Czasami czytanie książki jest jak spotkanie z dawno
niewidzianymi znajomymi, których z radością pytamy co tam u nich nowego. Tak
właśnie odebrałam lekturę Gonitwy chmur Marii Paszyńskiej, która stanowi
kontynuację Warszawskiego niebotyku. Autorka
wraca do Warszawy z okresu XX-lecia międzywojennego i znowu rzuca na czytelnika
czar tamtych lat i tęsknotę za tym co było.
Warszawski niebotyk kończył się w chwili odarcia
bohaterów z dziecięcych złudzeń i wkroczenia przez nich na trudną ścieżkę
dorosłości. Najbardziej ucierpiał Jan Zasławski, który wraz ze zmarłą ukochaną
stracił chęć życia i nadzieję na lepsze jutro. Wraz z najlepszym przyjacielem,
Berkiem Steinem, postanowił opuścić stolicę i zacząć od nowa w Monachium.
Andrzej i Wojtek rozpoczynali właśnie życie z ukochanymi, a Tadeusz rozwijał międzynarodową
karierę piłkarską.
Kiedy wracamy do bohaterów w Gonitwie chmur ich życie
wydaje się stabilne i uporządkowane. Wojtek terminuje w Wedlu, gdzie rozwija
swoje cukiernicze pasje, a jego ukochana Klara spodziewa się pierwszego
dziecka. Oczami wyobraźni widzi już, jak za kilka miesięcy będzie spacerować po
ulicach stolicy ze swoją siostrą i jej bliźniętami. Andrzej, dumny ojciec,
snuje plany podbicia zbliżającej się wystawy światowej. Jan i Berek w Monachium
z coraz większym niepokojem śledzą wydarzenia poczynania Hitlera i rządu
niemieckiego… Pozornie spokojna codzienność obfituje w życiowe zawirowania,
które Maria Paszyńska opisuje jak nikt inny.
W drugim tomie historii nacisk położony został na dawnych
bohaterów drugoplanowych, i to na nich skupiają się wydarzenia. I tak, wraz z
Słodką Polą, odkrywamy ciężar rodzinnych obowiązków i otwieramy serce na
nieznane. Przeżywamy także miłosne rozterki Estery Stein, której ślub z Natanem
Zimmermanem – bogatym żydowskim przedsiębiorcą, ma być najważniejszym
towarzyskim wydarzeniem wiosny, a która nie jest w stanie zapomnieć o uczuciu,
które połączyło ją z Tadeuszem Zasławskim. Dramaty i zawirowania nie ominą także
dobrze nam już znanych bohaterów, którzy zmierzyć będą się musieli z tragedią,
która na zawsze odmieni ich życie. Jak poradzą sobie z tą sytuacją? Czy Jan
odzyska w końcu spokój, a Tadeusz dojrzeje? A może coś ciekawego wydarzy się w
życiu Berka?
Na zadane powyżej pytania, autorka niestety nie daje
odpowiedzi. I to, w połączeniu z objętością książki, jest jej największą wadą.
Dlaczego tak krótko?! Gonitwę chmur pochłonęłam w ekspresowym tempie i byłam
nią całkowicie oczarowana. Nie wiem jak autorka to robi, ale opisuje nielubianą
przeze mnie Warszawę w taki sposób, że mam ochotę przenieść się tam choćby
zaraz. Książka stanowi idealną promocję miasta i dziwię się, że jeszcze nie
powstały stałe trasy wycieczkowe śladami bohaterów. Nie mogę doczekać się kolejnej części i mam
nadzieję, że tym razem autorka rozpisze się nieco bardziej. Choć mam wrażenie,
że nie ma takiej ilości stron, która byłaby w stanie zaspokoić mój czytelniczy
apetyt…
* książka przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czwarta Strona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz