niedziela, 6 marca 2016

Karina Bonowicz - "I tu jest bies pogrzebany"


Zastanawialiście się kiedyś, jakby to było pracować w zakładzie pogrzebowym? Jestem pewna, że taka praca musi mieć wpływ na życie prywatne i ciężko tak po prostu po 8 godzinach zamknąć biuro i wrócić do domu. Nigdy jednak, nie pomyślałabym, że skutki mogą być tak daleko idące, a samo prowadzenie zakładu pogrzebowego, aż tak zabawne!

Bohaterami I tu jest bies pogrzebany  są postacie niebanalne. Eugeniusz jest właścicielem domu pogrzebowego, prowadzonego z córką Niną, która pomaga ojcu w prowadzeniu interesów, a w wolnych chwilach szuka sobie chorób, które mogłaby skonsultować na codziennych wizytach u lekarza Jakuba. Ten z kolei, cierpi na bezsenność i brak seksu, który omawia z nowopoznanym sąsiadem Edwardem – pisarzem w stanie twórczej i seksualnej niemocy, a prywatnie mężem niezwykle pięknej, acz nieustannie martwiącej się starością Marii, która, tak się składa, jest córką Eugeniusza i siostrą Niny. Uff… nieco to wszystko skomplikowane, ale chyba udało mi się opisać niecodzienne rodzinne relacje. Teraz wyobraźcie sobie, że każda z cech bohaterów, o jakiej wspomniałam powyżej, jest zwielokrotniona i przerysowana do granic absurdu, a pomiędzy postaciami nieustannie dochodzi do tarć i interakcji… i et voilà – mamy ogólny zarys fabuły.

Książka to zbiór zabawnych wewnętrznych monologów bohaterów i dialogów między nimi, zgrabnie wplecionych w miarę nieskomplikowaną fabułę. Obsesje i obsesyjki bohaterów to doskonałe pole do popisu dla autorki, która udowadnia, że czarny humor się jej trzyma. Opowieść o grupie lekko ześwirowanych i mocno zdesperowanych ludzi, którzy muszą na dodatek opanować kryzys w branży funeralnej, to doskonała odskocznia od szarej codzienności i spora dawka absurdu w lekkim i komicznym wydaniu.

Karina Bonowicz to kolejna autorka, która wydała książkę pod szyldem Czwartej Strony i udowodniła, że to wydawnictwo „ma nosa” do młodych, zdolnych autorów. Co prawda, początkowo nieco raził mnie styl pisania autorki, która w pierwszych rozdziałach lekko nadużywała wtrąceń w nawiasach (z czym i ja walczę!), a następnie zdecydowanie zbyt często wyróżniała słowa na pomocą drukowanych liter. Jak wspomniałam jednak powyżej, irytowało mnie to wyłącznie na początku książki, później bowiem tak wkręciłam się w kolejne zwariowane pomysły bohaterów, że zupełnie nie zwracałam na to uwagi.

I tu jest bies pogrzebany to solidna dawka czarnego humoru i doskonała rozrywka na wieczór po ciężkim dniu. Książkę, dzięki krótkim rozdziałom i narracji pierwszoosobowej w wykonaniu aż czterech postaci, czyta się szybko i przyjemnie, a dzięki niezwykłej fabule i bohaterom, stanowi ona ożywczy powiew świeżości wśród tegorocznych nowości wydawniczych.


* książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czwarta Strona

8 komentarzy:

  1. Tytuł i opis tej powieści szybko przypadły mi do gustu, a Twoja opinia potwierdza, że warto sięgnąć po książkę jak najszybciej. Uwielbiam czarny humor więc wiem, że powinnam dobrze się bawić. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla miłośników czarnego humoru ta książka to pozycja obowiązkowa:)

      Usuń
  2. Zapowiada się kolejna fajna pozycja :) Oczywiście trafia na odpowiednia półkę, a to że wino do tego poszło to tylko świadczy o tym, że relaks murowany !! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy tylko zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach na stronie Czwartej Strony wiedziałam, że muszę ją przeczytać, a Ty jedynie utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że warto po nią sięgnąć :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczerze? W ogóle nie interesowała mnie ta książka, dopóki nie trafiłam na Twoją recenzję! Tak ciekawie przedstawiłaś swoje wrażenia, że nie mogę doczekać się, aż powieść wpadnie w moje dłonie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Właśnie takie komentarze cieszą mnie najbardziej!:) Koniecznie daj znać jak wrażenia po przeczytaniu:)

      Usuń