środa, 11 listopada 2015

Natalia Sońska - "Garść pierników, szczypta miłości"


Czujecie już w powietrzu magię nadchodzących Świąt? Ja, dzięki debiutanckiej książce Natalii Sońskiej Garść pierników, szczypta miłości, mam ochotę podśpiewywać pod nosem kolędy i dekorować pierniczki. I choć na co dzień staram się być twarda i udawać, że miłosne wzruszenia filmowych czy książkowych bohaterów w ogóle mnie nie ruszają, a moim ulubionym gatunkiem literackim jest krwawy i mroczny thriller, to jednak muszę przyznać, że jestem typową babą i jak prawie każda kobieta uwielbiam komedie romantyczne, romanse i dobre powieści obyczajowe. Nie wyobrażam sobie przerwy świąteczno-noworocznej bez filmów takich jak Holiday czy Po prostu miłość. I tak jak do tych filmów mogę wracać co rok, tak mam wrażenie za rok po raz kolejny będę miała ochotę sięgnąć po książkę pani Natalii.

Garść pierników, szczypta miłości opowiada o Hani – twardej, nowoczesnej kobiecie, która koncentruje się na karierze, a mężczyzn traktuje jak chwilowy przerywnik w codziennej egzystencji. Obok niej kręci się jej były, z którym stara się budować przyjacielskie relacje i jego żona, która na nieszczęście Hani jest też redaktorem naczelnym gazety, w której dziewczyna pracuje. Młoda dziennikarka z powodu animozji z szefostwem nie ma okazji pokazać na co ją strać, redagując wyłącznie mało istotne wywiady i korygując teksty kolegów po fachu. Kiedy więc jej przyjaciółka godzi się na przedświąteczną zamianę i oddaje swój artykuł do napisania Hani, dziewczyna jest wniebowzięta. Nie wie jeszcze, że ten artykuł zmieni całe jej życie…

Książka Natalii Sońskiej to ciepła, klimatyczna opowieść o miłości i przyjaźni, otoczona aromatem Świąt. Czy taka historia mogła wydarzyć się naprawdę? Moja sceptyczna natura sprawia, że w to nie wierzę ale przecież w tym typie literatury zupełnie nie o to chodzi! Ważne są wzruszenia, ściskanie w dołku i wiara w to, że szczęście uśmiechnie się i do nas. 

Książka idealnie nadaje się na prezent świąteczny – czy to zrobiony sobie samej, czy jeżeli wciąż myślicie, że to pozycja nie dla Was, dla mamy, siostry czy przyjaciółki. Nie radzę tylko darować go ukochanej, bo jeszcze okaże się, że jej wymagania w stosunku do Was radykalnie się zwiększą;)

Czwarta Strona po raz kolejny udowadnia, że ma dobrego nosa do debiutów. Cudowna okładka zachęca do opatulenia się kocem, przygotowania kakao i spędzenia długich godzin na lekturze. Żeby jednak nie było zbyt słodko, mam jedno „ale” – moim zdaniem opis z tyłu zdradza zbyt wiele. Po co od razu wskazywać, kto zakręci światem Hani? Cała reszta jak zwykle na medal! Najlepiej taki zrobiony z piernika;)

 * książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czwarta Strona

2 komentarze:

  1. No i super :D Nie wiem czy już pisałam o tym, ale w tym roku każdy dostanie od mikołaja książkę, czy tego chce czy nie :D Dzięki tej recenzji wiem, że mogę ją kupić i podarować bez obaw :) Albo te książki są teraz tak dobre, albo ja teraz zaczęłam się nimi bardziej interesować, ale widzę, że i biedronka i księgarnie promują książki czytane przez Ciebie :) Nie wiem czy Ty czytasz co oni promują, czy oni promują to co Ty czytasz :) Ale widzę, że gdzie nie popatrzę tam same DOBRE książki się kryją :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książkowe prezenty to świetny pomysł. A jeżeli chodzi o księgarnie i biedronkę to one promują nowości, blogerzy recenzują nowości i tak oto mamy pełną harmonię. Piszę, żebyś wiedziała co w tej Biedronce czy księgarni kupić;)

      Usuń