poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Magdalena Wala - "Przypadki pewnej desperatki"


Wydawnictwo IV strona wydało właśnie kolejną książkę z serii z babeczką i znowu okazała się ona czytelniczą ucztą. O ile „Nie zmienił się tylko blond” (recenzja tutaj) kierowany był do czytelniczek nieco starszych i opowiadał o perypetiach kobiety po przejściach, tak „Przypadki pewnej desperatki” Magdaleny Wala trafiły idealnie zarówno w mój wiek, jak i gust.

Główna bohaterka, Julia, ma lat dwadzieścia parę i dopiero wchodzi w prawdziwie dorosłe życie. Zaliczając jedną z ostatnich sesji na wydziale historii, zastanawia się jednocześnie nad swoją zawodową przyszłością i co najważniejsze, nad przyszłością swojego związku z wielce obiecującym Pawłem. W międzyczasie zalicza także pierwszy rok szkolny w charakterze gimnazjalnej nauczycielki i możecie być pewni, że momentami będzie naprawdę desperacko...

Odkrywanie czego pragnie, Julia postanawia przeprowadzić na drodze eliminacji i tak, wraz z nią, dowiadujemy się, że praca nauczycielki w pewnej wrocławskiej szkole, w której dyrektorka przypomina wiedźmę z dziecięcych (i jak się okazuje nauczycielskich) koszmarów nie jest szczytem jej marzeń; że rodziców kocha bardzo (miłość ta nasila się szczególnie kiedy odległość między pokoleniami wzrasta) ale najwyższa pora opuścić rodzinne gniazdo, choć bynajmniej nie po to, ażeby zostać stateczną żonką swojego idealnego chłopaka i urodzić mu w najbliższej przyszłości jakiekolwiek dziecko.

Czego Julia chce jeszcze nie wiemy, ale dodając do powyższego stary dworek, pamiętnik pewnej pensjonarki, zbuntowaną młodszą siostrę i odrobinę studenckiego życia, możemy być pewni, że wyjdzie z tego niezły galimatias.

Książkowy debiut Magdaleny Wala to powieść optymistyczna, zabawna i relaksująca. Starsze czytelniczki przypomną sobie jak to było parę(naście) lat temu, a młodsze odnajdą w Julii bratnią duszę. Ja sama, czytając opisy starć bohaterki z młodszą siostrą, miałam wrażenie, że autorka założyła podsłuch w moim domu. Co prawda zamiast szynszyli mam nieco zwariowanego psa, ale cała reszta zgadza się idealnie – łącznie ze zniszczeniami mienia i co pomniejszymi „aferkami”;)

O ile wcześniej tylko podejrzewałam, tak teraz wiem to już na pewno – jeżeli szukacie babskiego humoru,  seria z babeczką została stworzona właśnie dla Was. Nie wiem skąd Czwarta Strona bierze te wszystkie młode i zdolne debiutantki, ale trzeba przyznać, że ma do nich niesamowite szczęście, a efekty ich współpracy są niesamowite. Oby tak dalej!


* przeczytane dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czwarta Strona


10 komentarzy:

  1. Bardzo zachęcająca recenzja, książka wydaje się być ciekawa. Jak będę potrzebowała czegoś lżejszego to idealnie będzie się nadawać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że Cię zachęciłam:) książka z całą pewnością warta przeczytania

      Usuń
  2. Po prostu IV strona ma nosa ;) Oby tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj ma... czytam kolejną książkę przez nich wydaną, znowu debiutantki i znowu jest bardzo dobrze.

      Usuń
  3. Czeka w kolejce do czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z chęcią bym się z nią zapoznała. Może mi się uda przeczytać tę powieść.

    OdpowiedzUsuń