czwartek, 18 września 2014

John Green - "Gwiazd naszych wina"




Mam pewien problem z książkami, które są mi polecane albo które są szeroko promowane w mediach jako bestsellery czy wybitne dzieła literatury – nie ukrywajmy, że często są to po prostu niewypały.

W zeszły weekend moja nastoletnia siostra przyniosła do domu książkę Johna Greena „Gwiazd naszych wina”, o której sporo już słyszałam i czytałam ale jakoś do tej pory nie ciągnęło mnie do niej za bardzo. I kiedy tak patrzyłam jak Młoda dosłownie ją „połyka” postanowiłam, że koniecznie muszę ją przeczytać. 

Początkowo nie rozumiałam o co tyle zachwytów – bohaterka, chora na raka dziewczyna o imieniu Hazel, spotyka chłopaka, w którym zakochuje się z wzajemnością. Razem walczą z jej chorobą, dzielą się ulubionymi książkami i  wyjeżdżają w wspólną podróż do Amsterdamu. Ok, myślałam, dziewczyna jest chora, i to niewątpliwie jest smutne (a moja cyniczna dusza dodałaby, że również chwytliwe…) ale książka niczym specjalnym się nie wybija. O podobnej tematyce napisano ( chociażby "Bez mojej zgody" mojej ukochanej Jodi Picoult ) i nakręcono ( niezapomniana "Szkoła uczuć") już wiele, a „Gwiazd naszych wina” zdawało się nie wyróżniać na ich tle. 
No właśnie – zdawało się. W połowie książki nagle coś się zmienia i nagle bum! Wczorajszy wieczór spędziłam tonąc w chusteczkach i łzach. 

Książka wbiła mnie w fotel a cytat:

 „ Nie masz wpływu na to, że ktoś cię zrani na tym świecie, staruszku, ale masz coś do powiedzenia na temat tego, kim ta osoba będzie.”
zostanie ze mną jeszcze na dłuuuugo.

Zdecydowanie polecam!


P.S. Nie muszę chyba dodawać jakie filmowe plany mam na nadchodzący weekend?;)

5 komentarzy:

  1. Chyba chciałabym przeczytac najpierw książkę. Ale jak znam zycie to "wpadnę" najpierw na film :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Udało mi się już zobaczyć film i dość wiernie oddaje książkę, ale faktycznie zdecydowanie lepiej jednak najpierw przeczytać oryginał:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale mnie zaintrygowałaś tą książką. :) Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie mogłam dojść do siebie przez kilka dni po przeczytaniu tej książki.
    A przytoczony przez Ciebie cytat czytałam już tak zapłakana, że z trudem dostrzegałam litery...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też już od dawna nie płakałam przy żadnej książce tak bardzo jak przy tej. koniecznie muszę przeczytać pozostałe Greena.

      Usuń