piątek, 22 kwietnia 2016

Jennifer Klinec - "Tymczasowa żona"


Kiedy sięgałam po Tymczasową żonę miałam wrażenie, że w moje ręce właśnie trafiła kolejna książka będąca próbą naśladowania i żerowania na sukcesie Jedz, módl się i kochaj. Sugerował to już choćby sam podtytuł Miłość i kuchnia w Iranie… Książkę zdecydowałam się jednak przeczytać skuszona piękną okładką i wydawnictwem, do którego mam czytelnicze zaufanie. Liczyłam, że moja ukochana IV Strona nie wydałaby czegoś, co na ich logo nie zasługuje.

Jennifer Klinec w debiutanckiej książce opowiada o swoich kulinarnych podróżach, a przede wszystkim o tej, która całkowicie odmieniła jej życie. Kiedy wyjeżdżała do Iranu bała się, jak odnajdzie się w realiach państwa muzułmańskiego, które tak sztywno przestrzega związanych z religią obostrzeń obyczajowych. Podróżując wcześniej po krajach Bliskiego Wschodu, autorka wybierała te bardziej nowoczesne i prozachodnie, gdzie Europejki nie musiały dostosowywać się do zasad wiążących muzułmanki. Tym razem jednak, pakując okrywającą głowę chustę, Jennifer wiedziała, że niezastosowanie się do panujących w Iranie reguł będzie miało poważne konsekwencje…

Tymczasowa żona to książka nie tylko o kulinariach i odnalezieniu miłości w innym kraju. Takich książek są już setki i przynajmniej ja nie mam ochoty na kolejne odtwarzanie utartego już schematu. To, co mnie spodobało się w książce Jennifer  Klinec, to opisanie procesu dojrzewania do zaakceptowania i poszanowania innej kultury. W lekki i przyjemny w odbiorze sposób autorka opisała jak początkowa niechęć do zakrywania głowy, powoli przeradzała się w chęć ukrycia się za chustą i zrozumienia dla jej znaczenia. Jednocześnie jednak, doskonale ukazane zostały paradoksy obowiązującego w Iranie prawa, które z jednej strony zmusza obywateli do pobożności i skromności, z drugiej jednak pozwala tworzenie instytucji, które pozwalają je łamać, jak choćby zawieranie tymczasowych małżeństw.

Iran opisany w książce wydaje się być fascynującym krajem, pełnym przypraw i smaku, aromatycznym i pięknym. Nie jest to jednak miejsce, do którego w dzisiejszych czasach odważyłabym się pojechać i podziwiam w tym zakresie odwagę autorki. Cieszę się, że książkę przeczytałam, przypomniałam mi oba bowiem, że innych kultur nie należy się bać i tylko otwarta postawa na cudzą kulturę i religię pozwoli nam ją zrozumieć i uszanować.

Podsumowując, przyznam, że książka faktycznie jest babskim czytadłem i love story z jedzeniem i podróżą w tle. Ale w zalewie innych czytadeł wyróżnia się tym, że nie serwuje tanich mądrości rodem z Hollywood, a pokazuje obcą i nierozumianą przez nas kulturę od wewnątrz. Jeśli więc szukacie czegoś, co czyta się szybko i przyjemnie, a jednocześnie z książki można wynieść coś mądrego, to Tymczasowa żona jest dla Was idealna.

Tym z Was, którzy podobnie jak ja, poczują się zawiedzeni brakiem przepisów na kulinarne odkrycia autorki, spieszę donieść, że znajdziecie je na jej stronie internetowej :)

* książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czwarta Strona


2 komentarze:

  1. Rzuciłaś nowe światło na mój odbiór tej pozycji. Nie wiem czemu wymyśliłam sobie, że będzie to pozycja pełna przemocy,ukazująca ciemną stronę traktowania kobiet w Iranie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie. Zero przemocy (jest jednej mocny moment ale dotyczy czegoś zupełnie innego). Raczej pomaga pewne rzeczy zrozumieć, poznać inny punkt widzenia.

      Usuń