Nadeszła jesień, a wraz z nią ochłodzenie i Remigiusz Mróz z Immunitetem czyli czwartym tomem przygód prawniczego duetu marzeń - Joanny
Chyłki i Konrada Oryńskiego. Tym razem prawnicy z kancelarii Żelazny & McVay
bronić będą sędziego Trybunału Konstytucyjnego oskarżonego o najgorszą ze
zbrodni…
Po trudnych przeżyciach, o jakich przeczytać możecie w Rewizji,
Joanna Chyłka wraca do pracy w dawnej kancelarii. Pierwsze zlecenie wymaga od
niej niemało, klientem okazuje się być bowiem wschodząca gwiazda polskiego
sądownictwa, najmłodszy sędzia Trybunału Konstytucyjnego, a prywatnie znajomy
prawniczki ze studiów, któremu zarzuca się popełnienie morderstwa. Adwokat jak
zwykle może liczyć na pomoc aplikanta Zordona, który nie raz stanął już u jej
boku w sądowych bataliach. Czy wspólnymi siłami uda im się dowieść niewinności
klienta?
Remigiusz Mróz nie zawodzi. Mam wręcz wrażenie, że każdy
kolejny tom serii o Joannie Chyłce wychodzi mu coraz lepiej, a jego prawnicze
intrygi stają się coraz mniej oczywiste i ciekawsze. Co ciekawe, autor w
rozczulający mnie, czynnego zawodowo obrońcę w sprawach karnych, sposób stara
się uzasadnić swoje proceduralne potknięcia i nadużycia. Przez półtorej strony
uzasadnia fakt, iż aplikant wkłada togę (która jednak togą nie jest;))
wzbudziły mój szczery uśmiech. Zdaję sobie doskonale sprawę, że autor, choć sam
skończył prawo, a nawet obronił pracę doktorską, z salą rozpraw niewiele miał
wspólnego, a jego błędy dla przeciętnego czytelnika będą zupełnie
niedostrzegalne. Niemniej jednak w książkach, których fabuła opiera się głównie
na procesie karnym, warto byłoby na etapie redaktorskim sięgnąć po korektę
czynnego zawodowo adwokata. Karnistyczna poprawność stanowiłaby bowiem wisienkę
na torcie, jakim są prawnicze thrillery autora.
W Immunitecie widać echo obecnych wydarzeń politycznych i
zawirowań wokół Trybunału Konstytucyjnego, autor stroni jednak od narzucania
swoich poglądów czytelnikowi. Ukazuje jednak, przy pomocy niezawodnej Chyłki,
minusy demokracji i olbrzymie zakłamanie środowiska politycznego. Choć
przedstawione w książce wydarzenia bezapelacyjnie stanowią wymysł autora, same
mechanizmy pracy sądów, prokuratury czy politycznego zaplecza, ukazane zostały
w sposób jednoznaczny i boleśnie prawdziwy.
Nie pozostaną zawiedzeni również czytelnicy oczekujący na
kolejne zawirowania na froncie Chyłka - Zordon. Nie mogę zdradzić zbyt wiele,
ale ten duet czeka jeszcze wiele trudnych chwil, a potyczki między nimi
niewiele będą różnić się do tych, które prowadzą na sali rozpraw. Co jednak
najważniejsze, autor zapowiedział już kolejną książkę z udziałem tej dwójki, a
oficjalnie mówi się również o serialowej ekranizacji serii.
Reasumując - Mróz po raz
kolejny gwarantuje czytelnikowi doskonałą prawniczą przygodę, w której nie
zabraknie tak charakterystycznych dla autora nagłych zwrotów akcji,
inteligentnych i złośliwych dialogów oraz zakończenia, które wbija w fotel i
sprawia, że pomimo, iż jest to chyba najbardziej płodny literacko polski pisarz,
do przesytu jego twórczością wciąż mi jeszcze daleko.