Nadszedł ten czas w roku, kiedy zupełnie przestały mnie
interesować najnowsze kryminały, chwalone powieści obyczajowe czy najciekawsze
nawet biografie. Teraz mam czas i ochotę wyłącznie na opowieści świąteczne, które
pomagają mi wczuć się w atmosferę nadchodzących wielkimi krokami Świąt Bożego
Narodzenia. Bo kiedy za oknem raczej smutna jesienna aura, niż białe szaleństwo,
a w pracy wszyscy właśnie sobie przypomnieli, że teraz, już i natychmiast potrzebują
czegoś właśnie ode mnie, to świąteczne książki, filmy i piosenki pozwalają mi
nie zapomnieć, że Gwiazdka już za kilka dni.
Jedną z tegorocznych licznych propozycji wydawniczych
związanych z Bożym Narodzeniem jest powieść Natalii Sońskiej Zakochaj się, Julio. Ta zdolna i młoda
polska pisarka tak jak w ubiegłym roku (Obudź się, Kopciuszku) zabiera swoich czytelników do mroźnego Krakowa i ośnieżonego
Zakopanego. Tym razem jej bohaterką jest tytułowa Julia, nauczycielka
matematyki w jednym z krakowskich liceów, która rany po nieudanym związku leczy
całkowitym poświęceniem dla swoich uczniów. To właśnie dla nich rezygnuje z
planowanego na ferie zimowe błogiego lenistwa i wyrusza na szkolną wycieczkę do
Zakopanego, gdzie zmierzyć będzie musiała się nie tylko z wybrykami maturzystów,
niechcianymi zalotami wuefisty, ale i przystojnym nieznajomym, który dosłownie
zwali ją z nóg.
Zakochaj się, Julio to ciepła i romantyczna opowieść, która z pewnością ogrzeje
nawet najbardziej zmarznięte serca. Subtelny romans połączony został ze
szkolnymi perypetiami bohaterki, która w trosce o swoich wychowanków, będzie
musiała wiele poświęcić. Choć sama fabuła – jak zwykle w tego typu powieściach –
jest raczej przewidywalna, to samo wykonanie nie pozostawia zastrzeżeń. Książkę
czyta się szybko i przyjemnie, a jej lektura zajmie Wam jeden, góra dwa długie
wieczory.
Co istotne, Zakochaj
się, Julio wbrew dacie premiery i zimowej okładce, nie jest typową powieścią
świąteczną. Jej akcja zaczyna się pod koniec stycznia i ciągnie przez całe półrocze,
aż do czerwcowego zakończenia roku szkolnego. Jeśli więc obawiacie się, że Wasza
lista lektury zaplanowanych na Święta jest zbyt długa, nic straconego! Książkę Natalii
Sońskiej równie przyjemnie będzie się Wam czytać podczas ferii zimowych, jak i letnich
wakacji. Ze swojej strony gwarantuję błogi uśmiech i przyjemne ciepło wokół serca
po zakończeniu lektury.
Książka przeczytana dzięki uprzejmości wydawnictwa Czwarta Strona
Właśnie po świętach mam zamiar ją przeczytać :D Teraz w okresie świątecznym nie mam nawet do tego głowy a ostatnią książką był u mnie "Komisarz" Pauliny Świst parę tygodni temu... Bardzo przyjemna książka! :)
OdpowiedzUsuńa ja uwielbiam oglądać świąteczne filmy i czytać takie książki... wszystko inne poszło w odstawkę:) ale mam trochę lepiej niż pozostali - na Wigilię idę w gości, a sama mam do przygotowania dopiero obiad w drugi dzień Świąt;)
UsuńJa jej już w tym roku nie zdążę przeczytać, więc idealnie mi się może wpisać w okres początku następnego roku (choć nie zamierzam jej czytać od stycznia do czerwca:P)
OdpowiedzUsuńo każdej porze roku sprawdzi się świetnie:)
Usuń