Mój tata zawsze mówił, że gdy człowiek ma jakiś problem, powinien pojechać w daleką podróż. Najlepiej sam. Popłynąć daleko, polecieć wysoko. Gdy jest się z dala od domu, od codzienności, można złapać większy dystans do świata. Problemy z takiej perspektywy są mniej widoczne.
Trudno nie zgodzić się ze słowami ojca Anny, głównej
bohaterki najnowszej książki Magdaleny Witkiewicz. Ósmy cud świata to kolejna
powieść w dorobku autorki nazywanej specjalistką od szczęśliwych zakończeń,
która wzruszy serca czytelniczek i zabierze je w daleką podróż – nie tylko do
Wietnamu, ale i w głąb siebie.
Anna zbliża się do czterdziestki. Ma kochającą mamę, oddane
przyjaciółki i satysfakcjonującą pracę, w której odnosi sukcesy. Za sobą ma
również wiele podróży, które stanowiły przyjemną ucieczkę od monotonni życia i
pozwalały zaspokoić żądzę przygody. To, czego w życiu Anny brakuje, to miłość.
Choć otoczona bliskimi ludźmi i pozostająca w luźnych relacjach damsko-męskich,
bohaterka odczuwa lęk przed samotnością. Z każdym dniem coraz bardziej marzy
też o dziecku. Czy będzie w stanie poświęcić cząstkę siebie, aby je mieć?
Ósmy cud świata to historia, którą potraktowałam chyba
najbardziej osobiście z wszystkich książek Magdaleny Witkiewicz. Jak wiele z
Anny jest we mnie! Powieść ta, choć niewątpliwe jest romansem i to usytuowanym
w dalekim, egzotycznym kraju, jest także ciekawym studium współczesnej kobiety,
która odnosząc sukcesy, coraz częściej musi sięgać po najgorszy z możliwych
kompromisów – z samą sobą. Która z nas, podobnie jak książkowa bohaterka, nie musiała
wybierać między sercem a rozumem? Tym, co niesie radość, ale i niepewność, a
starym, dobrym świętym spokojem?
Autorka po raz kolejny napisała książkę, od której nie sposób
się oderwać. Jej bohaterowie nie są przerysowani, a problemy, z którymi się
zmagają, dotykają każdego z nas. Choć pełna egzotyki i pachnąca aromatem
dalekiej Azji, powieść ta wciąż jest niezwykle wiarygodna. Każe odpowiedzieć
sobie na pytanie, jak często ścieżki pozornie obcych sobie osób splatają się ze
sobą, zanim los postanowi połączyć je na dobre i jak wiele zależy od pozornie
błahych decyzji.
Za oknem zimno, szaro i deszczowo, ale dzięki Magdalenie
Witkiewicz możemy jeszcze przez chwilę poczuć zapach lata i zanurzyć się w
słonecznej opowieści o miłości, na którą warto poczekać. Ósmy cud świata to
historia, która sprawi, że zaczniemy na nowo marzyć o dalekiej podróży,
odkrywaniu siebie i o miłości, która zaskoczyć nas może w każdej chwili. I za
ten powiew wiosennej nadziei w chłodny wrześniowy wieczór autorce bardzo
dziękuję.
*książka przeczytana dzięki uprzejmości Autorki
Oj ja już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła ja przeczytać! Na razie przeczytałam jedynie "Czereśnie..." i książka mnie naprawdę oczarowała. Mam nadzieję, że i tu będzie podobnie.
OdpowiedzUsuńJestem tego pewna. Gorąco polecam:)
UsuńJestem pod wrażeniem świetnej okładki. Niby nic, a jednak dodaje uroku :) Jestem przekonana, że powieść pani Witkiewicz jest świetna i mam nadzieję, że niebawem będę miała czas, by po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńO tak, okładka bardzo fajna. Jak większość w Filii. A sama książka świetna - polecam jak tylko znajdziesz chwilę:)
Usuń