastąpiła w wyniku nieszczęśliwego wypadku, jednak kolejne wydarzenia wskazują, że zdarzenie może mieć inny charakter, niż zakładano początkowo. Nikt z sąsiadów nie kojarzy mężczyzny, co więcej – nikt nie wie, gdzie podziała się właścicielka rezydencji…

Straceńcy wciągają już od pierwszej strony. Niesamowite zwroty akcji, ciekawe wątki i pomysłowe intrygi sprawiają, że od książki nie sposób się oderwać. Książka Johnsruda to nie tylko doskonała kontynuacja udanego debiutu, ale też mistrzowsko skonstruowana fabuła, która nie pozwala nawet na chwilę oddechu.  Nie mogę zdradzić zbyt wiele, jednak gwarantuję, że tą pozycją nie będą zawiedzeni ani fani mrocznego kryminału, ani książek akcji czy szpiegowskich intryg. W porównaniu do pierwszej części zyskali także bohaterowie, którzy stali się postaciami pełnowymiarowymi z bardziej rozbudowaną sferą emocjonalną i psychiczną. Widać także potencjał na kolejną część, autor bowiem rzuca nam strzępy informacji, które domagają się rozwiązania.

Reasumując gwarantuję, że fani Naśladowców nie będą rozczarowani Straceńcami. Ci zaś, którzy jeszcze nie poznali twórczości norweskiego autora, koniecznie powinni nadrobić swoje braki. Ingar Johnsrud potwierdził bowiem, że należy do czołówki skandynawskich „kryminalistów” i godnie stąpa po śladach Stiega Larssona, do którego jest z resztą porównywany. W moim rankingu plasuje się na wysokiej pozycji, a jego kolejna książka z pewnością znajdzie się na mojej półce już w dniu premiery.

 * książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Otwartego

sobota, 11 lutego 2017

Robert Bryndza - "Dziewczyna w lodzie"



Dziewczyna w lodzie to kolejna z „literackich dziewczyn”, jakie miałam okazję przeczytać w ostatnim czasie. Choć sam tytuł świetne wpisuje się w marketingowe trendy, tym razem znajduje on jednak rzeczywiste odzwierciedlenie w treści książki. Robert Bryndza, angielski autor komedii romantycznych, w ostatnim czasie postawił na kryminał i zapoczątkował serię z komisarz Eriką Foster, której losy będziemy mogli śledzić w nowym cyklu ukazującym się w wydawnictwie Filia Mroczna Strona.

Kiedy Londyn został niemal sparaliżowany obfitymi opadami śniegu, tylko nieliczni zdecydowali się na opuszczenie przytulnych domostw. Jednym ze śmiałków był młody chłopak, który nie mógł pozwolić sobie na utratę kolejnej pracy. Przedzierając się przez śnieżne zaspy na terenach rezydencji, w ogrodach której pracował, nie spodziewał się, że za chwilę odnajdzie ciało zaginionej córki prominentnego angielskiego polityka i biznesmena. Z uwagi na charakter sprawy i duże naciski z góry, prowadzenie śledztwa powierzone zostaje zdolnej policjantce Erice Foster, która za sobą ma duże doświadczenie zawodowe, ale i trudną przeszłość. W nadzorowanej przez nią akcji zginęło kilku policjantów, w tym ukochany mąż kobiety. Czy pani komisarz da radę zapomnieć o przeżytej traumie i rozwiązać tajemnicę brutalnej śmierci celebrytki?

Kryminalny debiut Roberta Bryndzy to konstrukcyjnie poprawna powieść z ciekawą i sprawnie poprowadzoną akcją. Główna bohaterka wpisuje się w trend tworzenia postaci z problemami, którzy w pracy walczą nie tylko z przestępcami, ale przede wszystkim z własnymi słabościami i demonami przeszłości. Erika musi na nowo zbudować swoją pozycję zawodową i udowodnić, że pomyłka, która tak dużo ją kosztowała, stała się dla niej wyłącznie lekcją na przyszłość, a nie końcem policyjnej kariery. Całość dochodzenia utrudnia walka z establishmentem, który ma własną wizję postępowania i utrudnia dojście do prawdy. Nagle okazuje się bowiem, że najważniejsze nie jest ujęcie groźnego mordercy, a zatuszowanie ewentualnego skandalu obyczajowego wywołanego zachowaniem ofiary, które wychodzi na jaw w kolejnych etapach śledztwa. Najważniejsze bowiem, by pozory zostały zachowane.

Dziewczyna w lodzie to ciekawa propozycja dla miłośników gatunku, która z pewnością może im się spodobać. Akcja stopniowo nabiera rozpędu, pojawiają się kolejne wątki śledztwa, a autor myli tropy i stara się zaskoczyć czytelnika zakończeniem. W książce brakuje jednak szerszego tła obyczajowego, niemal każda akcja i scena związana jest bowiem bezpośrednio z prowadzonym dochodzeniem. Zdaję sobie sprawę, że klasyczny kryminał nie musi mieć szczególnie mocno rozbudowanych pobocznych wątków fabularnych, mam jednak wrażenie, że współczesny czytelnik przyzwyczajony został do czegoś nieco innego i pod tym względem może zostać Dziewczyną… rozczarowany.

Niemniej jednak książka Roberta Bryndzy to ciekawa pozycja, która ma szansę zostać zauważoną na rynku kryminalnym, a seria z Eriką Foster cieszyć się może sporą popularnością. Druga część przygód bohaterki, zatytułowana Nocny stalker, swoją premierę będzie miała już w kwietniu bieżącego roku.




Recenzja napisana dla portalu lubimyczytać.pl:

lubimyczytac.pl


P.S. Nie zapomnijcie, że ten post zawiera słowo, które potrzebne Wam jest do ułożenia hasła konkursowego ;)