czwartek, 25 stycznia 2018

Remigiusz Mróz - "Większość bezwzględna"



Remigiusza Mroza albo się kocha, albo nienawidzi. Wraz ze wzrostem popularności tego młodego autora i kolejnymi premierami, których tempa nie powstydziliby się jego najbardziej płodni zachodni koledzy (w Polsce pod tym względem jest bezkonkurencyjny!), czytelnicy podzielili się na jego wiernych fanów i zagorzałych przeciwników. Zgodnie ze znanym powiedzeniem, nieważne jak mówią, ważne, żeby nie przekręcali nazwiska, każda kolejna książka pisarza staje się bestsellerem na długo przed datą premiery. 

Większość bezwzględna to druga część serii W kręgach władzy, którą rozpoczęło niezwykle udane Wotum nieufności. Kontynuacja trzyma wysoki poziom pierwszego tomu i pokazuje, że autor niewątpliwie ma niezwykły talent do tworzenia political fiction. Tym razem porównanie do zachodniego odpowiednika, czyli House ofcards nie było przesadne, a Remigiusz Mróz pokazał, jak wiele może dziać się w kuluarach rodzimych ośrodków władzy.

Po wyborach prezydenckich bohaterowie Wotum nieufności nie mieli szansy na wytchnienie. Seyda, która pozostała głową państwa, wciąż walczyć musi z rodzinnymi problemami i skutkami skandalu z udziałem szefa rządu. Hauer tymczasem toczy walkę z własnymi słabościami – po wypadku samochodowym, w którym nieomal zginął, jego dawne życie odeszło w zapomnienie. Zamiast tworzenia kolejnych śniadaniowych snapów, musi nauczyć się funkcjonować na wózku inwalidzkim i pożegnać się z marzeniami o tece premiera. Tymczasem Polska ma zostać gospodarzem międzynarodowego szczytu z udziałem najważniejszych europejskich, a wywiad otrzymuje niepokojące wiadomości o planowanym na terenie kraju zamachu terrorystycznym. Czy groźby są rzeczywiste, czy może to tylko kolejna kremlowska prowokacja?

Większość bezwzględna trzyma w napięciu od pierwszego rozdziału i nie odpuszcza nawet na chwilę. Zakończenie wbija w fotel i sprawia, że na długo po odłożeniu książki, pozostajemy z pytaniem: co dalej?

Książka napisana jest w typowym dla autora lekkim stylu, pełnym suspensów i zwrotów akcji i choć większość opisanych w niej zdarzeń zdaje się całkowicie niewyobrażalna w prawdziwej polityce, to i tak z tyłu głowy zapala nam się czerwona, ostrzegawcza lampka. Seria W kręgach władzy to doskonała rozrywka i sensacja na najwyższym poziomem. Nawet jeżeli nieco znudziły Wam się kolejne przygody prawniczego duetu Chyłki i Zordona, czy śledztw prowadzonych przez komisarza Forsta, ta seria to powiew świeżości. Dotychczas za najlepsze książki autora uważałam kolejne tomy Parabellum, teraz jednak zaczynam się zastanawiać czy aby W kręgach władzy nie jest lepsze. 


Po fali lekkich rozczarowań kolejnymi premierami Remigiusza Mroza tym razem z czystym sumieniem mogę napisać, że książka jest świetna. Z niecierpliwością oczekuję więc nie tylko na kolejną jej część, ale również na zapowiadaną ekranizację. Jeśli choć w części będzie ona tak dobra, jak literacki pierwowzór, Netflix i jego House of cards powinni drżeć z niepokoju przed polską konkurencją. 




Książka zrecenzowana dla portalu lubimyczytać.pl

www.lubimyczytac.pl

4 komentarze:

  1. Moja sympatia do Mroza zdecydowanie opada przez jego grafomaństwo. "W kręgach władzy" nie powaliła mnie na kolana, więc za kontynuację raczej nie sięgnę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja autora bardzo cenię i jestem skłonna wybaczyć mu wpadki;) To nie tylko jego wina, ale i wydawców, którzy stawiają na jak najszybsze wydanie kolejnych tytułów i nie przykładają należytej uwagi do redakcji i korekty. Szkoda. I choć ostatnio książki Remigiusza nieco mnie rozczarowywały, to tą jestem zachwycona. To zdecydowanie "moje klimaty".

      Usuń
  2. Już dawno zrezygnowałam z czytania kolejnych powieści Pana Mroza. Po pierwsze mam wrażenie, że czytam cały czas to samo, a po drugie językowo uważam te ostatnie powieści za bardzo słabo dopracowane.

    OdpowiedzUsuń
  3. Seria polityczna jest zdecydowanie lepsza, niż "Chyłki" - przynajmniej jak dla mnie. Ale faktem jest, że wydawnictwa ostatnio prześcigają się w kolejnych premierach autora, a korekta i przede wszystkim redakcja schodzą na dalszy plan. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń