Karty w moim życiu obecne są od zawsze. Podczas wakacyjnych
wieczorów na działce rozgrywaliśmy kolejne partie remika, na wycieczce szkolnej
nauczyłam się grać w makao, a podczas studenckich wyjazdów poznałam zasady
pokera. Nigdy jednak nie obstawiałam, a co za tym idzie typowy hazard jest mi
obcy. Kiedy więc w moje ręce wpadła Ballada o drobnym karciarzu Lawrence’a
Osborne’a postanowiłam zagłębić się w świat luksusowych kasyn i wysokich
stawek, tak różnych, od moich dotychczasowych doświadczeń z grami.
Świat karcianych rozgrywek zwiedzamy z perspektywy lorda
Doyle, który opuścił rodzinną Anglię i w chińskim Makau postanowił zbudować
swoją historię na nowo, prowadząc życie bogatego utracjusza. Przesypiał całe
dnie w hotelowym apartamencie, by po popołudniowym posiłku w jednej z
pobliskich restauracji wyruszyć na podbój kolejnych stołów do gry. Dreszcz
emocji towarzyszący przegranej był niemal równie przyjemny, co ten wywołany zgarnięciem
całej puli, niezależnie więc od wyniku, mężczyzna wychodził z kasyna
zaspokojony i usatysfakcjonowany. To, że odłożona w skarbcu kwota kurczyła się
w szybkim tempie, nie spędzało snu z powiek lorda, dla którego liczyło się
tylko kolejne rozdanie i następna noc hazardowej rozpusty. Jednak wszystko
zmienił jeden wieczór spędzony z zupełnie niepozorną call girl, która sprawiła,
że Doyle odsłonił wszystkie swoje karty…
Ballada o drobnym karciarzu to powieść o mężczyźnie
przegranym. I to nie tylko z uwagi na jego nałóg, ale przede wszystkim grzechy
przeszłości, które nie pozwalają o sobie zapomnieć. Bo czy mamy prawo cieszyć
się owocem grzechu? Lord Doyle stacza się, nie sięga jednak dna, a co za tym
idzie, nie jest w stanie się od niego odbić... Zawsze
balansuje gdzieś na krawędzi, a przed ostateczną przegraną ratują go kolejne
pozorne wygrane. Bo czy nie jest jasne, że ostatecznie to kasyno zawsze
wygrywa?
Balladę o drobnym karciarzu traktować można jako książkę
ku przestrodze, dla mnie to jednak przede wszystkim powieść o ogromnej
samotności, która wywołana błędami przeszłości sprawia, że przyszłość jawi się
jako niewiele warta, taka, którą można łatwo postawić na szali gry o życie. To
wszystko sprawiło, że pomimo pewnej monotonności fabuły, nie żałuję czasu
spędzonego na lekturze tej książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz