czwartek, 30 czerwca 2016

Agata Przybyłek - "Bez Ciebie"


Agatę Przybyłek, autorka świetnych komedii Nie zmienił się tylko blond i Nieszczęścia chodzą stadami, które wydane zostały w mojej ulubionej serii z babeczką, nie próżnuje i tuż po wydaniu drugiej części cyklu komediowego, premierę miała jej pierwsza powieść obyczajowa Bez Ciebie. O ile we wcześniejszych książkach wszelkie problemy damsko-męskie i życiowe dramaty bohaterek zostały obśmiane i stanowiły wyłącznie wstęp do ich historii, tak tym razem czytelniczkom łatwiej będzie o łzy, niż choćby delikatny uśmiech…

Bohaterką książki jest Katarzyna, młoda emigrantka z Polski, która w Bostonie spotkała miłość. Colin, przystojny i dobrze sytuowany prawnik, zdawał się być księciem z bajki, przy którym młoda kobieta miała wieść sielskie życie w dobrobycie, otoczona miłością i atencją ukochanego mężczyzny. Szybko jednak okazało się, że mężczyzna który został jej mężem, był także zaborczym tyranem. Colin zamknął żonę w domu, przejmując na siebie jednocześnie wszystkie obowiązki związane z opuszczaniem mieszkania, a Katarzyna stała się „cholerną księżniczką, która nie zorientowała się nawet, kiedy dobrowolnie dała się zamknąć w złotej wieży”. Stopniowo w ich związku zaczęła pojawiać się także przemoc, która zawsze była wynagradzana prezentem i pełnymi skruchy przeprosinami. Colinowi udawało się wmówić Katarzynie, że tak naprawdę każdy zadany przez niego cios wynikał z jej zachowania, nieprzemyślanych słów czy niesmacznej kolacji. Kobieta, osamotniona w obcym mieście i kraju oraz całkowicie uzależniona finansowo od męża, zdawała się być w sytuacji bez wyjścia. Chociaż chciała uciec, obawiała się, że każdy jest plan jest z góry skazany na niepowodzenie, a mąż nie dość, że nie dopuści do tego, aby od niego odeszła, to jeszcze surowo ją za wszelkie przejawy nieposłuszeństwa ukarze...

„Jej dusza, która niegdyś każdego ranka rozkwitała, rozprostowując w słońcu swoje skulone płatki, uschła na wiór. Jej osobowość umarła w mroku celi więziennej, którą stało się jej małżeństwo. Małżeństwo, w którym miłość uwięziona została za grubymi kratami strachu i samotności. Małżeństwo, którego nic nie jest już w stanie uratować, bo przecież on nigdy nie przestanie jej bić, jego oczy nigdy nie przestaną błyszczeć na widok jej skulonej przy ścianie postaci, a dłonie nigdy nie będą dotykały tak, żeby jej ciało nie drżało pod ich dotykiem”.

Bez Ciebie to nie tylko książka o przemocy domowej, syndromie ofiary czy okrucieństwach, jakich można się dopuścić wobec drugiej osoby. To przede wszystkim opowieść o powolnej walce o wyzwolenie i o tym, że problemy ofiary nie kończą się wraz z odejściem od kata. Boli bowiem nie tylko poranione ciało, ale i dusza, a codziennością ofiary staje się wala z depresją czy objawami szoku pourazowego. 

Agata Przybyłek w swojej najnowszej książce porusza tematy niezwykle trudne i bolesne, opisuje je jednak w sposób wyjątkowo przystępny, dzięki czemu książkę dobrze się czyta. Z całą pewnością nie jest to historia lekka i łatwa w odbiorze, jednak mimo opisów dramatycznych wydarzeń, nie przygnębia ona czytelnika. Myślę, że duża w tym zasługa lekkiego pióra autorki i prostego języka, jakim się posługuje. Bez Ciebie nie jest wolne od wad i pewnych niedociągnięć, a fabuła momentami wydaje się mało spójna czy wiarygodna, jednak z pewnością jest to pozycja literacka warta uwagi, szczególnie dla czytelników poszukujących książek o nieco trudniejszej tematyce, a jednak wciąż łatwych w odbiorze. Ja sama uważam, że autorce lepiej wychodzą książki komediowe i czekam z niecierpliwością na lipcową premierę pierwszego tomu nowej trylogii jej autorstwa i trzecią część przygód bohaterek dobrze znanych z wcześniejszych książek autorki, która w księgarniach ma pojawić się jesienią.

* książka przeczytana dzięki uprzejmości wydawnictwa Czwarta Strona


poniedziałek, 20 czerwca 2016

Lawrence Osborne - "Ballada o drobnym karciarzu"


Karty w moim życiu obecne są od zawsze. Podczas wakacyjnych wieczorów na działce rozgrywaliśmy kolejne partie remika, na wycieczce szkolnej nauczyłam się grać w makao, a podczas studenckich wyjazdów poznałam zasady pokera. Nigdy jednak nie obstawiałam, a co za tym idzie typowy hazard jest mi obcy. Kiedy więc w moje ręce wpadła Ballada o drobnym karciarzu Lawrence’a Osborne’a postanowiłam zagłębić się w świat luksusowych kasyn i wysokich stawek, tak różnych, od moich dotychczasowych doświadczeń z grami.

Świat karcianych rozgrywek zwiedzamy z perspektywy lorda Doyle, który opuścił rodzinną Anglię i w chińskim Makau postanowił zbudować swoją historię na nowo, prowadząc życie bogatego utracjusza. Przesypiał całe dnie w hotelowym apartamencie, by po popołudniowym posiłku w jednej z pobliskich restauracji wyruszyć na podbój kolejnych stołów do gry. Dreszcz emocji towarzyszący przegranej był niemal równie przyjemny, co ten wywołany zgarnięciem całej puli, niezależnie więc od wyniku, mężczyzna wychodził z kasyna zaspokojony i usatysfakcjonowany. To, że odłożona w skarbcu kwota kurczyła się w szybkim tempie, nie spędzało snu z powiek lorda, dla którego liczyło się tylko kolejne rozdanie i następna noc hazardowej rozpusty. Jednak wszystko zmienił jeden wieczór spędzony z zupełnie niepozorną call girl, która sprawiła, że Doyle odsłonił wszystkie swoje karty…

Ballada o drobnym karciarzu to powieść o mężczyźnie przegranym. I to nie tylko z uwagi na jego nałóg, ale przede wszystkim grzechy przeszłości, które nie pozwalają o sobie zapomnieć. Bo czy mamy prawo cieszyć się owocem grzechu? Lord Doyle stacza się, nie sięga jednak dna, a co za tym idzie, nie jest w stanie się od niego odbić... Zawsze balansuje gdzieś na krawędzi, a przed ostateczną przegraną ratują go kolejne pozorne wygrane. Bo czy nie jest jasne, że ostatecznie to kasyno zawsze wygrywa?

Balladę o drobnym karciarzu traktować można jako książkę ku przestrodze, dla mnie to jednak przede wszystkim powieść o ogromnej samotności, która wywołana błędami przeszłości sprawia, że przyszłość jawi się jako niewiele warta, taka, którą można łatwo postawić na szali gry o życie. To wszystko sprawiło, że pomimo pewnej monotonności fabuły, nie żałuję czasu spędzonego na lekturze tej książki. 

* książka przeczytana dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak Literanova


piątek, 17 czerwca 2016

Alek Rogoziński - "Jak cię zabić, kochanie?"


„Mordowanie wcale nie jest tak proste, jak można by przypuszczać” stwierdza w pewnym momencie główna bohaterka najnowszej powieści Alka Rogozińskiego, a czytelnikom po lekturze nie pozostaje nic innego, jak tylko się z nią zgodzić. Książka Jak cię zabić, kochanie? sprzedawana powinna być w dziale poradników, z adnotacją „jak zabić człowieka i nie zwariować”. Ewentualnie może również znaleźć miejsce na półce osiedlowej apteki, tuż obok specyfików na depresję i wieczne niezadowolenie z życia, choć tych ostatnich chyba jeszcze nie wynaleziono…

Kasia Donek ma szansę już za kilka miesięcy zostać milionerką, ba! może nawet multimilionerką, fortuny ciotki z Ameryki nikt bowiem nie jest w stanie dokładnie zliczyć. Niestety, spadkodawczyni pozostawiła po sobie wyjątkowo oryginalny testament, który w jego potencjalnych beneficjentach wzbudza najniższe instynkty. Szczęśliwie jednak dla czytelników (jak i książkowych bohaterów), autor postanowił napisać kryminał bez trupa, co zakończyło się stworzeniem doskonałej komedii pomyłek. I choć kryminału w tym wszystkim jest najmniej, akcja książki pędzi niczym (nie)sławne Pendolino i nie pozwala czytającemu nawet na chwilę oddechu.

Alek Rogoziński wymyślił setki sposobów na uśmiercenie bohaterów, i te brutalne, i te łagodniejsze, wszystkie równie kreatywne, co  nieskuteczne. Jedno jest wszakże pewne – po lekturze Jak cię zabić, kochanie? już nigdy nie spojrzę tak samo na schody prowadzące do piwnicy i nie pomyślę o zakonnicy, jak o niewinnej i bogobojnej duszyczce.

W książce, niejako przy okazji głównego nurtu wydarzeń, obrywa się też rodzimym celebrytom, którzy oglądani z perspektywy obcokrajowca przedstawiają sobą raczej marny widok. W niezwykle złośliwy i inteligentny sposób obśmiane zostały również inne polskie problemy, jak chociażby ułomność służba zdrowia, jakość telewizyjnych programów czy zdolności rodzimych kierowców. Autor robi to wszystko z wielką klasą i wyczuciem, jednocześnie nie obrażając czytelnika.

Jeżeli więc do wakacyjnej walizki możecie zapakować tylko jedną literacką pozycję, to koniecznie zabierzcie ze sobą właśnie najnowszą książkę Alka Rogozińskiego. Czy to na plaży, czy na górskiej polanie – uśmiech podczas jej lektury nie będzie schodził z Waszych twarzy. 

* książka przeczytana dzięki uprzejmości księgarni internetowej BookMaster

OGŁOSZENIE! 

Jeżeli macie ochotę samemu przekonać się, jak kończy się ta historia albo szukacie wyjątkowej książki w prezencie dla Waszego Taty, księgarnia BookMaster  z okazji zbliżającego się Dnia Ojca przygotowała dla Was specjalny kupon rabatowy, który upoważnia do dokonania zakupów z 20% rabatem. 

Po wpisaniu w odpowiednim okienku hasła: DZIEN-OJCA-2016, cena powinna ulec automatycznemu obniżeniu.

Spieszcie się, kupon działa bowiem wyłącznie do 23-go czerwca. Klikajcie w poniższy baner i kupujcie do woli:)

http://bookmaster.com.pl/



niedziela, 12 czerwca 2016

Jessica Park - "To skomplikowane. Julie"


Dzisiaj mam dla Was recenzję książki skierowanej teoretycznie do młodzieży, a w praktyce przyjemnej lektury dla każdego, niezależnie od wieku. Ja przynajmniej takie książki od czasu do czasu lubię przeczytać, mając na podorędziu wymówkę, że zamówiłam ją z myślą o nastoletniej siostrze;) I choć niebezpiecznie zbliżam się do 30 urodzin, a na głowie coraz liczniej pojawiają się siwe włosy, fajnie jest odbyć podróż w czasie (i najczęściej przestrzeni, bo książki głównie przedstawiają realia amerykańskie) i wrócić do okresu liceum czy studiów.

To skomplikowane. Julie to pierwsza wydana w Polsce książka Jessiki Park, popularnej w Stanach Zjednoczonych autorki powieści młodzieżowych.  Opowiada ona historię Julie, uroczej nastolatki, która przyjeżdża do Bostonu, aby rozpocząć naukę w college’u, jednak pierwszego dnia wszystko sprzysięga się przeciwko niej – zarezerwowane i opłacone mieszkanie, w którym spędzić miała spokojnie pierwszy rok nauki, okazuje się meksykańską restauracją. Załamana Julie oczami wyobraźni widzi już siebie śpiącą na parkowej ławce, kiedy jej mama przypomina sobie o dawnej przyjaciółce Erin, do której dzwoni z prośbą o pomoc. Wkrótce nastolatka trafia do rodzinnego domu Watkinsów, któremu daleko do normalności. Ojciec jest wiecznie zapracowanym naukowcem, matka – chłodną prawniczką, a ich dzieci to geekowaty Matt i bardzo nietypowa Celeste. Jest też wielki nieobecny – najstarszy z rodzeństwa Finn, który podróżuje po świecie i zbawia planetę. I to nie byłoby jeszcze takie dziwne, gdyby nie fakt, iż przy domowym stole jego substratem jest Płaski Finn – nieodłączny towarzysz Celeste, będący kartonową figurą z wizerunkiem brata dziewczynki.

Julie wkrótce odkrywa, że jej życie w tym nietypowym domu może być czymś  więcej niż tylko okazją do zaoszczędzenia pieniędzy ze stypendium i postanawia uzdrowić Celeste. W tym celu koresponduje mailowo z Finnem, z którym niespodziewanie zaczyna łączyć ją coś więcej niż tylko troska o dziewczynkę. Czy można jednak zakochać się w kimś, kogo nigdy się nie spotkało?

To skomplikowane. Julie to książka o tym, że najważniejsza jest w życiu rodzina, bez względu na jej niedoskonałości. Autorka uczy też młodych czytelników, jak ważna jest tolerancja. Pokazuje, że inny nie znaczy gorszy, a czyjeś drobne dziwactwa, to jeszcze nie powód do jego wykluczenia czy wyśmiewania. Choć sama fabuła staje się już po kilku rozdziałach dość przewidywalna, książkę czyta się z dużą przyjemnością. Miłosne perturbacje głównej bohaterki, zabawne sceny z udziałem Celeste czy wreszcie nietypowa postać płaskiego Finna, sprawiają, że To skomplikowane. Julie zapada w pamięć, a czytelnik ma ochotę na kontynuowanie przygody z jej bohaterami, na co z resztą być pomoże będzie szansa – w języku angielskim ukazały się już książki, w których głównymi bohaterami są Matthew i Celeste. Biorąc pod uwagę zbliżające się wakacje, książkę polecam z czystym sumieniem jako lekturę plażową nie tylko dla nastoletnich czytelników, ale i też tych nieco starszych -  w końcu młodość to stan naszego umysłu!;)

* książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa OMGBook