czwartek, 25 lutego 2016

Amy Stewart - "Dziewczyna z rewolwerem"


Od dziecka uwielbiam tematykę Dzikiego Zachodu. W czasach, kiedy żył mój dziadek, cotygodniowe niedzielne obiady odbywały się zawsze w towarzystwie wyświetlanego przez publiczną telewizję westernu (i było to lepsze niż obecnie nam towarzysząca „Familiada” – dzięki babciu!). Jako podlotek zaczytywałam się w serii romansów historycznych, z których te najlepsze, opowiadały właśnie o dzielnych kowbojach i ich pięknych i silnych narzeczonych, które od bogatych miast wolały farmy i naturę.

Po takim wstępie, nikogo nie zaskoczę mówiąc, że kiedy w moje ręce wpadła Dziewczyna z rewolwerem Amy Stewart, aż podskoczyłam z radości, a dawno uśpiona część mojej czytelniczej osobowości z niecierpliwością zaczęła rozprostowywać kości;) Dodatkowo muszę zaznaczyć, że książka jest wydana przepięknie! Ładna, oryginalna i utwardzana okładka z dodatkową rewelacyjna wklejką – nie pierwszy raz Czwarta Strona oddała w ręce czytelników prawdziwą perełkę, ale ta książka pobiła w mojej ocenie wszystkie wcześniejsze – nawet dotychczas pozostającego na piedestale Pan Darcy nie żyje (książki są już z resztą sąsiadami na półce i wyglądają bosko!;)).

Zachwytów nad wydaniem i oczekiwań co do treści, miałam więc w stosunku do Dziewczyny z rewolwerem wiele i jak zwykle w takich sytuacjach obawiałam się, że książka może im nie sprostać. Szczęśliwie dla mnie – za świetną okładką kryje się również całkiem dobra treść. Autorka pokusiła się o opisanie postaci historycznej, która nie wydaje mi się specjalnie znana – Constance Kropp, bo to o niej i jej siostrach opowiada ta historia, jest pierwszą w Ameryce kobietą, która sprawowała funkcję zastępcy szeryfa. Bohaterka udowodniła, że kobiety końca XIX wieku były kimś więcej, niż myśleli ich ojcowie, bracia czy mężowie, a w chwili próby potrafiły zadbać o bezpieczeństwo swoich najbliższych.

Dziewczyna z rewolwerem to opowieść o sile kobiet i o walce z niesprawiedliwością społeczną, która stawiała najbogatszych ponad prawem. To również historia o tym, jak pozornie niewiele znaczące wydarzenie, może sprawić, że całe nasze życie obróci się do góry nogami. Jeżeli jednak spodziewacie się spektakularnych pościgów i pojedynków w samo południe, mam dla Was kiepską wiadomość – w tej książce tego nie znajdziecie. Będzie za to historia osadzona w realiach tamtych czasów, kryminalne śledztwo i tajemnica z przeszłości.

Amy Stewart stworzyła doskonałą obyczajową powieść historyczną, którą przeczytacie w ekspresowym tempie, a która potem doskonale będzie prezentować się w Waszej biblioteczce. Moim zdaniem taka rekomendacja powinna zostać przez Was uznana za wystarczającą, szczególnie, że książka idealnie sprawdzi się jako prezent na zbliżający się Dzień Kobiet. 

* książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czwarta Strona



9 komentarzy:

  1. Oj, ale kusisz! Choć to nie do końca moja tematyka, ciągnie mnie niemożebnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co? Tylko Ty możesz kusić mnie? Jest tak pięknie wydana, że nawet się nie zastanawiaj tylko kupuj:) A czyta się bardzo dobrze;)

      Usuń
  2. Koniec z zastanawianiem się. Kupuję!

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś czuję że sięgnę po tą pozycję :)

    Zapraszam także do siebie, trwa konkurs :)
    livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Weekendowe westerny w tv! Aż się łezka w oku kręci :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No ja też się zastanawiam.... Też nie moje klimaty, ale recenzja, kuszenie i ogólne podejście do tematu - to musi być to, ale najpierw skuszę się na coś śmiesznego bo kończę cały cykl niezgodnej i wojnę i romans mam po uszy :)

    OdpowiedzUsuń