środa, 14 września 2016

Magdalena Knedler - "Klamki i dzwonki"




Magdalena Knedler niemal równo rok temu wydała swoją świetną debiutancką powieść Pan Darcy nie żyje, a wiosną tego roku podbiła serca czytelników pierwszym tomem serii o komisarz Annie Lindholm. Tym razem autorka zaskoczyła czytelników subtelną i nastrojową powieścią obyczajową Klamki i dzwonki, która ukazała się nakładem wydawnictwa Novae Res.  

Główna bohaterka książki, Eliza Ostaszewska, właśnie spełniła swoje marzenie i wydała tomik poezji. Tuż po wieczorku poetyckim, który zorganizowała dla niej zaprzyjaźniona klubokawiarnia, kobieta otrzymała telefon, który całkowicie odmienił jej życie i sprawił, że do jej spokojnej codzienności powróciły duchy przeszłości.

Magdalena Knedler stworzyła powieść obyczajową opartą na znanych i można by powiedzieć, że utartych już schematach – główna bohaterka wiedzie uporządkowane i spokojne życie, które nagle zostaje zakłócone przez telefon od kogoś, o kim kobieta już dawno powinna była zapomnieć, a który całkowicie odwraca jej życie do góry nogami. Kto nigdy jeszcze nie czytał książki o podobnej fabule, pewnie nie przeczytał jeszcze w swoim życiu jeszcze zbyt wielu obyczajów. Co więc wyróżnia tę opowieść na tle setek innych? Niezwykły talent i nowatorstwo jej autorki.

Klamki i dzwonki są nieoczywiste w swojej oczywistości, lekkie, choć poruszane wątki czasem dotykają spraw ostatecznych, ale przede wszystkim są powiewem świeżości w rodzimej literaturze kobiecej. Sposób w jaki autorka opisuje historię opowiedzianą już setki razy, pozwala na odkrycie zupełnie nowego wymiaru powieści. Magdalena Knedler nie skupia się bowiem na wydarzeniach najbardziej przełomowych, nie pokazuje ich w rzeczywistym czasie, a jedynie nawiązuje do nich, skupiając się na tym, co w jej książce jest najważniejsze – uczuciach i emocjach bohaterów, z których każdy choć przez chwilę zostaje narratorem.


Nie wiem jak opisać czar i urok tej książki, jak oddać jej niezwykły klimat i magię zapisanych słów. Napiszę więc tylko, że były klamki i dzwonki, i przyjaźń była, i miłość… I była też niegasnąca nadzieja, która moim zdaniem stała się głównym bohaterem tej historii. Zostałam oczarowana tą historią i śmiało mogę napisać, że jest to najlepsza powieść obyczajowa, jaką w tym roku miałam okazję przeczytać.

* książka przeczytana dzięki uprzejmości Autorki oraz wydawnictwa Novae Res

1 komentarz:

  1. Uff jak dobrze że bratowa wygrała ją w konkursie bo pieniedzy brak a recenzja zachęca- nie ta jedna którą już czytałam...:)

    OdpowiedzUsuń