Pokazywanie postów oznaczonych etykietą świat książki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą świat książki. Pokaż wszystkie posty

piątek, 5 sierpnia 2016

Jojo Moyes - "Zanim się pojawiłeś"




Zanim się pojawiłeś Jojo Moyes bije rekordy popularności nie tylko za sprawą całkiem udanej kinowej ekranizacji, ale przede wszystkim jako powieść, która wzrusza nawet największych sceptyków. I chociaż autorka już dawno podbiła moje czytelnicze serce za sprawą cudownego Razem będzie lepiej, dopiero teraz odważyłam się sięgnąć po historię Willa i Lou.

Louisa żyła w cieniu swojej starszej siostry i kiedy straciła pracę, a biuro pośrednictwa nie miało dla niej żadnych poważnych ofert, jej poczucie własnej wartości dramatycznie spadło. Kiedy więc zaproponowano jej opiekę nad niepełnosprawnym Williamem Traynorem, zmuszona sytuacją finansową rodziny i własnym niepewnym położeniem, przyjęła ofertę i podpisała półroczny kontrakt. Nie zdawała sobie jednak sprawy, że praca jest terminowa nie bez powodu, a sama opieka nad sparaliżowanym pacjentem nie będzie największym z wyzwań, przed jakimi przyjdzie jej stanąć.

Will, w przeszłości odnoszący sukcesy, kochający luksusowe życie i ekstremalne doświadczenia, a obecnie sparaliżowany czterokończynowo mężczyzna, nie był z pewnością łatwym pacjentem. Zgryźliwy i rozgoryczony nie pozwalał nikomu zbliżyć się do siebie, traktując dbających o niego najbliższych jak wrogów. Kiedy w jego życiu pojawiła się Lou, mężczyzna odkrył, że pomimo swoich ograniczeń wciąż może ciekawie spędzać czas, a troska innych niekoniecznie musi oznaczać litość. Czy nowe doświadczenia i przyjaźń opiekunki mogą odwieść go od już podjętej decyzji?

Jojo Moyes z całą pewnością potrafi grać na uczuciach swoich czytelników i wie jak doprowadzić ich do łez. Co istotne, mimo poruszania trudnych kwestii, książka nie jest trudna w odbiorze czy przygnębiająca – sprawia wręcz, że nabieramy ochoty na to, by tak jak każe nam Will „po prostu żyć dobrze; po prostu żyć.”. Pojawiają się opinie, że Zanim się pojawiłeś stało się popularne dzięki graniu na najniższych emocjach i tak naprawdę ani literacko, ani fabularnie niczym się nie wybija. Dla mnie jednak, to właśnie stanowi największy plus książki – o trudnych sprawach, wielkim bólu i cierpieniu, autorka pisze w sposób, który sprawia, że w jednej chwili uśmiechamy się pod nosem, następnie wycieramy łzy smutku, a finalnie odkładamy książkę z nutą optymizmu na przyszłość.

Zgodzę się, że nie jest sztuką napisać powieść o smutnych rzeczach i wzbudzić w czytelnikach emocje. Nie trudno też zdobyć dzięki temu popularność. Uważam jednak, że to, w jaki sposób Jojo Moyes poruszyła temat, który wciąż pozostaje w naszym społeczeństwie tabu i opisała tak, aby trafił on również do młodych czytelników, jest fenomenalny. Autorka napisała książkę o wielkich sprawach w lekki sposób, pod osłoną miłosnej historii wprowadziła czytelników w świat refleksji nad wartością ludzkiego życia, po to by wraz z zakończeniem książki, sprawić, że zaczniemy je traktować jak niezwykły dar i doceniać daną nam wolność wyboru i prawo do samostanowienia.  A to wszystko, to już kawał dobrej, literackiej roboty.



piątek, 4 grudnia 2015

Paula Hawkins - "Dziewczyna z pociągu"





Dziewczyna z pociągu Pauli Hawkins to książka, o której ostatnimi czasy było bardzo głośno. Zazwyczaj szum pojawia się tuż przed premierą, ale w tym przypadku wydawnictwo postawiło na promocję ze znacznym wyprzedzeniem i zapowiedzi pojawiały się na dobre kilka miesięcy przed datą publikacji. I tak jak Filia swoją promocją Idź postaw wartownika, tak i Świat Książki reklamami Dziewczyn… skutecznie zmęczył mnie książką, jeszcze zanim miałam okazję po nią sięgnąć.

Kiedy w końcu książka wpadła w moje ręce, byłam już po kilku recenzjach i rekomendacjach od znajomych. Co ciekawe, opinie o niej były drastycznie różne – od totalnego zachwytu, aż po niezrozumienie o co tyle hałasu i oskarżenie o nudę. Sama podchodziłam do niej z mieszanymi uczuciami, i wbrew zapewnieniom Stephena Kinga nie oczekiwałam zarwanych nocy.

Dziewczyna z pociągu to historia Rachel – kobiety samotnej i rozgoryczonej, która rozwiązania swoich problemów szuka w alkoholu. Jak sama o sobie mówi, zawsze była pijąca, a teraz jest już tylko pijaczką. Rachel każdego poranka wyrusza porannym pociągiem do Londynu, każdego zaś wieczora wraca na domu na peryferiach miasta. Jeździ zawsze tą samą drogą, a pociąg zatrzymuje się dokładnie w tym samym miejscu – na wprost szeregu domów, które dla kobiety mają szczególne znaczenie. W jednym z nich obserwuje parę, która z okna pociągu jawi się jako ideał i spełnienie wszelkich marzeń…

Pewnego wieczoru, wszystko jest jednak zupełnie inaczej niż zwykle. Rachel coś wiedziała, niestety nie wie jednak co to było. Jej zaćmiony alkoholem umysł nie jest w stanie odtworzyć przebiegu wydarzeń, kobieta wie jednak, że była świadkiem czegoś ważnego. Kiedy następnego dnia ulica, przy której stoi szereg feralnych domków, pojawia się we wszystkich wiadomościach, Rachel wie, że przestała być już wyłącznie dziewczyną z pociągu…

Tak jak przypuszczałam dla książki nie zarwałam nocy. Co więcej, czytałam ją prawie tydzień, chociaż jej objętość nie zapowiadała tak długiego okresu. Obiektywnie dodam jednak, że ten tydzień miałam wyjątkowo pracowity i czasu na czytanie było jakby mniej niż zwykle, a wieczorami zamiast pogrążyć się w lekturze, po prostu padałam. Akcja nabiera tempa dopiero od połowy i kilka stron później byłam już w stanie przewidzieć, kto jest sprawcą. Trochę słabo, bo najlepsi autorzy potrafią sprawić, że do ostatniej strony nie jestem nawet blisko rozwiązania zagadki…

Ale chociaż Dziewczyny… nie opisałabym jako wciągającego thrillera, który sprawi, że krew w żyłach się zmrozi, to jednak jest to całkiem przyzwoita książka. W sferze obyczajowej jest doskonała, postać głównej bohaterki jest spójna i nieprzekoloryzowana. Chociaż Rachel nie da się lubić, to jednak łatwo w niej odnaleźć cechy doskonale nam znane i niepokojąco bliskie. Z resztą wszystkie postacie są interesujące i wiarygodne, nie mam tam utartych schematów i biało-czarnych charakterów.

W przypadku tej książki mam wrażenie, że ekranizacja mogłaby okazać się nawet lepsza od książkowego pierwowzoru, a skoro książka jest aż takim bestsellerem (jak zapewnia wydawca, co 6 sekund ktoś w Stanach kupuje tę książkę:P), to pewnie niedługo będziemy mieli okazję się o tym przekonać. Prawa do ekranizacji zostały już z resztą  wykupione przez wytwórnię Dreamworks, możemy więc śmiało przewidywać obsadę.

Reasumując, książkę należy oddzielić zupełnie od jej medialnej otoczki. Nie, nie jest to „Alfred Hichcock nowego pokolenia”, „książka nie do przegapienia” czy „znakomity thriller”. Dziewczyna … to interesująca historia opowiedziana w ciekawy sposób. Książka jakich wiele, co jednak nie przesądza o tym, że nie powinniście jej przeczytać. Po prostu nie spodziewajcie się szumnie zapowiadanych fajerwerków;)